Wiecie, że dziś już ŚRODA?!?!
Jak ten czas szybko leci, mam wrażenie, że gdzieś ze trzech dni w tygodniu brakuje niedziela, poniedziałek i od razu jest piątek i sobota.
Prezenty już porobione? Porządki też?
U nas oczywiście nawet jeszcze nie zaplanowane, ale wiecie, ze czasem to nawet tak jest lepiej, bo się człowiek bez potrzeby nie stresuje. A jak nawet nie posprzątane będzie to co? Czy z tego powodu jakiś koniec świata nastąpi czy jak? Nawet jeśli z jakimś prezentem nie zdążymy to też mam zawsze w domu i jakieś drobiazgi dla dzieci i jakieś książki, kupione z zamiarem sprezentowania kiedyś komuś. Nie wiem tylko jak to z wigilią będzie w tym roku, bo zawsze jedliśmy u rodziców i w zasadzie przygotowywała ją mama z tatą, w tym roku będzie wszystko zupełnie inaczej. I jeszcze nie wiem jak i gdzie.
Powolutku też znosimy do domu różne świąteczne ozdóbki, a to jakiś reniferek, a to Mikołajek, a to Aniołek. Kalendarz adwentowy też już się skurczył niemal o połowę....
Gdzie ten czas tak się spieszy? no gdzie?
Przyszła mi też do głowy taka myśl, nie wiem tylko czy to dobry pomysł. W sumie chciałam zapytać Was wcześniej i żałuję, że tego nie zrobiłam.
A chodzi mi o moich sąsiadów.
Kiedy mieszkaliśmy w wynajmowanych mieszkaniach to nie było tego problemu- wprowadzaliśmy się i już, sąsiadów widywało się albo i nie, ale oni nie byli zainteresowani rozwijaniem znajomości (nic dziwnego w mieszkaniach na wynajem najemcy zmieniają się czasem szybciej niż dekoracje w sklepach), teraz kiedy przeprowadziliśmy się do swojego domu to sąsiadów będziemy mieć zapewne niezmiennych przez najbliższe dziesiątki lat.
Przy budowie domu jest chyba o tyle łatwiej, że to trwa i w naturalny sposób się tam jest, pracuje, pilnuje budowy, poznaje się sąsiadów, czasem pewnie trzeba coś pożyczyć, czasem poprosić o pomoc. U nas było o tyle inaczej że robiliśmy tylko remont, który trwał ok trzech miesięcy, nie trzeba było pożyczać wody, prądu ani drabiny bo wszystko było na miejscu, w związku z czym nie było jak tych sąsiadów poznać. W Wielkanoc odwiedził nas syn jednego z sąsiadów i od tej pory jakoś tam się nawet dogadujemy- a to on pożyczy nam syna z traktorem a to my jemu budowlańców, a to sąsiadka na kawę wpadnie (choć nie często niestety). Z drugą sąsiadką znamy się z widzenia, kiedyś na spacerze dwa zdania wymieniłyśmy i tyle. Z lewej strony sąsiadów nie znam zupełnie (nie ułatwia też fakt że mieszkają on nas jakieś 200m, ale czuć jakby byli tuż za płotem;-(
Do rzeczy kobieto, bo cenny czas czytelników marnujesz!
Więc pomysł mi do głowy przyszedł taki, że może gdyby tak upiec ciasteczka świąteczne i spakować je ładnie i odwiedzić tych najbliższych sąsiadów?
Co Wy o tym myślicie? Czy to wypada? W amerykańskich filmach to jest tak łatwo: bierze sie blachę ciasta i maszeruje całą rodziną, ale tu jednak nie jest Ameryka, tylko mała polska wieś położona na skraju województwa.
PS. Jak ten czas naprawdę szybko biegnie. Dokładnie rok temu, mniej więcej o tej porze staliśmy się właścicielami naszego domku.... khm khm... no dobra "prawie" właścicielami..
