poniedziałek, 5 stycznia 2015

O domu

Przez najbliższe tygodnie będę pewnie monotematyczna, ale w tej chwili cały nasz świat toczy się tylko wokół jednego i na nic innego czasu nie zostaje- czyli wokół domu. Blog na ten czas z pewnością nie zamieni się w blog budowlany ani wnętrzarski i pewnie nawet nie będzie postów z tego, jak się próbujemy urządzic bo po pierwsze kogo to interesuje, a po drugie teraz próbujemy na razie doprowadzić dom do stanu używalności, a na to żeby wyglądał tak jak sobie wymarzyliśmy to pewnie potrzeba co najmniej kilku lat, no chyba że w Totka wygramy, to szybciej;-P
Jak już wiecie kupiliśmy niewielki stary domek. Owszem wyglądał całkiem nieźle, najlepiej ze wszystkich niezliczonych, które oglądaliśmy. Wiecie, kiedy zaczyna się szukać to na poczatku z wielkim entuzjazmem przegląda się ogłoszenia, później z wielkim entuzjazmem jedzie się na oglądanie pierwszej, drugiej, piątej nieruchomości, przy następnej jest coraz większe rozczarowanie, bo często to tylko zdjęcia są swietnie zrobione, po kilkunastu  ma się juz dosyć przeglądania ogłoszeń i oglądania chałup, a z czasem na oglądanie jedzie się raczej ze strachem w oczach co tym razem nam pokażą i ma się już dosyć wszystkiego, a to dopiero początek, bo jeszcze trzeba zorganizować pieniądze, bo trezba przejsć przez negocjacje z właścicielami, a ci bywają bardzo różni, no i jeszcze jak w naszym przypadku można trafić na marne biuro nieruchomości, przez które cała tranzakcja moze opóźnić się o kilka miesięcy (tak, tak wszystko mogło dojść do skutku we wrześniu, jeszcze przed porodem, ale przez agenta biura nieruchomości... ech, szkoda gadać).
Tak czy inaczej w końcu się udało.
Dom na pierwszy rzut oka wyglądał całkiem dobrze, nawet myśleliśmy, że wystarczy niewielki nakład pracy, żeby można było zamieszkać. Oj my naiwni! Na początku założyliśmy, że zrobimy tylko ogrzewanie, łazienkę i kuchnię a pokoje się tylko odmaluje i zamieszkamy i powoli będziemy sobie szykować po swojemu. Wiadomo dom stary, więc do wymiany sa okna, dach, ogrzewania nie było wcale, tylko mała koza, ale dach jeszcze trochę wytrzyma, okna nieszczelne, ale są, da się żyć.
Jasne.
Na początku okazało się, że zlew i umywalka nawet są, ale nie są podłączone do kanalizacji.
Później kolejna niespodzianka, bo woda co prawda jest, ale po za tym, że jest w kranie to leje się również ze ściany, w dodatku zawory nie trzymają.
Podłogi zakryto w dwóch pomieszczeniach jakimś gumoleum czy innym lenteksem, ale na wsi tak się robiło od kiedy weszły te wynalazki do obiegu. No tak, tylko że jak woda ze ściany się lała to podłoga w tym pomieszczeniu całkiem sie rozpadła, w drugim też nie nadaje się do użytku, szczęśliwie ocalała chociaż część legarów.
Przez okna wiatr porusza firankami, moze latem by nam to szczególnie nie przeszkadzało, ale zimą to jednak trochę mało komfortowe jest.
Tak więc zamiast małego remontu musimy wykonać niemal remont generalny. I to wszystko w środku zimy, z dwójką małych dzieci przy nodze, 60 km od obecnego miejsca zamieszkania, na głębokiej wsi (żeby nie napisać zabitej dechami, bo to jednak mało elegancko tak powiedzieć o swoim, wybranym przez siebie dobrowolnie, miejscu do życia), w obcej gminie, wśród obcych ludzi i z ograniczonym bądź co bądź budżetem, który właśnie w ubiegłym tygodniu przekroczyliśmy i mając na to niewiele czasu, bo najpóźniej 31 stycznia musimy opuścić mury starego mieszkania.
I tak i P i ja każdą wolną chwilę staramy się spędzić Tam, a jak nie Tam, to rozmyślając, projektując, czytając, doszkalając się, kupując, przegladając a w przerwach starajac sie od tego wszystkiego nie zgłupieć. W dodatku w zasadzie od 24 wszystko jest wyłączone z życia aż do 7 stycznia: urzędy, sklepy, fachowcy, większość albo nie pracuje, albo pracuje na pół gwizdka.
Ale damy radę, bo kto jak nie my:-)
Nie piszę tego wszystkiego, żeby ponarzekać, bo mimo wszystkich wad dom i tak jest spełnieniem naszych marzeń, a to co zrobimy teraz to już będzie gotowe i po naszemu, albo chociaż zgodnie ze sztuką budowlaną.
Bardzo będę się cieszyć jeśli przetrwacie z nami ten czas, w którym zapewne na swojego i Wasze blogi bede zaglądać mniej, mniej będę pisać i mniej będę komentować, o ile w ogóle, ale.... na początku lutego wirtualna parapetówka;-)




21 komentarzy:

