Kilka lat temu moja, jeszcze wtedy, teściowa zaproponowała mi do czytania książkę. Książka ta wstrząsnąła nią tak mocno, że opowiadała o niej jeszcze przez następnych kilka tygodni.
Mną też. Głowna bohaterka stała sie bardzo bliską mi osobą, a jej upór i wiara w marzenia doprowadzily ją na szczyty. Pokochałam wtedy tę książkę, płakałam czytając ją, płakalam również na filmie ale film zupełnie tego nie oddaje.
I oto wczoraj na Onecie czytam, że ona mieszcza tu w Polsce, w Gdańsku. No to przecież na wyciągniecie ręki jest. Mowa oczywiscie o Waris Dirie i książce "Kwiat Pustyni".
Bardzo bym chciała kiedyś ją poznać...