wtorek, 28 lutego 2012

O tym i tamtym....

Wiem, wiem troche mnie nie było.
Znaczy byłam, czytalam Was, czasem nawet komentowałam, ale nie pisałam.

Wszystko u nas w porządku, choć ostatnio Stokroci bardzo dokuczają dziąsełka.  Z każdym dniem jest gorzej,  żel pomaga tylko na chwilę, a ząbków ciągle nie widać, wyczuwalne są widać takie zabielenie na dziasełkach ale nie chcą wyjść,  i już.
Do tego jeszcze troche sie stresujemy, bo Stokrocia miała styczność z osobą chorą na ospę (oczywiscie wtedy nie wiedziałam, ze jest chora) i boję sie zeby nie złapała tego świństwa.
W piątek mamy szczepienie, ale chyba powinnyśmy je przełożyć, żeby sie upenić ze ospa nam sie nie zadomowiła:(
Jedzenie łyżeczką to wciaż dla nas wyzwanie o ile smak jabłuszka jest już smakiem znanym i lubianym, nawet bardzo, to karmienie nadal pozostawia wiele do życzenia- Stokrocia zlizuje jabłuszko z łyżeczki takim sposobem jak kotek mleczko z miseczki, wiec mozecie sobie wyobrazić jak to wygląda:)
Mam nadzieję, ze jednak ta ważna umiejętność w końcu zostanie opanowana....

Niestety nieubłaganie mija czas urlopu macierzyńskiego, złożyłam już informację o przedłużeniu go o miesiac, ale na początku kwietnia trzeba bedzie postanowić coś w zwiazku z powrotem do pracy.
Szukamy więc opiekunki.
Tak naprawde to trochę mi się juz tęskni do pracy, do ludzi, do projektów, do podróży służbowych po kraju, do całego tego zamieszania...

poniedziałek, 20 lutego 2012

O pierwszym jabłuszku i innych pierwszych...

Idzie wiosna?
Po błocie do kostek można by tak sądzić, że zima odchodzi, ale czy na pewno?
Ech jak mi się tęskni do tych zielonych kolorów za oknem.
Ale nie o tym miało być.

Stokrocia ma juz za sobą pierwsze jabłuszko. Nie była zachwycona jego smakiem, ale też nie mozna powiedziec, ze jej nie smakowało. Najwiekszym tylko problemem było jedzenie z łyżeczki, no bo to jednak zupełnie cos innego niż smoczek, ale mysłę, ze szybko się nauczy.
Oczywiscie i śliniaczek i pieluszka zaraz do prania poszły ale ile było radości;)

W sobote byłam ze Stokrocią na imprezce ostatkowej w szkole- były występy zespłów regionalnych z mojej okolicy. Trochę się bałam jak Mała to zniesie: duzo ludzi, troche głośno. Gotowa byłam, że do domu szybko uciekniemy jakby co, ale nie było takiej potrzeby.
Z pewnoscią była najmłodszym widzem i wzbudziła nie małe zainteresowanie. Na początku spała i nic a nic nie przeszkadzała jej muzyka ( fakt,  nie było nagłosnienia więc jakoś bardzo głośno nie było, ale jednak).
Później obudziła się i była troche zdziwiona tym co się dzieje, ale po kilku chwilach już śmiała sie i patrzyła ciekawie na wirujace, kolorowe stroje.
Udało sie nam zrobić nawet pamiątkowe zdjecie wsród kolorowych dziewczyn:)
A w niedzielę wyprawa do kościoła, pierwsza od chrztu. Tu jej się troche mniej podobało, ale jak na początek i tak było nieźle.
Wiem, może niektórzy z Was powiedzą, że Stokrocia to jednak za małe dziecko na takie wyprawy, jednak moim zdaniem jeśli dziecko jest zdrowe a warunki na to pozwalają to nie powienno się go trzymać w czterech ścianach, tak więc spacery nie są jednyną atrakcją w naszym wspólnym życiu;)

czwartek, 16 lutego 2012

O pączkach. Zielonych też.

