czwartek, 6 lutego 2014

"Rozrywkowy" wieczór....

Byśmy się wczoraj rozerwali z P.
Dosłownie.
Piszę, więc znaczy, że "rozrywka" nie doszła do skutku.
W kinie wczoraj byliśmy, znaczy na filmie. 
Stokroci dużo lepiej, gorączki już nie ma, jest bezpieczna u Dziadków, matka powinna co prawda uczyć się do sesji ale kiedy Stokrocia jest na wsi to jedyny czas kiedy możemy sobie na kino pozwolić. 
O filmie miało być, a byliśmy na "Nimfomance"- ktoś ciekawy? ale będzie czym innym.
Wracamy sobie z tego kina grubo po północy, bez żadnych podejrzeń sobie drzwi otwieramy i światło pstryk i dobrze, że "rozrywka" nie doszła do skutku! 
Zatkało nas od razu i w drzwiach zatrzymało, ale ręka już wcześniej powędrowała na włącznik światła samoczynnie, zanim jeszcze myśli zdążyły dotrzeć do głowy i zapalić  ostrzegawczą lampkę. 
Gaz. Czuć było straszny smród gazu. Okropny.
Pobiegłam w tym półmroku do kuchni zbadać  kurki i okazało się, że jeden był odkręcony!!!
Okna zaraz pootwierałam i wietrzyliśmy i nurtuje nas tylko jedno: jak to się mogło stać?
Rano?
Rano nikt nie zapalał gazu, nawet kawy rano nie pijemy. Nic nie odgrzewaliśmy, nie gotowaliśmy, nie odkręcaliśmy gazu. Czasem P rano zdąży zapalić w kuchni właśnie, przy włączonym wyciągu, ale nie ma raczej możliwości aby przez przypadek odkręcił gaz- trzeba naprawdę solidnie wcisnąć i przekręcić bo kuchnia stara.
Dzień wcześniej?
Poprzedniego wieczoru P przygotowywał kolację. 
Próbowaliśmy nasz najnowszy nabytek: patelnię żeliwną więc w zasadzie dokładnie pamiętamy co i jak, a najważniejsze: to którego palnika używaliśmy. Największego, bo ten jeden tylko obejmuje całą patelnię. Kurek odkręcony był od innego palnika. Przeanalizowaliśmy wszystko dokładnie, ale nie było możliwości ani potrzeby żebyśmy używali poprzedniego wieczoru innego palnika. Nie możliwe. Po za tym chyba gdybyśmy wieczorem zostawili odkręcony gaz to raczej byśmy się nie obudzili? albo w najlepszym wypadku mieli jakieś dolegliwości: bóle głowy, zawroty, cokolwiek? 
Wersja, że gaz był odkręcony przez całą noc jest więc raczej mało prawdopodobna.
I tylko jakiś taki dziwny niepokój: jak to się w takim razie stało? 
Klucze do mieszkania ma jeszcze tylko właściciel no ale chyba akurat on nie miałby w tym żadnego celu? Nawet żeby wchodzić a co dopiero gaz odkręcać?

38 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. że właściciel? chyba za dużo ludzi na sumieniu

      Usuń
    2. Oj tam, cały dom w powietrze nie wyleci, za małe stężenie gazu (musiałby być sprężony !), okna wylecą, spłonie co nieco ale raczej nikt nie zginie (nie wierz w to co pokazują w TV, w te wybuchy mieszkań, bo to ściema)

      Usuń
    3. wiesz to się nigdy nie przewidzi do końca co wyleci, co się zburzy i czy ktoś ucierpi, jak ze dwa lata temu u mojej ciotki w bloku wybuchło to ściany jej co prawda nie wywaliło, ale wesoło nie mieli, myślę, że przy tylu mieszkańcach w domu to jednak zbyt duże ryzyko, ze ktoś ucierpi

      Usuń
  2. oj uważajcie- coś mi się wydaje, że to właśnie właściciel...

    OdpowiedzUsuń
  3. bezzzzz komentara. zycia dlugiego. zdrowia zycze.malgosial.

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurenka... ale zagadka!
    Naprawdę daje do myślenia, oj daje....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślimy cały czas i dalej nie wiemy jak się to mogło stać

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. może to duchy:)
      żarty, żartami, ale dziwne naprawde

      Usuń
  6. Wpadłam tu przypadkowo i zostanę na dłużej
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam, będzie mi miło, ale uprzedzam, ze nie co dzień mamy tu jakieś zdarzenia z archiwum X:) zazwyczaj jest nudno...;)

      Usuń
  7. o kurcze....dziwne naprawde

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziwne... Dobrze, że nic Wam się nie stało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwne,
      gdyby jednak doszło do "bum" to nie tylko my byśmy ucierpieli, nad nami tez jest mieszkanie i obok...

      Usuń
  9. O kurde.....dziwne jakieś to wszystko,normalnie strach........

    OdpowiedzUsuń
  10. Z tego co piszesz, pada na wlasciciela, kurcze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niby tak, bo jestem pewna, że to żadne z nas ale nie bardzo rozumiem po co miałby to robić?