PS. Madziu dziękuję za śliczne słodkości, Marysia chciała zjeść rurkę z kremem;-)
Bardzo dobry pomysl!! U nas na osiedlu gdy nowa rodzina kupila dom to kazdemu do skrzynki wrzucila karteczke z "wizytowka"- typu rodzina .... cieszy, sie, ze ma takich sasiadow i na dzien dobry dolaczyli do tego batonik. Zostalo to przez nas bardzo milo przyjete. A gdy my sie wprowadzalismy sami sasiedzi przyszli nas przywitac! Takze osobiscie uwazam to za bardzo sympatyczny gest!
OdpowiedzUsuńu nas co niektórzy to przychodzili się przywitać z budowlańcami, ale ci na szczęście nie pili więc przywitania się skończyły;-)
Usuńa do skrzynek się nie da powrzucać bo mam wrażenie ze tylko na naszym płocie skrzynka wisi... ;)
Fajny pomysł, nic nie stracisz, może zyskasz? Dobre układy z sąsiadami to podstawa - zwłaszcza jak ma się dom. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńtylko czy aby będzie to dobrze widziane i zrozumiane? trochę się obawiam, ale też mam nadzieje na dobre układy
UsuńCzyli jesteśmy w podobnej sytuacji jak Wy rok temu. No może trochę bliżej mety, bo przeprowadzka zbliża się wielkimi krokami i chyba ogarniemy temat jeszcze w tym roku :) Ja swoich sąsiadów znam bo pobudowaliśmy dom w mojej rodzinnej miejscowości. Co do ciasteczek, to powiem Ci, że mnie samej trochę brakuje śmiałości w takich sytuacjach i miałabym spory problem z takim wyjściem do sąsiadów ale ucieszyłabym się gdyby ktoś podobny gest wykonał w naszym kierunku więc do dzieła!
OdpowiedzUsuńPs. Cieszę się, że słodkości przypadły Wam do gustu :)
no to masz trochę łatwiej, ze wszystkich znasz, obok mojego taty dom zbudowała sąsiadki wnuczka to też nie musieli się jakoś zapoznawać, ale któregoś dnia młody wziął butelkę i przyszedł do taty;)
Usuńśmiałości to i ja nie mam, ale co tam: raz kozie...
mi sie wydaje że to jest bardzo dobry pomysł :) jak sąsiadka na kawe nie zaprosi to zostawisz ciastka po prostu i zrobisz grzeczną minkę:) a nóż okaże się sympatyczna i zaprocentuje to fajna znajomością:)
OdpowiedzUsuńjak bym chciała na kawę wszędzie wejść to mogłoby mi serce stanąć;) ale zobaczymy jak będzie, jeśli tylko znajdziemy czas na ciastka to na pewno pójdziemy
Usuńmasz swój rozum, masz ochotę to idź, będą mieć o czym gadać, jesteś nowa to i tak Cię obgadują
OdpowiedzUsuńnatomiast koniecznie idź na zebranie lub jakąś lokalną imprezę typu idzie mikołaj idzie czy coś w tym rodzaju
a potem
jak dziewczyny zaczną chodzić do szkoły to się bardziej zintegrujesz z mamuśkmi bo to i odwożenie, i wywiadówki, i gorące telefony pt co oni mieli na jutro przynieś
masz rację obgadywać i tak obgadują i jeszcze długo będą, najdziwniej mi, ze mnie wszyscy znają a ja tylko 2-3 osoby ze wsi, na zebranie na pewno polecę trzeba wiedzieć co i jak, na lokalne imprezy nijak nie zdążę, tu jest inny świat wszystko odbywa się w takich godzinach, w jakich ja jeszcze jestem w pracy.. a co do szkoły, to też sie zastanawiamy ale chyba im dłuzej o tym myślę tym bardziej się przekonuję ze do szkoły też tutaj nie pójdą, ale o tym w swoim czasie
UsuńMyślę że pomysł fajny, święta to dobry czas :) a jak Klarka pisze, potem dziewczynki zaczną chodzić do szkoły i już będą znajomości, a i może dziewczynki zyskają nowych przyjaciół? :)
OdpowiedzUsuńU mnie nie posprzątane, bez ozdob świątecznych..nijak nie czuję tego świątecznego czasu :( choróbsko mnie dopadło i to pewnie dlatego.
