poniedziałek, 18 lipca 2016

A ponarzekam sobie trochę czyli weeekend w ... no właśnie gdzie?

Weekend wyjazdowy.
Tym razem chyba najbardziej zaskoczyli mnie...ludzie, zupełnie inaczej niż w innych miejscach. 
Nie wiem czy to specyfika tych miasteczek uzdrowiskowych nastawionych na inny typ odwiedzających je ludzi, czy też to charakter rejonu, w którym byliśmy. Obiecuję, że narzekanie tylko w tej notce w takiej ilości,  a następne pełne będą "ochów" i "achów" a "ale" będą tylko drobnym uzupełniaczem.

Pierwszym, za to wielkim zaskoczeniem była pani od śniadań w hotelu, o czym wspominałam na fb.
Zeszliśmy na śniadanie do hotelowej restauracji ok 7:30 (śniadania od 7:00), sala duża, niektóre stoliki nakryte i postawiona Rezerwacja, w jednym w rogów sali dość duży kącik zabaw dla dzieci: namiot, dużo zabawek a obok tego kącika stolik nakryty, ale bez rezerwacji, no to wiadomo, że przy nim usiedliśmy- dosyć wygodnie mieć dzieci tuż pod ręką.
Poszliśmy nakładać śniadanie- pani przyszła zapytać, czy jajecznicę chcemy, no pewnie że chcieliśmy. Usiedliśmy z tym śniadaniem, jemy sobie w najlepsze, a tu przynosi pani talerze z jajecznicą i- nie ściszając absolutnie głosu- Ale to jest stolik nakryty na obiad! A nie do śniadania! No już trudno, jak już tu siedzicie to niech będzie.
Zbaranieliśmy oboje po prostu, nawet próbowaliśmy się w tym szoku wytłumaczyć, że nie było rezerwacji, ale cóż tam i tak wszystkie oczy współśniadaniujących na nas zwrócone były.
Pani pokręciła trochę nosem, pofukała sobie coś po cichu, wodziła za nami kiedy podchodziliśmy do zastawionego śniadaniowymi przysmakami bufetu i naprawdę, wierzcie mi, miałam wrażanie, że zaraz powie: ale przepraszam bardzo, już za dużo plasterków państwo zjedli,  a i to jajko też proszę odłożyć....
Tego nie powiedziała, ale... przyszła do naszego stolika jeszcze raz z wyrzutem, że przecież pokój 119 to są trzy osoby (dzieci do 4 lat podobno nie są liczone)?! 
Dla mnie to w ogóle jakaś abstrakcja  nie pojęta: nakrywanie stolików o 7 rano do obiadu i zakaz dla gości siadania przy nich, ale co kraj to obyczaj.



Tak wygląda stół nakryty do śniadania. Proszę się nie pomylić! A ten pusty "wazon" to na odpadki- dla mnie ciekawostka bo nigdy się z czymś takim nie spotkałam.



Dla porównania tak wygląda stół nakryty do obiadu- najlepiej wydrukować sobie obydwa zdjęcia i nosić w portfelu i sprawdzić w potrzebie, żeby wiedzieć gdzie siadać wolno, a gdzie nie....