Dziś Tłusty Czwartek.
Pamiętam że w domu zawsze mama robiła pączki z serem i faworki a babcia takie pączki drożdzowe z marmoladą..... Do dziś czuje zapach tych babcinych pączków.
Mama pączuszki z serem pewnie zrobi....
No dobrze, pomarzyłam sobie ale dziś dla mnie dzień bez pączka, nawet jednego, choćby najmniejszego.
Zawzięłam sie jak nie wiem co i już.
Za to w ramach rekompensaty na obiad zamierzam zrobić duszony schab ze śliwkami....

A na dworze zima.  Znów. Już mam dosyć tego sniegu i mrozu.
I odśnieżania chodnika.
Wczoraj rano śnieg była taki puszysty i taki klejący ze az sie chciało ulepić bałwana, ale cóż Stokrocia jeszcze za mała, a mnie troche nie wypadało;)
Kuligów u nas nie ma, na nartach jeździć nie potrafię, na zabawę śnieżkami też jestem trochę za stara wiec z powodu braku rozrywek zimowych wnioskuję o zakończenie zimy.
O.
Czy nie mogłoby być tak, że chociaż raz to wiosna zaskoczy drogowców a nie zima?
Wstajemy rano a tu pączki na drzewach i nie takie z lukrem tylko takie wiosenne, zielone, śniegu zupełny brak a z ziemi wyłażą krokusy, trawa sie zieleni a słońce przygrzewa....

środa, 15 lutego 2012

Madzia...smutno i osobiście...

Dziś setki ludzi pożegnało małą Madzię...
Coś strasznego.

W swoim życiu dwa razy byłam na pogrzebie dziecka.
Pierwszy raz miałam trzy lata, moja mała siostrzyczka urodziła sie zbyt wczesnie i żyła tylko dwa tygodnie. Pamiętam tylko fragmenty:
Białą trumienkę z gipsową Matką Boską.
Maleńkie dzieciątko.
Pytałam czemu ją tak pokroili.
Pamiętam że tata trzymał mnie na rękach i odpowiadał na pytania.
Drugi raz niespełna półtora roku temu.
Moja siostrzenica nie zdażyła przyjść na ten świat, choć brakowało już bardzo nie dużo.
Miesiąc zaledwie.
Był listopad. Wieczór przed świętem.
Biała trumienka, pusta kaplica, ksiądz i cztery osoby.
I dużo łez.
Nie widziałam jej.
Moja córka nosi takie imię jak ona miała mieć.

"Co się stało? Pan Jezus zabrał ją do siebie"
Śpij w pokoju Mały Aniołku.

wtorek, 14 lutego 2012

Jednak Walentynkowo...

Bardzo mile się dzisiejszy dzień zapowiada. Walentynki nie są dla mnie jakimś ważniejszym dniem od pozostałych, zupełnie mnie nie kręci to "święto", usataliliśmy już kiedyś z moją Połówką że nie będziemy z powodu tego dnia robić sobie zadnych prezentów, bo kochamy sie każdego dnia a nie tylko dziś;)
A tu niespodzianka tuż po północy, no może troche więcej niż "tuż".
Skarb mój wyjmuje prezent dla mnie... zaskoczył mnie bardzo, tym bardziej, że ja nic dla niego nie miałam.
To jednak miłe, taka niespodzianka. W dodatku jest to coś, co marzyło mi sie już od dłuzszego czasu.

Miłego dnia dla wszystkich, i wszystko jedno czy świetujecie Walentynki czy nie dużo miłości i radości;)

I mocno miłosna piosenka , na wieczór powinna być w sam raz....

I dopisek:

Prezent walentynkowy wczoraj to nie była jedyna niespodzianka tego dnia.
Wieczorem byliśmy na kolacji w calkiem fajnym dworku, a towarzyszył temu wydarzeniu bukiet róż...

poniedziałek, 13 lutego 2012

Pamiętnikowo...

Dziś pamiętnikowo.

