piątek, 30 listopada 2012

Tak na szybko...

Tak szybciutko:
Tata wyszedł ze szpitala, na razie jest dobrze i miejmy nadzieję, ze tak zostanie.
Pani która była sprawcą nie odwiedziła go w szpitalu, nie dowiadywala się o stan.

Stokrocia zdrowa ja też, ale czasu na nic nie mam. Praca, Praca i jeszcze raz praca!
A tyle rzeczy ciekawych sie dzieje tylko nie mam kiedy o tym napisać.
Program do logistyki...testuję, znaczy testowałam, zawiodłam sie na ludziach od programu i chyba jenak będziemy szukać dalej.
A i odkrywam FB- oj wierzcie mi dla mnie to ogromne wyzwanie:(
Słuzbowo odkrywam, swojego konta nie mam więc nie ma co szukać;)

Moze przyszły tydzień okaże sie bardziej czasowy.
Lecę po Stokrocie do żłobka i jedziemy sie weekendować;)
Wam też życzę ... odpoczynku;)


wtorek, 27 listopada 2012

Życie...

Życie jest takie kruche...
Chwila nieuwagi, upadek, wypadek, utrata przytomności, szpital...
Mój tato jest w szpitalu.
Mam nadzieję, ze będzie dobrze, co ja mówię musi być, nie może być inaczej.

poniedziałek, 26 listopada 2012

We dwie dajemy radę.....

Co robi Stokrocia w McD?


Nie, nie je niezdrowego jedzenia, dorabia roznosząc stojaczki "Uwaga..."





Razem dajemy rade, moja mała Pomocnica;)

niedziela, 25 listopada 2012

wtorek, 20 listopada 2012

O zmianach, zasypianiu i ząbku...


Ech nie wiem nawet, od czego zacząć.
 Nie było mnie tu trochę i pewnie teraz będzie mnie tu mniej, ale postaram się jednak zaglądać, w końcu to trochę taki pamiętnik i chciałabym kiedyś Stokroci pokazać...
 Do rzeczy.
 Praca, praca i jeszcze raz praca.
 Duże zmiany u nas ostatnio stąd tez czasu na nic nie mam, kiedyś w pracy odbierałam pocztę, czasem pisałam notki, strona z pocztą i z blogiem w tle zawsze była otwarta. Dziś nie. Już jakiś czas temu postanowiłam sobie, że będę zaglądać w celach "prywatnych" tylko w razie konieczności, nawet bałam się czy mi się to uda a tu proszę udało się i to bez większego problemu, ale na pewno ma na to też wpływ nawal zajęć, po prostu zwyczajnie nie mam czasu. W domu Internet raz działa, raz nie, ale generalnie działa wolno, często mnie wyrzuca wiec same rozumiecie.
 Po za tym, kiedy wracam z Małą do domu to ten czas, który nam pozostaje przed zaśnięciem, a jest go naprawdę niewiele chcemy wykorzystać jak najbardziej, więc jemy, bawimy się, później kąpiel a później przytulania-zasypianie.
 Zasypianie, oj tu jest, o czym pisać, bo moje dziecko ma dosyć ciekawy sposób zasypiania.
 Jak była maleńka wystrzegałam się kołysania i bujania, śpiewanie kołysanek odpadało, bo działało to zupełnie odwrotnie, czyli otwierała szeroko oczka i patrzyła z zainteresowaniem, co z resztą do tej pory jej zostało, zasypiała, więc leżąc w łóżeczku i trzymając moją dłoń, obracając palec w swoich maleńkich dłoniach? Tak tez jej zostało tyle, że teraz zasypia ze mną na łóżku i że teraz do tego doszły jeszcze akrobacje: na brzuchu, na plecach, na boku, na głowie, na kolanach, na prostych nogach, na siedząco i jeszcze w pozycjach, których nie jestem w stanie nazwać, niestety nie da się tego wszystkiego na zdjęciach uchwycić, bo każdy ruch w otoczeniu powoduje nagły zanik senności.
 Ostatnio wpadła na jeszcze ciekawszy sposób zasypiania: jak już sprawdzi wszystkie możliwe ułożenia do snu, oczywiście w tym wszystkim nie puszczając mojej dłoni, to wchodzi na mój brzuch, najpierw siada i domaga się zęby z nią trochę poskakać, śmieje się w głos, a później przytula się tak jak by była jeszcze tam w środku, leży tak chwilę i wraca obok mnie.
 Słodka Kruszynka.
 I mamy nowy ząbek, ale oczywiście nie może być zwyczajnie, w końcu my niezwykłe dziewczyny jesteśmy.
 Mamy, więc ząbek trzonowy.
 Tak jedynki i dwójki górne i dolne + jeden trzonowy;)


