wtorek, 24 czerwca 2014

Jak nie planować wyjazdu, czyli i bez planu jest cudnie:)

Jeśli chcecie poczytać jak dobrze zaplanować wyjazd weekendowy to poczytajcie u Oli lub u Asi np TU
Olę od lat już podziwiam, nie tylko za super organizację ale i za podejście do wielu spraw.
Ja jestem zupełnym jej przeciwieństwem: nie lubię planować, nie lubię się trzymać sztywno planu, nie lubię być ograniczana terminami czy innymi nałożonymi na siebie harmonogramami.
Wolę robić wszystko spontanicznie, choć być może z tego powodu przegapię to i owo, bo nie na wszystko wystarczyło czasu, lub coś zwyczajnie ominęłam czy zapomniałam. Ale tak nieplanowanego wyjazdu jak ten to chyba nawet ja dawno nie przeżyłam, więc jak ktoś chce wiedzieć jak nie planować  wyjazdu to zapraszam do dalszej części:)
Tydzień z czerwcowym długim weekendem był dla nas wyjątkowo trudny, tak, że nie mieliśmy czasu ani siły zajrzeć gdziekolwiek i czegokolwiek zaplanować, wiedzieliśmy tylko, że nie chcemy siedzieć w domu przez te dni. Zwłaszcza, że lekarz pozwolił mi na wyjazd.
No właśnie tylko żadnych planów nie było...
Po południu usiadłam do komputera sprawdzając prognozę pogody i szukając jakiegoś miejsca, napisałam do Karoliny a ona odpisała: to przyjeżdżajcie do nas.
Ale jak to tak znienacka?
Tak niezapowiedzianie?
Tak.
Więc spakowałam nasze rzeczy i pojechaliśmy.
Bez planu, bez stresu.
Wiem co muszę spakować, wiem ze u nas najważniejsze rzeczy to smok (tak niestety ciągle jeszcze smok) butelka do mleka i mleko (Stokrocia jeszcze nad ranem pije butelkę "mlesia"). Wszystko inne powinno być ale jak czegoś nie będzie to da się przeżyć, bez butli i smoka nie da rady ;-P
Wyjechaliśmy z zamiarem dotarcia na noc do Torunia, bez rezerwacji noclegu, ot tak po prostu na wieczorny spacer po rynku....


W końcu to jedno Listy Marzeń, które udało się spełnić:)
Dotarliśmy późnym wieczorem, spacerowaliśmy jeszcze po 23 i wcale nie byliśmy jedyni z małym dzieckiem, bo były dużo młodsze dzieciaczki w wózkach.
I nocleg w hotelu był w tym, w którym P zamierzał nas zatrzymać, dostawki tylko o tej porze Pan nie mógł zorganizować, ale na tym wielkim łóżku to jeszcze ze dwoje dzieci by się zmieściło:)

Na takich wyjazdach nie trzymamy się zasad, że Mała musi o którejś iść spać czy że nie wolno jej tego czy tamtego- to jest takie nasze święto wiec cieszymy się wszyscy i naginamy zasady:)
Stokrocia jeszcze po północy rzucała się poduszkami a później chlapała w wannie.



Z resztą w takiej wannie, to kto by się nie chlapał;) Ja też skorzystałam z przewidzianych luksusów, w końcu w domu takich nie mam:)

Rano spała do której chciała, nie mieliśmy żadnych konkretnych planów, jedynie taki aby pod wieczór dotrzeć do Tczewa, wszystko inne miało po prostu być radością.
I było.
Śniadanie w hotelu, leniwe i ..pyszne.
Uwielbiam hotelowe śniadania:)
Leniwy spacer po porannym a raczej południowym już Toruniu, kawa pod parasolem...





Kiedy byłam dzieckiem pamiętam taki wierszyk:
Ecie pecie gdzie jedziecie? Do Torunia kupić kunia....
Stokrocia wzięła sobie wierszyk do serca i dalszą podróż odbywaliśmy już w "stadzie":



I ostatnie spojrzenie na miasto z tarasu widokowego....


