czwartek, 24 lipca 2014

Scyzoryk się w kieszeni otwiera...

... a co tytuł musi być chwytliwy;)

Oczywiście dość szybko udało Wam się zgadnąć co za miasto jest na fotkach, to oczywiście Kielce.
Anula podziwiam, że chciało Ci się poszukać, Zaczytana też ma racje to tzw. Sienkiewka, choć mnie osobiście się ta nazwa bardzo nie podoba.

Wracając do tytułowego scyzoryka:
Nie od dziś przecież wiadomo, że na mieszkańców Kielc mówi się "scyzoryki".
Dlaczego?
W internecie można znaleźć wiele teorii na ten temat, najbardziej do mnie przemawia ta, że po prostu w latach 70 i 80 niemal każdy mieszkaniec nosił przy sobie nóż.
Druga też całkiem rozsądna mówi, iż w latach 50 województwie kieleckim, a dokładniej w Drzewicy (słynna marka z resztą) tam właśnie produkowano sztućców i noży produkowano również scyzoryki i dlatego w Kielcach, stolicy województwa można je było kupić bez problemu, w innych miastach był to towar  deficytowy, a przecież były to takie "dziwne" czasy, z Radomia przywoziło się buty, z Olkusza garnki, z Łodzi materiały do szycia, z Warszawy czy Krakowa słodycze, a Kielc się woziło scyzoryki.
Być może coś w tym jest, no i jedna teoria wcale nie wyklucza drugiej, a później pojawił się Liroy i zaśpiewał to na cały kraj:)

A teraz już o mieście.
Śmieszne, bo mnie Kielce od dzieciństwa kojarzyły się z muzyką ludową, trudno nawet powiedzieć czemu, ale tak właśnie było, no i z tym, że jak wiatr wieje, to wiadomo że "pi...i tak jak w kieleckim", nie wiem czy znacie takie powiedzenie, ale fakt nie raz podczas wizyty w Kielcach łba mało nie urwało!
Tym razem też podwiewało, ale przy temperaturach z ostatnich dni, to ten wiatr był naprawdę rewelacyjny!
Deptak ze zdjęć to właśnie ul. Sienkiewicza, zaczyna się tuż przy Dworcu Kolejowym a kończy przy Placu Moniuszki, ma długość prawie 1300m.
Nie miałam siły iść już wieczorem ze Stokrocią, P sam sobie pospacerował ale niestety bez aparatu, choć z drugiej strony powiedział ze był taki tłum ludzi, że zdjęcie po za tym waśnie tłumem nic więcej by nie wniosło. Wierzę mu na słowo, zwłaszcza, że nocowaliśmy w jednym z zabytkowych hoteli który się mieści przy Sienkiewicza i przez okno słychać było niesamowity gwar do późnych godzin nocnych- a okna naszego pokoju niestety (a może na szczęście) nie wychodziły na deptak.





 W głębi Pałac Biskupów

Ścieżka do parku


A park naprawdę bardzo ładny, i cienisty a to tamtego dnia chyba było jego największym walorem;)

 W parku były konie, takie pluszowe, do jeżdżenia, Stokrocia jak zobaczyła zwłaszcza tego Jednorożca to oczywiście nie darowała, mało tego naciągnęła nas też na najbrzydszy chyba balon ze wszystkich, ale oczywiście to balon Jednorożec.





Po spacerze skusiliśmy się na poranną kawkę i tu wielkie rozczarowanie (już drugi raz- pierwszy w Warszawie kiedy razem z Tusiową rodzinką kawowaliśmy na mieście), tym razem znów daliśmy się nabrać na szyld Blikle pewnie, że będzie miło i smacznie.
I nie piszę tego, żeby się chwalić, ale żeby Was zniechęcić.




