sobota, 2 marca 2024

Aktualności

 I znowu mnie dawno nie było, ale to przez to, że przelogowywanie się z konta na konto jest uciążliwe, a przez pośpiech można łatwo napisać coś nie pod tym nickiem, pod którym by się chciało...

Po zimowisku Młodsza też raczej opuści grono ZHP.  Pierwsze jej słowa wypowiedziane po powrocie, po wtuleniu się w ramiona, to: nigdy więcej nie jadę na żaden obóz, rajd ani nie idę na zbiórkę.   Powiedziała, że było strasznie i powiem Wam, że nałożyło się kilka czynników i zgadzam się z jej decyzją, nie będę jej więcej namawiać na włożenie munduru. Ostatnio druhna zrobiła taki post "szkoleniowy" dla rodziców i napisała w nim takie zdanie "Harcerstwo za czasów moich rodziców i dziadków było czymś zupełnie innym niż jest teraz. " i powiem Wam, że ma rację. Ale to chyba nie są zmiany w dobrym kierunku. My odpadamy, nasze kierunki jednak się rozminęły.

Cóż poza tym? 

Koleżanka od zdjęć właśnie zrobiła sesję zdjęciową swoich dzieci u pani fotograf, na którą do mnie "nadawała", oj co ja się nie nasłuchałam, a wczoraj wyświetliły mi się zdjęcia z sesji rodzinnej;-) Nie wiem, może chciała mnie wkurzyć, ale to akurat na mnie nie działa, jest mi dokładnie wszystko jedno, zdjęć nie robię od ponad dwóch lat, nie inwestuję już ani w sprzęt, ani w kolejne kursy, nie konkuruję z nikim. 

Rolnicy mnie wkurzają. Tak sama też jestem rolnikiem, ale nie jeżdżę traktorem do Warszawy i to nie tylko dlatego że wstyd by było się takim pokazać przy tych wielkich kolumbrynach (toż one mają większe koło nić mój cały ciapek jest), chociaż z drugiej strony może i mały, może i stary ale jednak  Ursus. Nie popieram, a w każdym razie nie wszystko, o co protestują. A ograniczenie ilości używanych nawozów z cała pewnością konsumentom na zdrowie pójdzie. 

Szkoła jeszcze. Młodszej ostatni egzamin został, starszej jeszcze cztery i wakacje.

Ot i tyle. 


piątek, 2 lutego 2024

Zimowisko


 W sobotę dziecko młodsze wraca z zimowiska zuchowego. Ostatni rok w zuchach jest, uwierzycie?! Od września harcerze, albo i nie, zobaczymy czy będzie chciała.

Starsza była harcerzem przez dwa lata, odeszła, znięchęcona bardzo. Nowa drużynowa położyła drużynę. W ciągu niespełna roku z jednej z najlepszych drużyn, najlepiej umundurowanych, najliczniejszych, zdobywającej miejsca w rajdach polowa harcerzy odeszła, albo się przeniosła. Ale nikt na górze nie widzi w tym problemu, nikt nie docieka dlaczego tak jest. Córka też odeszła i nie chce już wracać, najpierw była mowa o zmianie hufca, ale jednak stwierdziła, że nie chce w ogóle. Co zrobi młodsza po wakacjach? Zobaczymy.

Tak czy inaczej nasza przygoda z ZHP raczej nie dobiegnie jeszcze końca, zwłaszcza, że harcówkę mają w naszym budynku.

A zimowisko sądząc po zdjęciach bardzo ok.



środa, 24 stycznia 2024

Ech...

 Przyszłam sobie pokrzyczeć, bo gdzie jak nie tu. 

Tu prawie nikt nie słyszy, więc mogę.