W piątek Stokrocia miała kolejne szczepienie. Stres od rana, bo znów bedzie ten straszny płacz, na który serce się ściska. I niby przecież wiem, ze to dla jej dobra ale i tak płaczę razem z nią. No i te obawy jak przed każdym szczepieniem- jak zareaguje? Czy nie będzie żadnych skutków podania tego świństwa.
Pojechałyśmy, Stokrocia oczywiscie w samochodzie zasnęła i obudziła sie dopiero jak ją rozebrałam.
Ach te uśmiechy do pani doktor i te:"  Aguuu" :)
I tylko bardzo mało przybrala na wadze bo 200g przez trzy tygodnie, czyli waży 6200.
No i najgorsza chwila ukłucia. Minka smutna i te łezki napływające do małych oczek, ale trwało to kilkanaście sekund i za chwile już się uśmiechała do pielęgniarki, która przed chwilą ją kłuła.
Żadnej gorączki, opuchnięcia, małe zaczerwienienie tylko.
Uff
A co potrafi 16 tygodniowa Stokrocia:
przewrócić się na wybrany boczek i na brzuszek
czasem udaje sie jej przewrócić się z brzuszka na plecki
łapiąc sie zabawek, kocyka, kołderki usiaść i wytrzymać tak kilka sekund
piszczeć
wymawiać blizej niokreslone, ale jakże urocze, zbiory głosek: a, e, o , i , u, y, m, g, n, b w bardzo różnych konfiguracjach
śmiać sie w głos
trzymać zabawki, obracać je w obu rączkach i wkładać do buzi
wkładać smoczek do buzi, ale nie zawsze się to udaje za pierwszym razem;)
I każdego dnia mnie czymś zaskoczyć;)

piątek, 10 lutego 2012

O wózku...

No i post wózkowy doczekał się napisania;)
Wiem, że kilka osób czeka na opis tego wózka, ale zacznę może od początku, a na początku był fotelik.
Zanim Stokrocia się urodziła trzeba było znaleźć bezpieczny fotelik, w którym dzieciątko może wygodnie i, co najważniejsze, bezpiecznie podróżować. Z uwagi na brak zasobnego portfela stanęło na tym, ze będzie to fotelik używany, ale za to z tych najbezpieczniejszych. Wybór padł na Primo Viaggio Mamas&Papas (Peg Perego). Fotelik, który jest jednym z najbezpieczniejszych wśród tego typu asortymentu. Do fotelika została dokupiona wkładka dla niemowląt do 5,5kg- bez tej wkładki nie wyobrażam sobie wożenia takiego kilkudniowego maleństwa w samochodzie.
Sam fotelik waży tylko 3,3kg. Montaż do samochodu jest bardzo łatwy- na siedzeniu montuje się bazę ( montaż bazy pasem bezpieczeństwa i  nie sprawia żadnych trudności i mówię to jako blondynka;) ), baza zostaje przypięta do fotela "na stałe" natomiast fotelik  wpina się na bazę i mocuje dodatkowo pasem. Nie wiem czy dosyć czytelnie to opisałam i czy wiadomo, o co chodzi, ale generalnie chodzi o to, ze zapięcie fotelika z dzieckiem w samochodzie jak i wyjęcie fotelika trwają dosłownie kilkanaście sekund.
Miało być o wózku a piszę o foteliku.... Nie, nie pomyliło mi się, bo fotelik służy nam również, jako wózek, jeśli zapniemy go do stelaża.