  1. Kochana...no cóż ciężki kawałek chleba przed Wami, ale nie ma rzeczy niemożliwych! Wspólnymi siłami i z pomocą sił zewnętrznych dacie radę! To co dziś wygląda nieciekawie czy też słabo,lada chwila stanie się Waszym miejscem na ziemi! Trzymam za Was mocno kciuki i życzę, aby prace remontowe szły szybko i sprawnie,a i może wspomniana przez Ciebie wygrana w lotka się ziści:) Życzę Wam tego z całego serducha :*
    I z niecierpliwością czekam na wirtualną parapetówkę :)
    Uściski! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to chyba w takim razie musimy zacząć grać he he.
      Pracy jest dużo, ale teraz w końcu widać, że coś sie posuwa do przodu, no i w końcu będziemy mieć ukochany kąt:-) a ciagnie nas tam, ze ho ho:-)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. nie chciałam Cię przestraszyć tylko przypomniała mi się analogiczna sytuacja z własnego życia - kupno starego domu i nieustający remont, teraz są inne technologie i myślę, że radość z nieustających zmian związanych z modernizacją będzie ponad trudy, dziewczyny też będą miały cudowne miejsce "od małego", dla dzieci to strasznie ważne, nasz Łukasz nie pamięta zarwanych podłóg i starych pieców tylko zabawy w starym sadzie i nieskrępowaną swobodę, całym sercem życzę Wam powodzenia!

      Usuń
  3. Gratuluję Wam. Wytrwałości w szukaniu tego idealnego miejsca.
    I życzę wytrwałości w remontach. Dużo wytrwałości.
    Ale dacie radę! Po to, by cieszyć się wymarzonym miejscem. I po to, by Wasze Szczęścia miały magiczne miejsce do powrotu.
    Z każdym skończonym elementem będziecie bliżej celu.
    Trzymam mocno kciuki. Bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana dom to studnia bez dna, a robota tu się nigdy nie kończy jednak tak cisza, własne podwórko na które bez obaw można wypuścić latem dzieci aby od rana do wieczora się wybiegały a Wam poranna kawa na trasie lub przed domem przy akompaniamencie śpiewu ptaków wszystko wynagrodzi. Gwarantuje. Zobaczysz wiosną.
    Ja tez się wyprowadzałam na wieś 30 km od wielkiego miasta na końcówce zimy. Na początku było źle ale teraz za żadne skarby do miasta bym nie wróciła.
    Dacie radę.
    Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  5. jak ja Cię rozumiem i wspieram:* Tak jak Ci pisałam jak bys zobaczyła nasz dom przed remontem! wszystko się zrobi powoli masz swoje własne i to najważniejsze.... Przetrwac zimę wiosną będzie już o niebo lepiej:*

    OdpowiedzUsuń
  6. to prawie tak jak nasz, trzeci rok remontujemy.... i jeszcze nie ma tego wszystkieggo co powinno być, ale najważniejsze że to jest NASZ dom, dlatego rozumiem ciebie, ciesz sie ze swojego miejsca na ziemi i powoli doprowadzaj do uzyteczności....
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę Ci tego domu ;) Oczywiście tak pozytywnie. Postanowiliśmy z mężem, że za 2-3 lata wybudujemy własny, a do tego czasu trzeba trochę się pomęczyć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy blog, postaram się zaglądać częściej :) zapraszam też do mnie http://m-medycynka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Powodzenia w remoncie! Dacie rade, a potem bedzie pięknie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana...rób zdjęcia...
    i jeśli kiedykolwiek zwątpisz..spojrzysz na nie i porównując ze stanem obecnym zobaczysz, że niemożliwe zawsze jest...możliwe...choc wymaga to czasu...trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  11. zdjęcia, zdjęcia! tylko one uzmysłowia naocznie, jaki kawał roboty odwaliliście:) dom na wsi - cudo dla malych dzieci! potem, jak szkola...hmmm troche gorzej...ale kiedy to będzie:) ( haha - wiem, przeleci szybko ) życzę wiele radości i szczęścia wnowymdomu!

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisz jak najwięcej o tym remoncie. I poproszę o zdjęcia. Jak najwięcej. Kupnem nowego świeczniki czy firanki też się chwal . Ja już zaczynamsobie wyobrażać jak tam jest. Uwielbiam klimat małych wiejskich domków. Pozdrawiam i czekam na fotorelacje :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciesze się razem z wami☺

    OdpowiedzUsuń
  14. To czekamy na parapetówkę, a póki co kciuki zaciśnięte i jak sama napisałaś "Kto jak nie Wy???" :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No kochana, to się dzieje oj dzieje :) Oczywiście, że dacie radę, bo kto jak nie Wy!
    A trudności są do pokonania....powoli, powoli wszystko wyremontujecie i będziecie mieli swoje wymarzone gniazdko! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Oczywiscie, ze dacie rade! :)

    Posiadam dom (nooo, w teorii, bo w praktyce jeszcze wiele lat bedzie nalezal do banku :p), wiec wiem jak to bywa. My na szczescie trafilismy na bardzo obrotna agentke, a nasz dom, choc przydaloby sie go troche "unowoczesnic", nadawal sie od razu do zamieszkania. Dlatego Wam wspolczuje, ja nie chce nawet brac sie za remont lazienki przy malych dzieciach, a co dopiero generalna przebudowa calego domu... Ale bedzie dobrze i to juz niedlugo, skoro piszesz, ze do konca miesiaca musicie sie przeprowadzic! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja się cieszę z tobą :) Gdybyś potrzebowała stolarskiej konsultacji służę mężem ;))

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochana, kto da radę jak nie Ty?
    Wiem, wiem, dziewczyny już pisały, dom to studnia bez dna.... ale też niesamowita swoboda i w życiu już bym nie chciała do bloku wrócić. Zresztą jak długo można w wynajem kasę ładować?
    Albo kupuje się stary dom i remontuje, albo stawia nowy i sukcesywnie wykańcza. My już 4 rok mieszkamy, a wciąż nie wszystko zrobione :)

    OdpowiedzUsuń