Ani miło- bo byliśmy o 9:50 - kawiarnia czynna od 10:00 ale usiedliśmy sobie w cieniu pod parasolem, wzięliśmy kartę leżącą na półce przy stolikach i czytaliśmy spokojnie, na co wyszedł pan i dość nieuprzejmym tonem poinformował nas, ze oni otwierają dopiero o 10. Oj trzeba nam było wtedy nogi za pas i w las, a raczej pod inne parasole, których tam przecież nie brakuje, ale my nie zrażeni czekaliśmy do 10 licząc, że  może w godzinach pracy pan jednak przywdziewa inny humor. Niestety nie.
Ale co tam humor kelnera, każdy może mieć gorszy dzień,  ale żeby lody też miały gorszy dzień to już przesada. Wyglądały bardzo zachęcająco, ale smak pozostawiał wiele do życzenia a w owocowych były zamarznięte kryształki wody, i to wcale nie pojedyncze. No cóż, widocznie z dawnej cenionej marki pozostała już tylko nazwa.... Trzeci raz nie damy się nabrać.

Ale przecież Kielce to nie tylko Sienkiewicza:) naprawdę;)
Nie lubię Galerii handlowych, nie cierpię, czasem wiadomo trzeba się wybrać, ale dla mnie to kara, ale do czego zmierzam, ano do tego żeby przedstawić następne zdjęcie bo to właśnie zdjęcie CH- nie byłam tam i raczej się nie wybiorę, ale całkiem mi się spodobała, i nawet chyba pasuje do tego miasta, Galeria Korona.



To tylko tak w ramach przerywnika, może jest odrobinę zbyt złota, ale to jednak całkiem ciekawa elewacja, nie żebym kogoś namawiała na chodzenie do CH, co to, to nie;)

W Kielcach znajduje się Muzeum Zabawek i Zabawy KLIK i tam też postanowiliśmy pójść. 
Muzeum ciekawe, jednak Stokrocia jeszcze jest chyba za mała na takie atrakcje a to z prostej przyczyny: większości eksponatów zwyczajnie się bała. 
Ha, z niektórymi lalkami to ja sama bałabym się zostać w ciemnym pokoju....


Zapraszam Was zatem na krótkie zwiedzanie:


 Lalki z różnych stron świata





I zabawki rodzime:) Niektórzy pewnie pamiętają je z dzieciństwa:)

A pamiętacie Gąskę Balbinkę?
Ja nie pamiętam:(

Dla chłopaków też coś się znajdzie i to nawet całkiem pokaźna kolekcja, tylko trudno zrobić dobre zdjęcia:


A pod sufitem są modele samolotów, niestety żadne ze zdjęć nie nadaje się do pokazania.

A jak już od tych zabawek człowiek dostaje oczopląsu to może wyjść z dzieckiem na dziedziniec, gdzie jest piaskownica i różne pojazdy roweropodobne, a później na kawę czy soczek do pobliskiej kafejki połączonej z salą zabaw. Oj, tym to dopiero Stokrocia była zachwycona, i mogliśmy sobie zrobić krótki odpoczynek w dalszej wyprawie.
Zmęczeni trochę, więc coś trzeba zjeść, a jeśli zjeść w Kielcach to tylko w jednym miejscu!
Winnica! Od lat, zawsze i niezmiennie i polecam każdemu, kto choćby przejeżdżał tylko przez to miasto. Warto zajrzeć, wejść i zjeść. 

Winnica to miejsce z tradycją, w dodatku ma taką niesamowitą obsługę jak to bywało w dawnych czasach: kelner zawsze jest wtedy kiedy go potrzebujesz, a jednocześnie nie narzuca się i jest niemal nie widoczny, lubię zwłaszcza tych, którzy nie są tu najmłodszą kadrą. 
Kącika zabaw dla dzieci ani przewijaka niestety nie ma, ale dzieci są tu mile widziane.
Stokrocia uwielbia jeść tutaj swoją ukochaną zupkę, czyli rosołek, a w karcie się to nazywa Juszka z mięsem.  Prawdziwy rosół z prawdziwym mięsem, na zdjęciu już tylko resztka, ale wierzcie mi trudno było przekonać Stokrocię, ze najpierw zdjęcie a później jemy;)

Juszka z mięsem

I nasze ulubione danie Żarkoje, w zasadzie to prawie zawsze je wybieramy mimo iż w karcie są naprawdę cuda:) Zawsze jest tak samo dobre, tylko trzeba uważać bo to dość ostre danie, a wygląda tak:


Polecam też jedno z dań regionalnych, nawet chyba oznaczone znakiem Dziedzictwo Kulinarne Świętokrzyskie czy jakoś tak,  Pierogi Rzepichy- niebo w gębie, coś nieprawdopodobnego, smakują jak prawdziwe babcine pierogi! 
Do tej pory, a byliśmy tu już kilka, żeby nie powiedzieć kilkanaście razy - P zna to miejsce jeszcze z dawnych lat, kiedy w okolicach Kielc żył i podobno od zawsze jest tu tak samo, i jak do tej pory nie dałam się P przekonać do zjedzenia obiadu w innym miejscu w Kielcach- naprawdę warto tu zajechać, jest pysznie, miło i  niedrogo! 