Czyż nie prawda, że to jedno z najpiękniejszych miast? 


W dalszej drodze też było leniwie, bo postanowiliśmy zjeżdżać wszędzie gdzie zobaczymy coś ciekawego.
Pierwsza w kolejce stanęła Chełmża.


Śliczny ryneczek, tylko jak to w takich małych miasteczkach bywa nie bardzo jest gdzie przysiąść.






Plaża, przystań, żaglówki.... 


Widok z tarasu restauracji ze zdjęcia poniżej.

Nie warto się jednak kusić na wizytę w tym miejscu, no chyba że wypić kawę na tarasie z uwagi na widoki, ale nie spodziewajcie się rewelacji. My się skusiliśmy z uwagi na to, że Stokrocia była głodna, ale zupa i tak nie bardzo dawała się zjeść, ale miejsce fajnie położone, aż szkoda, że tak podle karmią.

Później minęliśmy tablicę informującą ze dotarliśmy na Kociewie.

Jakby ktoś nie wiedział gdzie to jest i co to za kraina to na mapce wszystko widać;)

I takie oto widoki ukazały się naszym oczom:




Później Gniew.



Zamek


 Hotel, prawda ze całkiem fajnie zrobiony i z daleka wygląda jakby stał tu od wieków? Czyli jednak nowa architektura może pasować do miejsca, nie psując go a dopełniając.

 Widok na Wisłę.

Zdjęcie tablicy jest w dużym rozmiarze wiec można powiększyć i poczytać.


A wczesnym wieczorem dotarliśmy do Tczewa.

A tam czekała na nas Martusia i jej Rodzinka, z którą spędziliśmy radośnie pozostałe dni:)


Następnego dnia był Gdańsk i Sopot na chybcika, ale o tym już w drugiej części bo i tak wątpię czy ktokolwiek dotrwał do końca.
CDN....

33 komentarze:

  1. Oczywiście że dotarłam do końca ! Piękny weekend mięliście. Mnie zawsze przeraża podróż daleka z Pauliną w samochodzie bo dwie trzy godziny to ok ale dłużej nie da rady. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale po drodze jest zawsze tyle miejsc żeby sie zatrzymać, oczywiscie pod warunkiem, że nie jedzie się autostradą:)

      Usuń
  2. Jak możesz wątpić czy ktokolwiek dotrwał do końca?! Oczywiście, że przeczytałam i obejrzałam piękne zdjęcia i jeszcze mi mało, więc jak zwykle czekam na drugą część relacji! No i bardzo dziękuję za zlinkowanie moich wypocin o tym jak ważne jest planowanie... nam też się czasem zdarzają spontaniczne wyjazdy, ale na naprawdę kocham planować i dla mnie planowanie wakacji to już część radości z nich samych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak nie lubię planowania, że samo to byłoby dla mnie straszną męczarnią, więc tym bardziej podziwiam;)
      A z drugą częścią to zawsze jest jakoś trudniej:(

      Usuń
  3. Czekam na dalszą część wyprawy.

    Podziwiam za spontaniczność, zwłaszcza z dzieckiem. Ja jestem z tych co planują z dużym wyprzedzeniem, wszystko i wszędzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spontaniczność jest mniej stresująca, a ja nie lubię się stresować;P

      Usuń
  4. No pewnie, ze dotarlam do konca! :)

    Zazdroszcze takiego spontanu. Mistrzynia planowania nie jestem, ale jesli chodzi o wyjazdy to zawsze lubie miec wszystko podopinane na ostatni guzik. A poniewaz z dziecmi znacznie trudniej jest cokolwiek planowac, od urodzenia Bi i Nika praktycznie nie ruszamy sie dalej niz godzinke od domu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my ciągle gdzieś jeździmy, na pierwszą taką kilkugodzinną wyprawę do Świnoujścia wyruszyliśmy jak mała miała 3 miesiące;P
      Często rezerwujemy nocleg ale to raczej z tego względu żeby zorganizowali na czas dostawkę lub łóżeczko i ewentualnie czajnik do pokoju, bo nie wszędzie są, reszta jest wielką niespodzianką zawsze;)