Firma Peg Perego wymyśliła taki super wózek, Pliko 3, którym ja jestem dosłownie zachwycona.
Sam stelaż wózka waży ok 8kg, nie jest więc ciężki, składa i rozkłada się go bardzo łatwo i lekko.
Może stać po złożeniu sam, bez podparcia. W domu czy bagażniku samochodu zajmuje mało miejsca. Prowadzi się rewelacyjnie- a wypróbowany i na plaży, co prawda z mokrym piaskiem, i po śniegu, na nieodśnieżonych ścieżkach parkowych. Jest bardzo zwrotny. I jest w nim przewidziane miejsce na starsze, stojące dziecko. Ze starszym dzieckiem to na razie nie powiem jak się sprawdza ;)
Wózek jak dla mnie jest naprawdę rewelacyjny a mówię to, jako mama, która sama musi sobie poradzić z małym dzieckiem, zakupami i podróżami samochodem, a wierzcie mi jeżdżę bardzo dużo i często.
Wózek ma tez wielka zaletę przy robieniu zakupów czy w innych miejscach, gdzie trzeba wejść do środka, a z wózkiem się nie da. Wtedy wystarczy odpiąć fotelik z dzieckiem i zabrać ze sobą, a wózek zostawić na zewnątrz.
Do wózka można tez dokupić gondolę Navetta, nie miałam wiec nie wypowiem się na ten temat.
W naszym wózku mamy miekką gondolę- po prostu w kilka chwil ze spacerówki robi się wózek z gondolą, tyle, ze nie jest ona sztywna, ale do spacerów jak najbardziej się nadaje.
Nie mogę jeszcze powiedzieć jak ten wózek sprawdza się jako spacerówka, bo z wiadomych względów mamy przetestowany tylko jako „fotelikowy” i „gondolowy” ale myślę, że też będzie bardzo dobrze spełniał swoja funkcję.
Nie wiem co jeszcze mogłabym dopisać, gdyby były jakieś pytania to bardzo proszę.
Moim zdaniem idealny wózek dla zabieganej mamy.
Może tylko uzupełnię, ze w starszym modelu fotelika i bazy , takim, jaki mamy, do mocowania go do samochodu potrzeba była baza, w nowszych można zamocować do bazy lub bezpośrednio pasami, czyli baza nie koniecznie.

A tak to wygląda:







A tak sprawdzał się na mokrej plaży (to jeszcze ten starszy model, który uszkodziłam):





A i żeby nie było ze innych nie testowałam, to używamy również wózka Tako. Bardzo fajny ale po warunkiem, że ma się sporo miejsca i że nie jeździ się z dzieckiem samochodem niemal codziennie.
 Jest duży, dla dziecka z pewnością wygodny, ma duże koła, więc mało jest dla niego przeszkód nie do pokonania. Stoi sobie grzecznie u moich rodziców i czeka niecierpliwie na weekendy bo wtedy go używamy, ale nie wyobrażam sobie składania go i pakowania do samochodu codziennie ani wnoszenia go po schodach na górę. Jest ciężki i duży, ale jeśli tylko do spacerów jak najbardziej polecam.

środa, 8 lutego 2012

Księżycowa noc....

Kiedy sa okolice pełni Księżyca i Łysy włazi mi w okno, nie mogę spać. Pewnie wiele osób ma podobnie.
Budze się wtedy i nie pomaga nawet przysłonięte okno, czuję się zupełnie wyspana i mimo nieludzkiej godziny zasnąć nie mogę i już.
A czy możliwe, żeby taki wpływ Księżyc miał również na takie małe dziecko jak Stokrocia?
Bo dzis o 3.25 się obudziła i zaczęła się bawić i gadać do karuzelki, a srebrny świecił jak oszalały prosto w okno.
Ale czy to możliwe zeby  to z powodu Ksieżyca? A może są na niego jakies sposoby?
No tak ale z tych, co go niegdyś  ukradli to został już tylko jeden, ale może by tak z nim zagadać...?

poniedziałek, 6 lutego 2012

Codziennik...

Znów po weekendzie u rodziców, akumulatorki troszkę naładowane i muszą wystarczyć  na cały tydzień!
Mróz nie odpuszcza, ale z tego powodu, że i tak na spacery jest zbyt zimno mogę sobie spokojnie poczekać na wózek, który jutro powinien do nas przyjsć.
Wczoraj przy obiedzie Stokrocia zrobiła nam wielką niespodzianke: leżała zobie w leżaczku i bawila się  przywieszonymi tam zabawkami i w pewnym momencie tak bardzo sie na nich podciagnęła, że usiadła.
Ach jaka była z siebie dumna, zaraz uśmiech na całą buźkę i tylko na wydanie głosu juz brakło siły;)
Posiedziała tak sobie ze trzy minutki a chwilę później wyczyn powtórzyła.
Wiem, że ona jeszcze nie powinna siadać, ale robi to sama, bez pomocy, nawet jak śpi to przez sen czasem próbuje usiąść,  tak z zamkniętymi oczkami, co jest bardzo zabawne;)