Pani miała też taki- jak dla mnie- niecodzienny sposób rozmawiania z gośćmi hotelowymi, przysiadała się do ich stolika (no chyba, że byli to jej znajomi, ale i tak jakoś mało eleganckie wydaje mi się być takie zachowanie obsługi- przysiadanie się do stolika czy zagadywanie gości mniej więcej w ten sposób:
-A wy to już byliście chyba tutaj kiedyś? - powiedziała pani do pary wchodzącej na śniadanie. Zmieszany nieco pan przytaknął:
-No tak, nocowaliśmy tu już kiedyś.
-A bo ja was pamiętam, pamiętam że tu byliście.- ucieszyła się pani od śniadań.
Szczęście, że pan był z tą samą panią, bo w przeciwnym wypadku rozmowa mogłaby się zakończyć jakimś mordobiciem, gdyby pani powitała gości tekstem na przykład o takiej treści: 
O pana to kojarzę, bo już pan tu kiedyś był, ale tamta ruda była chyba jakby szczuplejsza, ładniejsza... 
He he he...
No nic, śniadanie do przyjemnych nie należało, ale nie zamierzaliśmy przecież w hotelu siedzieć, zwłaszcza po takim powitaniu postanowiliśmy nie spędzać to więcej czasu niż to konieczne. 
Niestety, albo i stety zarezerwowałam pokój na dwie noce- niestety bo zapewne gdybym nie zrobiła rezerwacji to drugi nocleg byłby w innym mieście, stety, bo gdyby nic nas tu nie trzymało to pewnie pojechalibyśmy jeszcze dalej a i tak wróciliśmy nieźle wykończeni.
Co do hotelu uważam, się  nieco rozczarowana, bo przy rezerwacji prosiłam, aby w pokoju był czajnik, wiem, ze w większości hoteli to standard, jak nie w pokoju to na ogólnie dostępnym korytarzu często z różnymi gatunkami herbat, saszetkami kawy. My potrzebujemy czajnik, bo Marysia około północy budzi się na mleko i nie ma przebacz: butla musi być.
Czajnika w pokoju nie było, pierwsza noc jakoś przeżyliśmy, dotarliśmy późno, butelkę gorącą wodą napełniliśmy po drodze na stacji benzynowej, daliśmy radę, ale drugiej nocy poszłam do recepcji zapytać panią czy ten czajnik jednak dało by się zorganizować (wróciliśmy z wojaży grubo po 23, a butelka tym razem nie jechała z nami żeby dać się napełnić na stacji, a z reszta no bez przesady, przecież to cywilizowany hotel). Pani trochę kręciła nosem, że no niby jest, ale ona nie wie, zaraz pójdzie zapytać- nadmienię tylko, że stałam w tej recepcji trzymając na rękach śpiące 18 kg, a drugie 10kg spało na rękach u Asterixa. Po czym pani zapytała, który mamy pokój, i po usłyszeniu odpowiedzi radośnie oznajmiła wciskając mi czajnik w kawałek wolnej dłoni, że to przecież miał być czajnik dla nas...
Co do hotelu mam jeszcze jedno ale:
W hotelu odbywają się wesela- niby nic, w wielu hotelach się odbywają, ale... kiedyś pisałam o hotelu, w którym nocowaliśmy podczas wesela KLIK i żadnych niedogodności z tym związanych nie odczuliśmy, nie było słychać muzyki, nie było słychać hałasów z ogrodu. Tutaj mieliśmy pokój bezpośrednio nad salą i słychać było dosłownie jakby grali zza ściany. Nam by to pewnie nie przeszkadzało, ale dzieciom niestety tak, bo u nas w domu wcale nie chodzi się palcach kiedy dzieci śpią, ale w bębny też się nie bije. Jednak na wyciszeniu przyoszczędzili...
Nie zbyt jasne też dla mnie było rozliczenie pobytu. Hotel rezerwowałam przez serwis booking.com- pierwszy raz korzystałam z tego serwisu, przy zameldowaniu się pani podała kwotę za pobyt po wliczeniu śniadań dla trzech osób, przy wyjeździe zapłaciłam kwotę większa o 20 złotych przy czym pani w recepcji powiedziała, zże śniadania liczy za dwie osoby, bo starsze dziecko jednak nie będzie doliczane, bo mieści się w przedziale darmowym. Generalnie cena nie była bardzo wysoka, a ja też nie jestem pewna czy w tym serwisie dobrze wszystko zaznaczyłam, skoro jakiś bałagan nam się wkradł chociażby z tymi śniadaniami, więc nie drążyłam tematu, choć może powinnam. Nic, było, minęło, przepadło i już.
Jedyne za co z czystym sumieniem mogę pochwalić hotel to panie od sprzątania- uśmiechnięte, bardzo uprzejme, nie narzucające swojej obecności, ale zdecydowanie tę obecność widać - pokoje czyściuteńkie.
Następnego dnia zaskoczyło mnie to, że w wielu lokalach właściciele siedzą przy stolikach i obserwują i to akurat jest całkiem fajne, że czuwają nad interesem. Obsługa wtedy tez chyba jakby jeszcze słodsza niż zazwyczaj, ale nieco się czułam skrepowana kiedy zatrzymaliśmy się przed jednym w ogródków aby poczytać wystawione menu i sobie komentujemy do siebie półgłosem, a tu nagle odwraca się pan siedzący przy stoliku i mówi: a o co chodzi proszę pytać śmiało. a na pytanie czy jest może jakiś kącik dla dzieci, żeby się czymś zajęły usłyszeliśmy;
-A nie, nie takich rzeczy to my nie prowadzimy;-P