Ale nie samych chlebem człowiek żyje, więc pojechaliśmy dalej:)

Jak wiecie zazwyczaj nie poprzestajemy na jednym miejscu tylko po drodze wyhaczamy co się da, tak było i tym razem, choć plany były inne bo mieliśmy odwiedzić stadninę hucułów, ale Stokrocia zasnęła zaraz po wyjechaniu z miasta więc pokrążyliśmy po okolicy niby bez celu, niby bo kielecczyzna jest bogata w ciekawe miejsca. 
Pierwsze z nich to Samsonów i Huta Józef. Właśnie odbywała się tam jakaś plenerowa impreza, ale z uwagi na to, że Stokrocia ledwo co zasnęła musieliśmy się zadowolić oglądaniem z zewnątrz tylko.



A kolejny na trasie stanął Dąb Bartek, leciwy już ten Bartuś, popodpierany  z wszystkich stron, ale jednak robi wrażenie.


Chciałam opisać jeszcze jedno miejsce Sobieszew i jego zamek, ale niestety awaria dysku spowodowała, że wszystkie ostatnie zdjęcia szlag trafił, i nie mam zdjęć z Sobieszowa, Krakowa i części Kielc.
Złośliwość rzeczy, albo to znak, że za dużo tych zdjęć, za długa ta notka, zdecydowanie za dużo cierpliwości od Was wymagam...

24 komentarze:

  1. Przepiekne zdj. Fajnie sobie podrozujecie :-) Ja tez lubie aktywnie spedzac czas. A w Kielcach nigdy nie bylam- to baaardzo daleko od nas..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio doszłam do wniosku, że dobrze jest mieszkać w centrum, bo wszędzie ma się niemal tyle samo- i w góry i nad morze:) tylko do Świnoujścia i w Bieszczady mamy daleko:(

      Usuń
  2. A ja ci powiem Stokrotko, że na mieszkańców mojego miasteczka również mówi się scyzoryki! ;-)
    Serio!

    Nigdy nie byłam w Kielcach, ale z Twojego opisu wyłania się całkiem przyjemne miasto :-). Rozpodróżowaliście się. I dobrze! Kto podróżuje, ten poznaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, to nie wiedziałam, że też scyzoryki;)
      W ogóle to chyba najmniej znam te Twoje rejony, jakoś tam jeszcze nie bylam na takiej porządnej wycieczce, bo przecież te kilka razy w Białymstoku się nie liczy bo od Białegostoku to jeszcze jest tyyyle do odwiedzenia i zobaczenia, ale bardzo lubię cały wschód, tyle, ze ten dolny chyba bardziej znam.

      Usuń
  3. Byłam w Kielcach jedynie przejazdem. Piękny park no i ta galeria też super. Pięknie się prezentuje. Stokrotka jak ty sobie radzisz na tych podróżach z brzuszkiem?? Jak się w ogóle czujesz i kiedy masz termin porodu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba muszę notkę ciążową napisać, bo nie pierwsza mnie pytasz:)
      Brzuch już trochę uciążliwy jest przy siedzeniu, ale generalnie jak się fotel dobrze ustawi, to nie jest źle. Trochę kilomentrów i przerwa w drodze, żeby się rozprostować, żeby Stokrocia się mogła trochę przebiec i heja dalej, zazwyczaj P prowadzi, ja rzadziej, jakoś tak zawsze wychodzi. a tak generalnie to ciąża z podróżowaniem całkiem dobrze się zgrywa, trzeba się tylko częściej do toalety zatrzymywać i uważać co się je i jest dobrze;)
      Czuję się dobrze ale grubo:( a termin na koniec września/początek października i obie wersje tak samo prawdopodobne;)

      Usuń
  4. Nie znam Kielc kompletnie...
    Patrząc na zdjęcia ładne miasto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ładne! A jakie ulice tam się teraz budują, to chyba nie możliwe, żeby to miasto w jakiś sposób się korkowało. Często w drodze z Krakowa jedziemy nieco okrężną drogą żeby zajechać choć na obiad do Kielc, śmiejemy się z P, że nasze wszystkie drogi prowadza przez Kilce.