Co do Madzi, nie mogę w to po prostu uwierzyć. Szkoda dzieciątka. Swoje zdanie wyraziłam w komentarzach pod poprzednim postem.
A Stokrocie przytulam teraz chyba ze sto razy czesciej niż przedtem, choć wcześniej bardzo często ją tuliłam. I kiedy tak patrzę jak sobie słodko śpi, taka spokojna, uśmiechnięta, taka krucha i bezbronna, i kiedy czuję jej ciepło, jej zapach, jej maleńkie rączki na twarzy albo ściskające mój palec, czuje się taka szczęsliwa i taka za nią odpowiedzialna...
Czy ta mała Magdalenka zaznała choć trochę matczynej miłości i troski?
Na zdjeciach wygladała na szcześliwe dziecko.... Ale jak było naprawdę?
Nie potrafię tego wszystkiego zrozumieć .....

piątek, 3 lutego 2012

O Madzi....

Dziś rano uderzyła mnie wiadomosć o małej Madzi, której od kilku dni
poszukuje cały kraj.
To znaczy rewelacje pana Rutkowskiego.
Choć nie są one potwierdzone to wystarczyły aby większosć uznała je za prawdę ostateczną i objawioną i od razu oceniła matkę.
Nie twierdzę, że jest niewinna ale nie można też powiedzieć, że z cała pewnością jest.
Od początku były głosy, że zachowanie matki jest nie takie jak powinno ( a jakie powinno być się pytam? ) że coś z tą sprawą jest nie tak.
Nie wierzyłam w to i nie wierzę teraz w te rewelacje. Jakoś mi to nie pasuje mimo wszystko, że matka nie udzieliłaby pomocy własnemu dziecku gdyby stał się wypadek.
Nie wiem, może jestem jakaś durna ale nie potrafie w to uwierzyć, w taka wersje jak podał detektyw, a na pewno jestem daleka od wydawania jakichkolwiek osądów....

czwartek, 2 lutego 2012

Minuta ciszy po Wisławie Szymborskiej...

Odeszła ważna osoba, bliska wielu ludziom, wielu sercom.
Osoba skromna i cichutka a jednocześnie wieka i krzycząca.
Jej wiersz choćby jeden, choćby fragment słyszał, czytał, zna zapewne każdy z nas.
Lubię Jej wiersze.
A poniżej mój szczególnie ulubiony....

"Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej

A ty dokąd,
 Tam już tylko dym i płomień!
 - Tam jest czworo cudzych dzieci,
 idę po nie!
 Wiec, jak to,
 tak odwyknąć nagle
 od siebie?
 od porządku dnia i nocy?
 od przyszłorocznych śniegów?
 od rumieńca jabłek?
 od żalu za miłością,
 której nigdy dosyć?
 Nie żegnająca, nie zegnana
 na Pomoc dzieciom biegnie sama, patrzcie, wynosi je w ramionach,
 zapada w ogień po kolana,
 łunę w szalonych włosach ma.
 A chciała kupić bilet, wyjechać na krótko,
 napisać list,
 okno otworzyć po burzy, wydeptać ścieżkę w lesie, nadziwić się mrówkom, zobaczyć jak od wiatru Jezioro się mruży.
 Minuta ciszy po umarłych czasem do późnej nocy trwa.
 Jestem naocznym świadkiem lotu chmur i ptaków, słyszę, jak Trawa rośnie
 i umiem ja nazwać, odczytałam miliony drukowanych znaków, wodziłam teleskopem
 po dziwacznych gwiazdach,
 tylko nikt mnie dotychczas nie wzywał na pomoc
 i jeśli pożałuje
 liścia, sukni, wiersza -
 Tyle wiemy o sobie,
 ile nas sprawdzono.
 Mowie to wam
 Ze swego nieznanego serca."

Brrrr...

BRRR! Czy u Was tez tak zimno?
U mnie termometr pokazywał rano -21 stopni.
Ale mój kochany samochodzik, dieselek najdrożyszy, zapalił mimo wszystko. Aż dumna jestem z niego normalnie;)
A po za tym to jakoś się kręci:
Praca sie rysuje. Stokrocia rośnie, Stokrotka baaaardzo wolno, ale jednak chudnie.
No i wczoraj nieuważna matka popsuła dziecku wózek więc dziś musi poszukac innego:(
ale może po zakończeniu poszukiwań w końcu cos o tym wózku napisze...
Miłego dnia dla wszytskich.