Jakiś czas temu zrobiłam kursy, kupiłam sprzęt i zaczęłam robić zdjęcia. Dużo tego nie zrobiłam, parę chrztów, komunie, kilka ślubów, ba u Rubika nawet fotografowałam, ale bez klaskania;-P a później pojawiła się działalność i już na zdjęcia nie było czasu, wiec bez żalu zajęłam się tym, co pozwala nam się utrzymać. Czasem robię zdjęcia grupom szkolnym u nas- dostają fajną pamiątkę, czasem na uroczystościach rodzinnych. Rok temu koleżanka poprosiła, czy zrobiłabym jej zdjęć na komunii dziecka, no nie bardzo mi pasowało, bo maj to już u nas sezon, ale z uwagi na koleżeńskość pozmienialiśmy plany i pojechałam na te zdjęcia. Wierzcie mi, są ludzie, którzy potrafią zniechęcić cię nawet do tego, co bardzo lubisz. Do tej pory (zdjęcia były w maju) bujamy się z nimi. Od dwóch miesięcy "zatwierdzamy" foto album, w którym wymieniłam lub poprawiłam już chyba wszystkie zdjęcia i uwaga: chyba żadne nie jest już naturalne w każdym jest coś poprawione (tu za ciemne oczy, tu zmarszczki były, to widać fragment ręki a tam sukienki, chrzestna na dekolcie miała wysypkę, więc każde jedno zdjęcie z chrzestną trzeba było poprawić i zamaskować krostki (jak wiecie chrzestni jednak na takich uroczystościach są na zdjęciach częściej niż pozostali goście wrrrr). A braciszek komunijnej miał wtedy pół roku w związku z tym rzadko w obiektyw spoglądał, albo robił dziwne minki (tak to dziecko, któremu wychodzą ząbki) i jego też najlepiej jak bym na wszystkich zdjęciach wymieniła. Moim zdaniem w tym albumie- który z zasady jest zapisem emocji, reportażem z wydarzenia, pokazaniem go takim jakie faktycznie było-nie ma już nic z prawdziwości, jest sztuczny, pozowany, wyidealizowany.

A wczoraj rano koleżanka zadzwoniła i zgadnijcie o co jeszcze poprosiła... żeby poprawić wszystkie zdjęcia, na których rodzice, chrzestni czy ewentualnie nawet goście nie patrzą prosto w obiektyw, żeby im te oczy jakoś tak poprawić żeby patrzyli.... Powiedziałam, że nie zrobię tego. 

Siedzę nad tymi zdjęciami już tyle czasu retuszując każdą głupotę, a jeszcze teraz to.  No jak się nie da, to trudno. Pewnie że się da, ale to nie ta usługa. Tu miał być reportaż z uroczystości a nie fotomontaż.

Po prostu mam dość i albumu i koleżanki i zdjęć.

Przepraszam, ulało mi się jako i temu dziecku na zdjęciu.

sobota, 23 grudnia 2023

Życzenia

Spokojnych, radosnych i takich wymarzonych świąt życzę każdemu, kto się tu zabłąka: 
Czytelniku życzę Ci, aby spełniło Ci się co tam sobie chcesz, żebyś był zdrowy, żebyś miał powody do radości, osoby do miłości a reszta się poukłada.

 

wtorek, 10 października 2023

Pierwszy egzamin w tym roku

 Młodsza  zdała właśnie swój pierwszy w tym roku szkolnym egzamin. W ubiegłym roku zasady zdawania miała inne bo to trzecia klasa, teraz w czwartej już tak bardziej "dorośle".

Przyznaję, że tak nie do końca wierzyłam, że sobie poradzi śpiewająco, to znaczy nie zrozumcie mnie źle, to nie tak że nie wierzyłam w nią, ale bałam się jak sobie poradzi na części ustnej, gdzie jest rozmowa z nauczycielem, gdzie trzeba będzie udostępnić nauczycielowi swój ekran, pokazać jak się robi to czy tamto, a egzamin był z informatyki. No wiecie wiem, że moje dziecko nie jest biegłe w tym temacie, bo mamy ograniczenia czasu spędzanego przy komputerze, a poza tym jej sprzęt woła o pomstę (laptop a monitor z resztą komputera trzyma się tylko na dwóch kabelkach, klawiatura nie ma liter: f i g, po odłączeniu zasilania wyłącza się natychmiast czyli bateria nie działa- to cud, że ona jakoś to ogarnia, ale ogarnia na swój sposób). Tak czy inaczej dziecko nie życzyło sobie mojej obecności podczas egzaminu. Przyznaję, w połowie poszłam posłuchać pod drzwiami jak sobie radzi i czy ewentualnie nie potrzebuje jakiejś pomocy, i po tym co usłyszałam trochę się bałam, czy aby na pewno sobie radzi (powiedziała  akurat do pani, że nie może czegoś tam zrobić, bo jej okno z egzaminem zasłania ;-P ).

Jak na szpilkach czekaliśmy aż zejdzie i powie jak było i wiecie co? Dała radę! Zdała na 100%

Tak że ten, pierwsze koty za płoty i o jeden przedmiot bliżej wakacji jesteśmy;)