piątek, 16 listopada 2012

Chwalimy się...

Jak ten czas szybko płynie, dopiero sie urodziła a tu już na ścianie w żłobku pierwszy rysunek zawisł...
Więc sie chwalimy:


środa, 14 listopada 2012

Pomożecie...?

Pytanie takie, choć wątpię, aby ktoś mógł mi pomoc:
Czy ktoś moze polecić jakiś dobry program do logistyki?
Proszę....

ZUS pamięta....

Czy ktoś pamięta jeszcze moje problemy z ZUS?
Nie na pewno wszyscy już zapomnieli, sprawa  w końcu zakończyła sie kilka miesiecy temu.
A ja Wam powiem, że nie wszyscy zapomnieli, Ha!
Otóż ZUS nie zapomniał.
Wczoraj dostawłam zwrot kosztów procesu...
Lepiej późno niż wcale, tak?
Sie czepiam terminów, dwa miesiace w jedną, dwa w drugą...
A dla ciekawych ujawnię tę magiczna kwotę, bo wiecie w końcu istnieje powszechcne przeswiadczenie ze sprawy sądowe są kosztowne to pochwale sie jaką kwotą mój budżet został właśnie zasilony:
60zł słownie też, czy nie trzeba?

wtorek, 13 listopada 2012

Uczciwie rozczarowana...

Rozczarowanie, jedno wielkie, ogromne, przeogromne rozczarowanie... tak mogę określić mój dzisiejszy dzień. W zasadzie nawet ostatnie kilka dni, tygodni może nawet, ale dziś nastąpiło apogeum!
Wiecie jak to jest czasami człowiek musi....
Uczciwosć? Co to jest uczciwosc?!
Człowiek, który kilka tygodni temu zrobil mi wyklad o uczciwosci, bo dowiedzial sie przypadkiem ze mam obrone pracy dyplomowej a oficjalnie powiedziałm ze mam wizytę lekarska, bo uznałam, że nikt nie bedzie o tym wiedział wcześniej, bo nie wiedzieli moi rodzice, znajomi to nie rozumiem, czemu niby jemu mialam mówić?! I ten człowiek zrobil mi wtedy karczemna awanture niemal, bo jak ja moglam tak skłamać?!?! Bo on sobie nie wyobraza, zeby mozna było tak minać sie z prawdą, ze to zachowanie jest bardzo nieuczciwe....
Tja...
Jak widać punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia...
Dziś ten sam czlowiek nie widzi nic złego w tym, ze:
przez co najmniej miesiac bierze pieniadze za coś czego nie robi, ba w tym czasie załatwia swoje prywatne sprawy a poswięca na nie całe dnie, bez skrepowania, bez widocznych z tego powodu jakichkolwiek wyrzutów sumienia...
okłamuje wszystkich wokół, że te pracę wykonuje swietnie, ba potwierdza to planami na przyszlość, ktore ostatniego dnia weryfikuje zostawiajac po prostu PUSTKĘ, czyli innymi słowy daje do zrozumienia ze plany są a w ostatniej chwili się okazuje, ze plany były...w planach!
kopiuje bazy danych stworzone dla firmy w czasie pracy firmy, bazy stworzone przez pracowników, a swoich baz nie zostawia, znaczy zostawia tyle tylko ze wynika z tego ze przez te kilka miesiecy w tych bazach jest kilka rekordów, kilka, nie kilkanaście, kilka!
nie wywiązuje się z obiecanej pracy na przyszłość, bo przecież ta przyszłość już jego nie dotyczy, ale już to ze tę prace powinien wykonać, ba że do tej pory mówił, że ją wykonuje....
że zaniedbał masę obowiązków, z których powinien sie był wywiązać lub w porę przerzucić je na kogoś innego...
Tak, oczywiście świat się z tego powodu nie zawali, ba firma też się raczej nie, ale niesmak pozostanie...
Może powstrzymam się od dalszych wynurzeń, bo napisze za dużo, a przecież Pan nie jest głupi tylko....uczciwy inaczej.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Żłobkowo po przerwie i nowe słówka...