      Usuń
  5. O nawet nie wiedziałam, że aż tyle zwiedziliście :)
    A tym Toruniem narobiłaś mi chęci do jego odwiedzin... byliśmy tam ponad 6 lat temu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz następnym razem w drodze do nas koniecznie zatrzymajcie się na chwilę chociaż:)

      Usuń
  6. no jaka skromna kto dotrwał do końca :P Twoje posty czyta się z zapartym tchem od początku do końca Stokrotko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za komplement, ale ja to zawsze tak namieszam, że prawie zawsze mam stresa czy ktokolwiek przez to przebrnie, tu zdjęecia mówiły za mnie, ale i tak misie strasznie dłuuuuugo wydawało;)

      Usuń
  7. Jezuniu Toruń to mi się marzy od lat... Muszę chyba kiedyś zorganizowac taki spontaniczny wyjazd, ale jak ja to przezyję?;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeżyjesz;) w krew Ci raczej nie wejdzie ale przeżyjesz;)
      Być może tylko dla ciebie byłoby to takim stresem jak dla mnie planowanie....

      Usuń
  8. dowód na to, że i dziećmi można pozwolić sobie na spontan :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież dzieci to jest jeden wielki spontan ja się tylko od niej uczę cieszyć życiem ;)

      Usuń
  9. Następnym razem proszę zahaczyć o Bydgoszcz :)
    Cudne zdjęcia :)
    Ach,marzy mi się taki wypoczynek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bydgoszcz też w planach kiedyś... aż mnie naszło, żeby stare zdjęcia z Bydgoszczy odszukać. Pamiętam takiego fajnego chlopaczka na linie? To flisak chyba...?
      Mam nadzieję, że mi się miasta nie pomerdały, bo głupio by było

      Usuń
  10. Tyle razy chcaiałam jechac do Totunia..ja zresztą w ogóle uwielbiam podróżowanie:): Ale choćiaż Toruń sobie pooglądałam U ciebie na zdjęciach:):
    Fajne są takie wyprawy:):
    Wszelkiego DOBRA Wam życzę:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia nijak nie oddają tego klimatu, pojedź koniecznie! Tam się po prostu czuje ten gotyk! No i teraz to tak raczej krótko i nie zwiedzająco, a Toruń ma np swoją krzywą wieżę i warto się sprawdzić i stanąć przy niej i wytrzymać kilka sekund- co nie jest proste:)

      Usuń
    2. jak tylko będę mogła pojadę:):)

      Usuń
    3. jak tylko będę mogła pojadę:):

      Usuń
  11. a kiedy punkt 11? Nie chcę Cię podpuszczać, ale 50 m od mojego domu jest całkiem przyzwoity hotel z dużym parkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz, ze nawet na ten miniony weekend miałam takie myśli, żeby punkt 11, ale Asia wyjechała, Ty miałaś chyba gości, a u Ani też nie było kolorowo, wiec nawet lepiej że w końcu wyszło inaczej

      Usuń
    2. całe szczęście! bo ja też byłam "zajęta" a nie przeżyłabym gdybyście byli w okolicy a ja nie mogłabym do Was dołączyć!
      ;)

      Cudowna wycieczka!!!

      Ps. u mnie hoteli fajnych nie ma, ale za to dom jest fajny ;p

      Usuń
    3. jak widzę takie luksusowe miejscówki to nie proponuję gościny bo mielibyście niewygodnie i Stokrocia by się męczyła bo u nas są progi, ale za to kawa i ciacho w ogrodzie jak najbardziej

      Usuń
    4. Klarko luksusy to tym razem takie wyjątkowe nam się trafiły, zazwyczaj nocujemy dużo skromniej;)
      Na kawę w Twoim ogrodzie piszę się bez wahania, a o Twoim domu Olimpko będę pamiętać:)

      Usuń
  12. Przecież notka niedługa. :-) Dostałam zaproszenie do Torunia - oby udało się dotrzeć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby się udało, warto!
      A notka wydawala mi się okropnie długa, taka ze aż nie do przebrniecia:-)

      Usuń