www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
na naszej wsi dzieci podobno raczej nie ma- z reszta na przystanku co rano stoi tylko jedna dziewczynka, no i z tą szkołą to jeszcze nic nie wiadomo
Usuńa czy święta bez przątania isę nei odbędą? wyzdrowiejesz to ogarniesz, a na ozdoby i w Wigilie bedzie czas
Możesz do mnie przyjść z ciasteczkami :)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie to u mnie nowi sąsiedzi by zaplusowali ciastkami :)
do mnie mogliby przyjść z flaszką :D
Usuńdo mnie też, ciastka i flaszka mile widziana :)
Usuńoj myślałby kto że z Was takie pijaczki;)
UsuńPewnie, że to dobry pomysł, warto spróbować zaprzyjaźnić się z sąsiadami.
OdpowiedzUsuńTo chyba szykuje się pierwsza Wigilia w Waszym nowym domu- fajnie ☺
tak pierwsza w domu, w ubiegłym roku mimo najszczerszych chęci dało się tylko odwiedziny w wigilię zrobić i psa nakarmić, a na kolację warunki nie pozwoliły
UsuńHej Dotarło do mnie, że ktoś chce mnie poznać:) Zaproszenie na bloga wysłane :) www.nasz-cudowny-skarb.blogspot.com. Zapraszam a ja się wpraszam:)
OdpowiedzUsuńPomysł z ciasteczkami bardzo fajny. Spróbować nie zaszkodzi a może to zaowocuje znajomościami na lata!
dobrze by było gdyby na lata, wszak nie zamierzam się stamtąd juz nigdzie przeprowadzać!
Usuńdo siebie zapraszam, a u Ciebie bywać bedę na ile czas pozwoli
Takie domowe ciasteczka to zawsze jest świetny pomysł. Zabierz dziewczynki i idźcie w odwiedziny :) No i koniecznie daj znać jak poszło.
OdpowiedzUsuńwidzisz to też taki dylemat bo jak dziewczynki to moze wszyscy powinnismy, ale jak P to w zasadzie Klarka ma rację... a może wziąć tylko Starszą... muszę rozważyć, ale chyba się jednak wybierzemy, oczywiscie jak nam czasu wystarczy na upieczneie tych ciastek;)
UsuńWarto mieć jak najlepsze relacje z sąsiadami, ogólnie z ludźmi. Ja bym z ciasteczkami poszła ;)
OdpowiedzUsuńtak zwłaszcza sąsiadów powinno się mieć za przyjaciół, chyba też pójdę, najwyżej miotłą pogonią ale chociaż jasność będę miała;)
UsuńJa mam dziwnych sąsiadów, więc pewnie pomyśleliby że z choinki się urwałam ;) Ale pomysł fajny, do mnie możesz z ciastkami bez zapowiedzi :D
OdpowiedzUsuńobawiam się, że moi też tak mogą pomyśleć, ale moze przed świętami to ujdzie;-P
UsuńNo pomysł suuuper!
OdpowiedzUsuńAle i tak jak piszesz u nas nie Ameryka, więc ciekawa jestem reakcji sąsiadów :)
buziaki
no właśnie, nie jestem pewna reakcji, ale że przez najbliższe pół roku będą mieli o czym mówić to wiem na pewno;-)
UsuńKiedy my kupilismy dom, sasiadka przyszla do NAS z tacka ciastek. :) Uznalismy to za bardzo mily gest. Podobno to tutaj dosc popularne, no ale to nie Polska. ;)
OdpowiedzUsuńJa się chyba na takie odwiedzanie sąsiadów nie nadaję, bo bym się martwiła czy ich nie urażę, ale jakby mnie ktoś odwiedził, to nie miałabym nic przeciwko :)
OdpowiedzUsuń