      Usuń
  5. Nie bylam w Kielcach i nie zanosi sie na to, abym tam zawitala!
    Czytajac Twoj tekst i ogladajac zdjecia, to tak jakbym tam byla!!!!
    Serdecznosci
    judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostro, nigdy nic nie wiadomo:) a może jednak i do Kielc jeszcze zawitasz, piękne miasto i do Winnicy koniecznie polecam:)
      Los jest nieprzewidywalny:)

      Usuń
  6. Ale fajnie sobie zwiedzacie :)
    Zdjęcia piękne :)
    Nigdy nie byłam w Kielcach, ale może kiedyś i ja tam zawitam :)
    Majonez kielecki znam :D:D:D
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  7. ale Wy macie fajnie z tymi wycieczkami to teraz do nas zapraszam też jest co zwiedzać Krynica, Szczawnica, Bukowina i baseny termalne wszystko blisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Bukowinie dwa lata temu bylam na Sabalowych Bajaniach, a żeby bylo śmieszniej to bylam tez na scenie, a co:-) jeśli fundusze i ciaza pozwolą to na pewno sie wybierzemy wkrotce:-)

      Usuń
  8. Zachęciłaś, żeby się w Kielcach zatrzymać! Zawsze tylko przemkniemy...a tu takie pyszności dają:) też wydaje mi się, że Blikle z marki ma już tylko ceny:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam obiad w Kielcach, naprawdę warto spróbować chociaz raz:-) a i spacer po Sienkiewicza przyjemny:-)

      Usuń
  9. Kochanie, świetny wpis! Dzięki! Piękne miasto, nigdy nie byłam w Kielcach, jeśli kiedyś zechcemy rodzinnie wybyć na wycieczkę dwudniową - na pewno w za którymś razem padnie na Kielce :) (do Kielc mam 270km)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało:-) my do Kielc mamy 180 km, wiec troche jednak blizej, ale na wycieczkę w te strony warto sie wybrać, jest tu co oglądać np. calkiem niedaleko jaskinia Raj, jaskinia Pieklo, zamek, a raczej to co z niego zostalo, w Chęcinach, Oblęgorek czyli dworek Sienkiewicza (nie tego od kupy kamieni oczywiście), to tez tereny Żeromskiego... Dużo by opowiadać, a najlepiej wcześniej po prostu zerknąć w jakiś informator.

      Usuń
  10. Aż wstyd się przyznać, ale nigdy w Kielcach nie byłam. Z przyjemnością przeczytałam ten post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, wstyd to gdybyś nie wiedziała, że takie miasto w Polsce leży, ale ze nie byłaś- widocznie nie bylo nigdy po drodze. A to dobre tereny na pokazanie dzieciom kawałka historii:-)

      Usuń
  11. I ja muszę przyznać, że nie byłam nigdy w Kielcach :( a ze zdjęć widać, że miasto ma swój urok.
    Scyzoryk kojarzę z Liroyem... wstyd się przyznać? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kielce po prostu trzeba najpierw zobaczyć i albo pokochać albo nie. Dla wielu ludzi to taki "pipidówek", a to naprawdę duże miasto ze swoim niepowtarzalnym klimatem.

      Usuń
  12. ŁAŁ! No piękne te Kielce!
    Muszę powiedzieć, że masz dar do opisywania miast, bo aż mam wielką ochotę tam pojechać. Powinni Ci płacić za reklamę :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ha ha, no fajnie jakby tak zechcieli za reklame placic, ale jednak jak się za coś bierze pieniądze, to chyba mimo najszczerszych checi te opinie nie mogą być juz takie prosto z serca:-( w każdym razie jak na razie nikt mi za to nie płaci i nikt- poza osobistymi przeżyciami- nie ma wpływu na moje opinie:-)

    OdpowiedzUsuń