Dziś po dwóch tygodniach Stokrocia wróciła do złobka.
Dwa tygodnie z Babcią, dwa tygodnie w domu...
Nie ma już zapalenia, za to ma być tran przez trzy miesiące...
Trochę się bałam jak to będzie z tym powrotem, w końcu ona juz nie jest takim niemowlaczkiem i rozumie wiele rzeczy, między innymi to, ze kiedy mama ma na sobie płaszcz to znaczy że gdzieś wychodzi a to znaczy ze trzeba płakać i wołać: Mamo! Tak było przez weekend, tak reagowała kiedy zaczynałam sie ubierać, nawet kiedy ona tez miała na sobie kurtkę. Nie opuszczala mnie na krok.
A dziś rano pojechałyśmy do żłobka i mimo obaw nie było tragedii. Nie powiem nie biegla do Cioć z wyciągniętymi rączkami i podeszla z lekka niepewnością ale została bez płaczu.
A po południu usłyszałam same mile słowa: Nie płakała, bawiła się sama, ładnie zjadła wszystko, długo spała, jest coraz bardziej samodzielna i wszędzie sama chodzi, gada jak najęta i nie ma z nią żadnych problemów.

A nasz Stokrotkowy słownik wzbogacil sie o nowe słowka:
OPA- wez mnie na ręce albo postaw mnie
PAPA- czapka
AMA- jeść
BUUBU- chce na konia/misia/psa na biegunach
LALA- włącz radio, włącz muzyke
MIIŚ- miś
CITA- czytaj, oglądaj książke
BA!- przewróciłam się, spadło


 

O święcie, ścianie i słuchaniu mamy....


O Święcie Niepodległości nie będzie jak u większość, bo co tu napisać, byłyśmy w domu, żadnych pochodów ani obchodów. Ale obiecałam sobie, że kiedyś ze Stokrocią pojedziemy na takie oficjalne obchody z Kompanią honorową, prezydentem i wszystkim innym towarzyszącym, ale to pewnie za kilka lat, bo troszkę jakby jeszcze chyba nie zrozumie, po co te tłumy.
Z jednym tylko się zgadzam, ze to święto trochę za mało dla nas znaczy i tu podobało mi się, (co się nie często jednak zdarza) zdanie mojego proboszcza, który po wszystkich ogłoszeniach i innych gadkach wszedł na temat tego święta, ale zrobił to jednym zdaniem, a nie tak jak ma w zwyczaju a powiedział po prostu:
Wielkie święto dzisiaj mamy, pamiątkę odzyskania, ale i święto naszej niepodległości a ilu z nas wywiesiło flagę? No ilu?
No i ludzie głowy pospuszczali tylko.
Więc, o czym tu pisać, niestety tak jest.
No to temat Święta narodowego zakończony.