I jeszcze jedna sytuacja z parkingu, przy której szczęki nam opadły na ulicę:
Pan parkingowy siedzący w budce i pobierający opłaty za wjazd, wyszedł machając rękami i wołając za pytającymi go wcześniej o  coś turystami- po słyszanym języku sądząc- Niemcami,  takim tekstem:
- Jak ja jadę za granicę, to chociaż kilku słów się uczę żeby się porozumieć! A nie przyjadą i jak się z nimi dogadać. Ja nie muszę znać języków, jak się jedzie za granicę to trzeba się nauczyć!
Długo nie mogliśmy wyjść ze zdumienia...

***

Ponarzekałam sobie, ale ogólnie z wycieczki i nawet z tego hotelu jesteśmy zadowoleni, było super i o tym będzie następnym razem kiedy uda mi się przebrnąć przez te dziesiątki zdjęć.
Niestety podczas wycieczki ucierpiał obiektyw aparatu, ale mimo wszystko warto było.

Później uzupełnię o link do hotelu, w którym spędziliśmy te dwie noce- nie chcę przed umieszczeniem zdjęć zdradzić, o jaki rejon kraju chodzi.


27 komentarzy:

  1. mam nadzieję, że Twoje uwagi pomogą właścicielom hotelu, oni czasem nie wiedzą, że personel wprowadza takie "urozmaicenia".
    Hotel u sąsiada dzięki Tobie zyskał plac zabaw i playstation w pokoju :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czy to dzięki mnie, aż takiej siły sprawczej bym sobie nie przypisywała, ale cieszę się, że teraz pobyt dzieci z rodzicami będzie jeszcze przyjemniejszy, nie ma nic bardziej męczącego niż dziecko które ciągle pyta: kiedy stąd wyjedziemy;-P
      Nie pierwszy raz piszę też wprost do hotelu czy restauracji a uwagami bądź z podziękowaniem- myślę, że mądry właściciel to wykorzystuje, a głupi i tak nie zrozumie;-P

      Usuń
  2. Oto polska wlasnie :) Dziekuje Ci za ten wpis- teraz jestem gotowa na nasze wakacje w Polsce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to wyjątki są, ogólnie cały wyjazd był rewelacyjny! nie zamieniłabym za żadne Majorki czy inne Canarie;-)

      Usuń
  3. Czasami tak bywa niestety, że ludzie nie mają kompletnie wyczucia :-)))
    Ciesz się ,że nie kazała odłożyć ci jajka :-)))
    Pozdrawiam :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj cieszę się bardzo, nawet jakby chciała mi odebrać to był broniła jajka, jajko ze szczypiorkiem pycha! ;-)

