środa, 15 lutego 2012

Madzia...smutno i osobiście...

Dziś setki ludzi pożegnało małą Madzię...
Coś strasznego.

W swoim życiu dwa razy byłam na pogrzebie dziecka.
Pierwszy raz miałam trzy lata, moja mała siostrzyczka urodziła sie zbyt wczesnie i żyła tylko dwa tygodnie. Pamiętam tylko fragmenty:
Białą trumienkę z gipsową Matką Boską.
Maleńkie dzieciątko.
Pytałam czemu ją tak pokroili.
Pamiętam że tata trzymał mnie na rękach i odpowiadał na pytania.
Drugi raz niespełna półtora roku temu.
Moja siostrzenica nie zdażyła przyjść na ten świat, choć brakowało już bardzo nie dużo.
Miesiąc zaledwie.
Był listopad. Wieczór przed świętem.
Biała trumienka, pusta kaplica, ksiądz i cztery osoby.
I dużo łez.
Nie widziałam jej.
Moja córka nosi takie imię jak ona miała mieć.

"Co się stało? Pan Jezus zabrał ją do siebie"
Śpij w pokoju Mały Aniołku.

3 komentarze:

  1. O, Stokrotko... Smutny post...

    OdpowiedzUsuń
  2. Stokrotko, rozumiem Cie...już sie martwiłam że coś ze mną jest nie tak...że nie mam " ważniejszych spraw na głowie".....

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze współczuję ...
    Jednak dla mnie był to wspaniały dzień - właśnie niespełna półtora roku temu, w listopadzie, dzień przed świętem, wieczorem przyszedł na świat mój synuś ... - 12.11.10.

    Tak już ten świat jest ułożony ...

    Za to kilka lat temu nasze dzieciątko Pan Jezus zabrał zbyt wcześnie do siebie.
    Pewnie teraz nie byłoby J. :-)

    OdpowiedzUsuń