Ściana z poprzedniego postu jak stała tak stoi, nawet przez chwilę miałam wrażenie, że zaczęła pękać, ale niestety to tylko złudzenie. Stoi i ani drgnie. Tylko ja przestalam już w nią bez sensu walić i niech się dzieje, co musi. Widocznie trzeba ją polubić skoro nie daje się zburzyć.

I został temat słuchania mamy.
No mówię Wam, mamy trzeba słuchać, choćby top mama kogoś innego była i już.
Pogoda nas wczoraj rozpieszczała, było cieplutko słonecznie i kolorowo, bo nie wszystkie liście zniknęły wraz z jesiennym śniegiem, ba u nas w zielonej (jeszcze zielonej!!) Trawce rosną, kwitną i mają się świetnie stokrotki. I my dwie Stokrotki na spacerku po te z zielonej trawki poszłyśmy. Szukać długo nie trzeba było, bo przy samej drodze śmiały się do nas, a Stokrocia szybko załapała, że w tę trawkę trzeba wejść i te białe śmiejące się to jest to, czego szukamy. I wchodzi w te trawkę, a ja z aparatem w ręce tylko, co chwila upominam:
Kochanie uważaj, bo się przewrócisz! Stokroci ostrożnie, bo zrobisz bach! (Bach bardziej lubi, bo jak pada na kuperek to powtarza BA!)
I tak sobie Stokrotki po tej trawie spacerują, Duża Małą ciągle upomina, żeby uważała a tu jedzie sobie drogą chłopak na rowerze, nie znam gościa, taki na oko 20-25 lat i patrzy na nas. No i ja znowu do Stokroci: Uważaj, bo będzie bach!
A chłopak jedzie, patrzy i się śmieje. Nie wiem czy do mnie czy ze mnie;)
Za chwilę słychać "łubudu", odwracam się a chłopak podnosi się otrzepuje i wyciąga rower z rowu, głupio mi było przekręcić się z tym aparatem i zrobić mu zdjęcie, więc przykucnęłam tylko przy Stokroci i parsknęłam śmiechem. I tylko dość głośno powiedziałam, tak żeby i chłopak usłyszał:
Widzisz mówiłam, ze trzeba uważać, bo bach będzie;)

A na dowód, że z tymi stokrotkami nie ściemniam proszę zdjęcie:









czwartek, 8 listopada 2012

Ale będzie kolorowo.....

Jest szaro, smutno, źle...
Nie wiem czy to pogoda, czy może tylko zwalanie winy za wszystko "mniej dobre" na te nieszczęsną pogodę...
Niby jest dobrze, ale nie jest.
Nie potrafie sie z kimś dogadać.
Nie potrafie dotrzeć a wszystkie próby porozumienia traktowane sa jako atak.
Nie potrafie zrozumieć, choć bardzo bym chciała.
I zaczynam mieć dość.
Dość próbowania.
Dość snucia domysłów.
Dość czekania.
Dość przekonywania samej siebie, że ma to jednak jakiś sens.
Nie, to nie pogoda, to rzeczywistość.
Szara, przygnębiająca rzeczywistość.
Ale mam nieodparte uczucie ze to własnie mija, że jeszcze trochę i znów nabierze barw.
Że właśnie jestem przy ścianie i coś musi ustąpić.
I będzie lepiej.
Jestem tego pewna.

wtorek, 6 listopada 2012

Pasja czyli post na poprawę humoru...

Ten post siedział mi w głowie od kilku tygodni a dokładniej od kiedy zobaczyłam te dzieła.
Pasja- taki właśnie tytuł w myślach mu nadałam od początku.
Pasja bo ta Kobieta robi to ogromnym zamiłowaniem, bo jest to coś co sprawia jej wiele radości, bo jest szcześliwa mogąc je zdobić. bo widac w nich tę radość kiedy sie na nie patrzy...
Mowa tu o Pani Luci*, kobiecie, która całe dnie spędza z synem, nie do końca sprawnym, dorosłym synem.
to kobieta zawsze uśmiechnieta, potrafiąca sie cieszyć tym co jest tu i teraz, choć życie jej nie oszczedzało a los co i rusz gotował nowe zmartwienia.
Każda z nich jest ubrana od stóp do głów, spójrzcie na detale, każda o ile to mozliwe ma bieliznę i buty a takze nakrycie głowy bądź ułożoną fryzurę.
Ale co ja tam bede mówić, spójrzcie same:













Jak widać nawet Żaba moze sie zmienić w Księcia:







Jeśli ktoś ma niepotrzebne lalki, wszystko jedno jakie, w miare całe, choć jak któras reki czy nogi nie ma to i temu zaradzimy, więc jeśli ktoś ma stare lalki i nie wie co z nimi zrobić to bardzo proszę, Pani Lucia* naprawde sie ucieszy;)

*nie jest to prawdziwe imię tej Pani ale my tak na nią mówimy;)

Niepokój....

Od rana czuję jakiś dziwny niepokój...
Takie dziwne coś, takie straszny, ogromny lęk.....
Jestem kompletnie rozbita i nie umiem sobie z tym poradzić.
Nie potrafię sie na niczym skupić.
Jestem zdenerwowana, roztrzęsiona niemal.
I boję się. Dziwnie mocno sie czegoś boję.
Mam nadzieję, ze to minie i że jednak nie zwiastuje niczego....

poniedziałek, 5 listopada 2012

Wieści... i pamiętnikowo

Na początek to przepraszam Was za te puste posty, które zmartwiły kilka osób.
Niestety odcięta od internetu bylam przez ze dni, a internet w telefonie pozwalał mi tylko na zamieszczenie tytułu, treści niestety niet, komentarze zazwyczaj gdzieś "wżerało" więc nawet w komentarzach nie moglam Wam napisać co u nas.
A dobrze nie było.
Tak jak napisałam antybiotyk Stokrocia przyjmować musi jeszcze do piątku, do tego złapała zapalenie jamy ustnej (podobno dolegliwość bardzo bolesna).
Nieprzespane noce, dni pełne marudzenia, nie-jedzenia, nie-picia, nie-bawienia sie....
Na szczęście jest lepiej, widac poprawę, Stokrocia odzyskuje swoją niesamowitą dziecięcą radość.
I choc te dni były bardzo trudne cieszę sie, ze w końcu mogłyśmy spędzić te kilka dni razem, tak od świtu do nocy i od nocy do świtu.
Naprawde bardzo wiele ucieka nam przez jej pobyt w żłobku...

A teraz rewelacje ostatnich dni:

Stokrocia już wszędzie potrafi pójść na własnych nóżkach sama- do tej pory robiła po kilka kroczków i przezornie wybierała opcję bezpieczniejszą czyli "na czterech", teraz już sie nie boi i pomyka na nóżkach.
A biedny piesek ucieka teraz z kąta w kąt, bp Stokrocia biega za nim z głośnym piskiem....


Mowa rozwija sie dalej, są "wyrazy" pojawiajace sie raz, są i takie które nabieraja znaczenia, a te które były wczesniej zostały "zmodyfikowane".
Z takich najdziwniejszych to koń woła teraz MUUUU! i koniec nie da sie przekonać ze jest inaczej.
Jak zobaczy jakieś zdjecie rysunek sarny, słonia albo reklame z żyrafą to też jest muu!
Za to pojawiło się MIA to oczywiście odgłos wydawany przez kota a kot to jest KOK.
Pojawiło się też wyraźne TO TO JE (co to jest)?
Sporadycznie DA (daj).
Coraz częściej TA (tak) razem z kiwaniem główką i pokazywaniem paluszkiem kiedy pytam czy chce to.
MIMI to jest miś.

Potrafi pokazać obrazek na ścianie czyli Bozię i zrobić Amen.

I najwieksza rewelacja: zaczełyśmy naukę korzystania z nocnika, na razie udało nam sie już dwa razy zrobić SISI !