      Usuń
  4. Widzę, że zwyczaje niektórych restauracji i hoteli nie przymierzając jak w toalecie, w przejściu podziemnym, w centrum Stolicy Betonu?! :)
    W drzwiach kobieta z dwójka ruchliwych chłopców usiłuje rozliczyć usługę:
    - Cztery złote się należy!
    - Momencik, tylko znajdę drobne...
    - No i czego ten lata w te i we wte!!!??? Każde przejście to dwa złote!!!
    - Jak to dwa złote??? Przecież nie korzysta...
    - Co, czytać nie umie!? Tu jest napisane!!! - wskazując za plecami kobiety kartkę na drzwiach. Drzwi otwarte, to dla wchodzących kartka niewidoczna, a gdy się płaci to zupełnie z tyłu.
    - Dziecko, nie biegaj bo jak widzisz pani ma problem, już płacimy! Może być banknot?
    - A co to ja do rozmieniania?! Niech rozmieni i zapłaci, co za ludzie nieużyte, czytać nie potrafią, pieniędzy nawet nie przygotują!!!
    Pani wychodzi z dziećmi, bo jakoś zapłaciła.
    - Ja też nie przeczytałem - wtrącam nieśmiało.
    - A widzi!!! - wykrzykuje za mną pani - nikt nie czyta! - to już do koleżanki od toalety damskiej ewidentnie.
    Jeszcze do kabiny dochodzą okrzyki oburzenia na nieuctwo i ignorancję przyjezdnych.
    Jakby co, to ostrzegam przed odwiedzinami w betonowej toalecie, a gdyby jednak, to czytać k...a, czytać!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja toalety muszę pochwalić akurat, zwłaszcza miejskie, czyste, wyposażone we wszystko co niezbędne i bezpłatne, ale niestety czynne tylko do 21, widocznie tam po 21 ludzie już nie siusiają;-P

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. wiesz ja myślę, ze to nie tyle kultura jak po prostu taki sposób bycia generalnie- gdyby jeden jakiś taki przypadek to można by mówić, że ktoś nie ma wyczucia, ale jeśli co krok się to zdarza to myślę, ze tu po prostu tak jest, takie są zwyczaje i nie ma co dyskutować, po prostu mnie to zaskoczyło i tyle

      Usuń
  6. Ale numer! Mam nadzieję, że to nie chyba nie było jednak na Mazurach? hehe!
    Miałam kiedyś podobny przypadek, że siedliśmy do stolika w chińskiej restauracji i kelner nas przesadził. Nie było to sympatyczne uczucie i stwierdziłam, że nigdy swięcej tam nie zawitam. W innej greckiej restauracji znowu, obsługa tak natrętnie patrzała nam w talerze, że aż głupio było mi przełykać, mimo że na stole był pełen wypas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, na Mazurach nie, i to w ogóle za mało popularne rejony są, a szkoda, bo są cudne!

      Usuń
  7. Nie strasz, zamówiłam pokój w Warszawie przez Booking...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, ze nie masz się czego obawiać, ja szukałam na prędce: wieczorem luźno rozmawialiśmy, ze może byśmy się gdzieś wybrali, w piątek rano zarezerwowałam pokój, a po pracy ruszyliśmy, nie było czasu na czytanie opinii, być może tak jak pisałam nie zaznaczyłam czegoś po prostu,pierwsze koty za płoty, następnym razem będę uważniejsza

      Usuń
  8. Kto sie duzo wloczy,znaczy podrozuje, zna ten bol, rozne cuda sie przytrafiaja. Ostatnio kupowalam nocleg z masazem (w Pradze) i obsluga byla w szoku, ze na wlasnej net stronie maja taka usluge. :) Kazali drugi raz zaplacic. Zgrzytalam zebami. Zaplacilam. Slodki olal sprawe. Mowie o dwoch stowach (w euro). Zanzibar, i zapomnieli odwiesc nas na lotnisko. Jordania to samo. Tajlandia - Koh Samui olali nas, bo mieli milion chinczykow do rozwiezienia z lotniska. To tylko minimalny % wsyp jaki mam na "juz" w glowie. Mowie o hotelach 4-5* i wczasach z dobrych biur czy net stron. Ratowala zyczliwosc innych podroznych, ludzi obcych. Bywalo, tylko smierdzacy papier pomagal (kasiura). Bol Polaka to roznica wynagrodzenia w Europie. Blisko 40sci lat czulam pregierz zlotego... Co nas nie zabije, to wzmocni. Joanna-Jo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja ci zazdroszczę tych dalekich podróży;-)
      my na razie skupiamy się na kraju, który jest przepiękny i nie potrafię zrozumieć, czemu tak niedoceniany:(

