P dziś w delegacji. Dziewczynki już śpią, pranie się pierze, w kominku trzaskają polana...
Czy nalać sobie kieliszek wina i sięgnąć po książkę.... ?
Czy też może zacząć ogarniać ten bałagan, który rozgościł sie wszędzie i mieszka z nami nie od kilku dni... ?
hahaha jakbym czytała o sobie :) wybrałam winko i leżę przed kominkiem :)
OdpowiedzUsuńksiążka i kominek bałagan nie ucieknie;D
OdpowiedzUsuńKsiążka i wino.
OdpowiedzUsuńKsiążka i winko zdecydowanie! A właśnie pije czerwone ☺
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nalać sobie wina!
OdpowiedzUsuńOch wy niedobre kusicielki!
OdpowiedzUsuńNalałam sobie winka i zaczęłam sprzątać. Jednak muszą być jakies granice przyjemności... ;-)
Bardzo dobry wybór :))
UsuńDobra alternatywa!
UsuńJa bym powiedziała: najpierw posprzątaj.
Jakoś nie umiem relaksować się w bajzlu. Ale wiadomo, że każdy ma inaczej. :D
O widzisz połączyłas przyjemne z pożytecznym ☺ ps. Otworzyłam swojego Bloga.
OdpowiedzUsuńjednak się ugięłam troszeczkę i jak cokolwiek ogarnęłam to usiadłam z książką, później się z nią położyłam, później z nią płakałam i odłożyłam dopiero jak doszłam do ostatniej strony...
Usuń:)
OdpowiedzUsuńE tam, balagan, ja bym wybrala wino i ksiazke! Zreszta, odglosy sprzatania moga dzieci obudzic, o! :D
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo dziękuję za prezent - niespodziankę, uśmiech gwarantowany.
OdpowiedzUsuńTen sam mam dylemat.....
OdpowiedzUsuńKsiążka i wino - bałagan nie ucieknie :)
OdpowiedzUsuń