poniedziałek, 21 lipca 2014

Sarna


Jako, że mieszkamy sobie w maleńkim miasteczku, a przedszkole i pracę mamy w drugim maleńkim miasteczku to codziennie musimy pokonywać kawałek drogi prowadzącej przez malownicze pola i wioski. W naszym miasteczku można spotkać masę zwierząt, a takie znaki ostrzegawcze są u nas wielu uliczkach:


Jak już wyjedzie się z miasteczka można spotkać zwierzęta większego kalibru, i tak też było dziś, kiedy to pod rozpędzone auto wyskoczyła mi sarna. Jeden pisk (opon oczywiście a nie mój) bo choć nie jechałam bardzo szybko, to jednak ze 60 na liczniku miałam, a zwierzątko wyskoczyło tuż przed samochodem. Pewnie kilka centymetrów zabrakło! Już normalnie widziałam ją, jak wpada mi na maskę i tłucze szybę, na szczęście udało się, i nie musnęłam jej nawet.



Chyba trzeba przyznać, że i ja i ona miałyśmy dziś dużo szczęścia.
Auto zapiszczało, i niemal się zatrzymało, wszystko z foteli spadło na podłogę, zawartość torebki rozsypała się, komputer wylądował w najdalszym zakątku podłogi.
Stokrocia w foteliku nie bardzo wiedziała co się wydarzyło, bo jednak z tyłu auta nie widać tak dobrze, po za tym trwało to wszystko ułamki sekund. Obok niej na siedzeniu było kilka rzeczy: książeczki, ulubiony konik wszystko wylądowało na podłodze pod fotelami.
Czyli jej oczami to wyglądało mniej więcej tak:
Jedziemy sobie spokojnie, w radiu leci muzyka a tu nagle pisk i potężne szarpnięcie i wszystko z fotela leci w dół. Jak już się zatrzymałam, a sarenka jakby nigdy nic pognała dalej w pola, Stokrocia oburzonym głosem powiedziała:
-To było nie ładne. Ja nie będę tego sprzątać!

11 komentarzy:

  1. mam nadzieję, że mimo tego zdarzenia czujesz się dobrze, wcale mi się to nie podoba.
    Trzymajcie się dziewczyny:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko dobrze, nic się nie stało ale taka przygoda budzi lepiej niż kawa!
      Głupiutkie te zwierzątka, biegną przed siebie nie zdając sobie sprawy z jakiegokolwiek zagrożenia. Zwłaszcza jak teraz zboża i kukurydza dość wysokie, to trudno je zauważyć wcześniej. Na szczęście tym razem nam się udało uniknąć bliższego spotkania.

      Usuń
  2. Najważniejsze, że nic wam się nie stało. pa

    OdpowiedzUsuń
  3. do nas przychodzą sarenki do rzeki i piją wodę zawsze z Przemkiem czekamy kiedy przyjdą się napić;) ale przygody nie zazdroszczę ważne że Mała była przypięta pasami a Ty miałaś mega pobudkę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała nigdy bez pasów nie jeździ, za to ja nie maiłam i w sumie to nie wiem czy to lepiej czy gorzej, niestety mnie już trochę przeszkadzają, a gdybym miała zapięte to brzuch by mocno oberwał, za to nie chcę myśleć co by było gdyby jednak sarna nam wpadła na maskę, i otworzyłaby się poduszka... i tak źle i tak nie dobrze.... całe szczęście, że jednak i sarnie i mnie się udało!

      Usuń
  4. Reakcja Stokrotki jest bezbłędna! I osobiście uważam, że posprzątać powinna sarna, bo przecież przechodziła przez jezdnię w niedozwolonym miejscu, więc to jej wina ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sumie masz rację, posprzątać powinna sarna, ale ta zbiegła z miejsca zdarzenia, a zbiegła tak szybko, że nawet nie wiem czy bym ją poznała gdyby przyszło do okazania;) chyba jednak sprzątanie przypadnie w udziale mnie....

      Usuń
  5. Dobrze, że tak to się skończyło. Na pewno najadłaś się strachu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w pierwszej chwili tak, ale komentarz małej sprawił, ze szybko mi przeszło;) rozładowała sytuację natychmiast:)

      Usuń
  6. Chwała Bogu, że nic się Wam nie stało! :*
    Komentarz Stokroci BOSKI! :D :D

    OdpowiedzUsuń