      Usuń
  9. A kiedy moje dziecko zgubiło klucz, w hotelu powiedzieli, że zapasowego nie mają, przekopaliśmy pół plaży. I musiał się znaleźć. Podobny przypadek mieliśmy za granicą, usłyszeliśmy: no problem. Zapasowy klucz był. Wszystko zależy od mentalności ludzi.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My kiedyś wyjechaliśmy z hotelu z kluczem w kieszeni, odesłaliśmy nikt problemu nie robił z tego powodu;) ale różnie bywa, kiedyś w lokalu szumnie nazwanym restauracją pan kelner powiedział, aby zabrać dziecku menu ( w postaci książki, którą mała jeszcze Stokrocia nosiła sobie i oglądała) bo to nie jest zabawka...

      Usuń
  10. najwazniejsze, ze jestescie zadowoleni z wyjazdu :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, to naprawdę kiepsko. ..na booking masz opcje wydania opinii-my wszystkie nasze wojaże tak bookujemy i opinia innych ma wplyw na wybór hotelu. Jeszcze nie mieliśmy wtopy....Kubelek na odpady to normalka w Niemcowie, duzo produktów jest pakowanych-nutela, maslo itp.
    Teraz jestem ciekawa gdzie tak pięknie traktuja turyste???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja aż się boję teraz napisać gdzie to było, zwłaszcza, że kilku blogerów tam mieszka;) ale może co najwyżej wyjaśnią mi czy takie zachowania to normalne, czy miałam po prostu pecha do ludzi;-)
      Ten wazonik na odpadki nas zaskoczył, bo myśleliśmy najpierw że wazon stoi a kwiatków zapomnieli wstawić, dopiero później się zorientowaliśmy, ze taki pusty wazonik na każdym stole stoi, w sumie to nawet wygodne, tych opakowań po maśle czy serwetek nigy nie ma gdzie położyć

      Usuń
  12. Przez booking.com rezerwowaliśmy kilka razy i zawsze płaciliśmy tyle co na stronie. Sprawdź na swoim profilu historię rezerwacji i jeśli kwota się różni to napisz do booking.com, bo jednak hotel podejmując współpracę powinien trzymać się ustalonych cen. Tym bardziej skoro zaznaczyłaś 3 śniadania a mieliście zapłacić tylko za dwa a ostatecznie wyszło 20 zł drożej to coś nie tak.
    Przy rezerwacjach booking.com cena w złotówkach może się nieznacznie różnić przy zagranicznych rezerwacjach, bo to już jest zależne od kursu walut, ale w takim przypadku nie powinniście więcej zapłacić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. następnym razem będę mądrzejsza, nic tak nie uczy jak doświadczenie;-)

      Usuń
  13. Weselnym gościom z pewnością muzyka nie przeszkadza, ale dla zdrożonego wędrowca to katorga
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana Stokrotko! Brakuje mi fotki nakrycia na kolację. Wybacz, ale uśmiałam się do łez!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale nie mogę zaspokoić Twojej ciekawości w temacie kolacji, nie podjęliśmy tego ryzyka:-) a po za tym kiedy zamykali restaurację to my jeszcze z 70 km do nich mieliśmy :-)
      Fajnie, że chociaż Ty się uśmiałaś, taki miałam zamiar kiedy to pisałam: rozśmieszyć a wyszło chyba straszno zamiast śmieszno

      Usuń