Stokrocia zasnęła w samochodzie, kiedy wracałyśmy z przedszkola, przyszłyśmy do domu, a jej zimno, niewyspana, płacząca, rozebrać się nie chce, marudzi, zawodzi, trzyma się mojej nogi. Umowę miałyśmy, że jak zostanie bez marudzenia z dziadkiem na godzinkę, bo ja muszę wpaść do urzędu, to po moim powrocie dostanie jajko niespodziankę (wiem nie pedagogicznie i nie zdrowo, ale od czasu do czasu i takie rzeczy się zdarzają). A ona dalej płacze, i nie daje się przekonać, żeby chociaż to płakanie porzucić. Przypominam jej o tej umowie, ale mówi, że nie chce zostać i koniec. No to pytam:
-A jak ja bym ci to jajko teraz dała...?
-A to ja już bym była całkiem pocieszona!- odpowiada ocierając łzy rękawem i diametralnie zmieniając wyraz twarzy ze bezgranicznie smutnego na ogromne radosny.
-Ale trochę zmodyfikujemy naszą umowę- otworzysz to jajo dopiero jak ja wyjdę z domu, Ok? -szybko się zabezpieczam na wypadek, gdyby po natychmiastowym otwarciu i zjedzeniu jajka coś jej się jednak odmieniło.
-No dobra- zgadza się, ale po chwili dodaje:
-Mamo, ale ty nie jesteś ciekawa co tam jest w środku?
No i co było? Udało jej się trafić na kucykową serię?
OdpowiedzUsuńCzasem mam wrażenie że dzieci jak szachiści - mają opracowane trzy ruchy na przód :D Bystra Stokrocia :D
OdpowiedzUsuńNo, mama nie jesteś? :P
OdpowiedzUsuńTaaa jajka dobre na wszystko 😉
OdpowiedzUsuńHa! Jaka inteligentna!
OdpowiedzUsuńSpriciula mala:)))
OdpowiedzUsuńDobre ;)
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba się posiłkować jajkami hi hi
OdpowiedzUsuńtaaaak umowa to konieczność :) pozwala uniknąć krzyków i pisków, bądź haniebnych zachowań tu i ówdzie :) nie zawsze rzecz jest o jajku, ale i takie owszem się zdarzają :)
OdpowiedzUsuńWybrnęłaś super i z umowy i z sytuacji :)
OdpowiedzUsuńDzieci to mistrzowie negocjacji. U mnie jak mantra powtarza się dialog "Paulinka za 5 minut idziemy się kąpać. A możemy za 6?" :)
OdpowiedzUsuńAż strach się bać co byśmy zrobiły bez tych jajek :D :D
OdpowiedzUsuńCzasami jestem pod wrażeniem sprytu dzieciaków :)
OdpowiedzUsuń