      Usuń
  11. Jak dobrze że tak się skończyło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, dobrze, aż się boję pomyśleć co by się stało gdyby... w tym domu nie tylko my mieszkamy

      Usuń
  12. dobrze ze nic się Wam nie stało...........aż mam gęsią skórkę co by było gdyby...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziś w nocy byłam sama, kurcze, wiesz jak nasłuchiwałam:-/

      Usuń
  13. Rozmawiałam o tym z Wysokim i doszliśmy do paru konkluzji:
    - czy jest choć minimalna szansa, ze spuściłaś Stokrocię z oka i ona mogła przekręcić pokrętło?
    Wnioskuję, ze masz kuchenkę starszego typu, która nie ma zabezpieczenia przeciwwypływowego więc musi być to kuchnia gazowa wolnostojąca z pokrętłami do palników na przodzie nad klapą piekarnika. Małe dzieci bardzo korci żeby tam pomajstrować. I na serio zrób sobie bardzo dokładną fotografię z tego dnia i sprawdź czy Stokrocia miała szansę coś takiego zbroić. Może jednak właściciel jest fair.
    - gdyby nas spotkała taka sytuacja natychmiast zmienilibyśmy zamki (a przynajmniej jeden z nich) i nie informowali o tym właściciela tylko czekali na jego reakcję. Jeśli szybko zapyta o to dlaczego zamek jest zmieniony to od razu mamy sygnał, że wchodził tam pod naszą nieobecność. Wytłumaczenie jest bardzo proste - poprzedni zamek się "zepsuł" a my nie zdążyliśmy jeszcze dać nowych kluczy właścicielowi.
    - umieścilibyśmy też pułapki, które dały by nam jednoznaczną odpowiedź czy ktoś pod naszą nieobecność wchodzi do domu. U dołu drzwi można przykleić nitkę a najlepiej włos do drzwi i futryny (nie na ślinie tylko na bezbarwnym kleju). Najpierw zrobiłabym próbę czy ten klej utrzyma włos przez parę godzin czyli jakieś tam drzwi "zaznaczyłabym" na noc a rano sprawdziłabym czy włos się trzyma a rano od razu można sprawdzić jak się odkleja przy ich otwarciu. (Masz długie włosy to sprawa ułatwiona).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma szansy, że to Stokrocia, bo od poniedziałku jet u Dziadków.
      Ze zmianą zamków nie ma już co kombinować, bo szukamy mieszkania (co prawda od kilku miesiecy) właściciele wiedzą ze się wyprowadzamy jak tylko coś będzie, ale raczej zależy im na tym, żebyśmy jak najdłużej zostali a nie żeby nas wykurzyć, bo żeby wynająć od nowa muszą sporo pieniędzy włożyć (usunąć zagrzybienie, albo ukryć-odmalować wszystko tak jak było w naszym przypadku zanim nam wynajęli- tak czy inaczej sporo roboty i kasy, bo w tym stanie nie pójdzie)
      Właściciele nie mieszkają w tym budynku, wiec raczej też nie powinni widzieć o której wychodzimy, o której wracamy, zwłaszcza, ze ostatnio mamy tylko jeden samochód i czasem (jak np w poniedziek) auta nie było a ja siedziałam w domu.
      Muszę może zdjęcia robić przed wyjściem i porównywać po wejściu, ale to jakaś paranoja sę zrobi:(

      Usuń
    2. Więc tym bardziej może chodzić o odszkodowanie. Raz od ubezpieczyciela, a dwa od ciebie jako wynajmującej - mogą cię pozwać do sądu, że nie zabezpieczyłas należycie mieszkania i jak udowodnisz, ze to nie ty?
      Nie musi sprawdzać czy jesteś - przyjeżdża i puka (każdy pretekst dobry)Jak nie otwierasz to znaczy, że cię nie ma.

      Usuń
    3. w ten sposób nie pomyślałam, a przecież faktycznie wystarczy zapukać:/

      Usuń
  14. Nie no, dziewczyny, nie nakręcajcie się i przyokazyjnie Stokrotki, bo kurdeeeee! właściciel, że niby taki bezczelny, że się po chacie panoszy? Albo, co gorsza, otruć chciał? Nieeee, podejrzewam, że mała Stokrocia maczać tu mogła paluszkiem najprędzej, zgadzam się z Figą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrocia niewinna, bo nie ma jej w domu, gdyby była, to tez bym podejrzewała, ze mogła przekręcic, choć to też trudne by było dla niej do zrobienia.

      Usuń
  15. Ja bym stawiała na właściciela,serio!
    Gada brat z żoną wynajmowali mieszkanie,w którym notorycznie pod ich nieobecność buszowała właścicielka!
    Kiedyś wychodząc z domu włożyli w drzwi kapec,domowy laczek.
    Wchodząc do domu laczek automatycznie lądował na środku korytarza!
    Może sobie właściciel u Was obiadek odgrzewał,albo...chciał Was przestraszyć ?
    Dziwna sprawa,ja na takie sytuacje częste mam jedną odpowiedź TEŚCIOWA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na teściową nie zrzucę, bo nie mam:)
      właściciel nie mieszka w tym samym budynku a nawet podwórku, odgrzewanie, gotowanie zatem odpada (raczej nie wyobrażam sobie jak leci z garnkiem ulicą ;-P)
      przestyraszyć? no to mu się udało...

      Usuń
  16. u mnie w nl czesto gaz na noc otwarty zostaje, panny zapominają.
    A tak na marginesie, jak mieszkanie niezbyt szczelne, przeciągi są, pod drzwiami lub pod oknem to oprócz bólu głowy nic wiecej nie bedzie.
    a własciciele jak to własciciele, czesto myszkują pod nieobecność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam pewna, ze mieszkanie nie jest zbyt szczelne (drewniane okna, wentylator w łazience, pod drzwiami mały, ale jednak prześwit) ale po otwarciu drzwi wejściowych nie było zupełnie nic czuć w wiatrołapie, ani na klatce schodowej, a w mieszkaniu strasznie.
      Myślę, że po kilku godzinach spędzonych przy odkręconym gazie to chociaż głowa by bolała właśnie, a mogło się skończyć i gorzej. Tak czy inaczej nie możliwe, żebyśmy w tym spali.

      Usuń