wtorek, 11 czerwca 2013
Premiera...
W sobotę byłam na premierze sztuki...
Służbowo, ale i osobiście, po prostu autorka scenariusza pisze bloga, którego bardzo lubię czytać, a i służbowo, bo i drobniutki wkład też w mieliśmy;)
Rosiewicz by pewnie zapytał: "Momenty były" otóż nie było, choć z zależy, z której strony patrzeć...
Od początku:
Wszystko było zaplanowane, co mnie akurat nie często się zdarza.
Premiera miała miejsce w sobotę "za Wisłą" o godz. 22, zajęcia wg planu kończę o 21.30 Więc teoretycznie zdążyć powinnam. W samochodzie czekała sukienka i buty wystarczyło, więc wybiec z uczelni dobiec do samochodu, zabrać rzeczy wsiąść do drugiego samochodu w międzyczasie gdzieś się przebierając... Po czym dojechać do miejsca przedstawienia, rozsiąść się wygodnie i oglądać, proste prawda!?
Teoretycznie...
Zajęcia na szczęście skończyły się kilka minut przed czasem, wybiegłam wiec niemal, auto szczęśliwie nawet nie tak daleko stało, sukienkę i buty w rękę...
I tu główny wątek opowieści muszę przenieść nieco w inne miejsce, bo nie wiem, co było większą premierą: owa "Premiera" czy tez właśnie te buty nieszczęsne...
Oj piękne, naprawdę, z resztą na zdjęciu można podziwiać owe.
Niebotycznie wysokie i śliczne a kiedy je pierwszy raz przymierzałam całkiem wygodne były...
No tak, tylko wtedy nie byłam po całym męczącym dniu...
Wracając do wątku głównego, czyli z butami i sukienka w ręce przesiadam się do innego auta i ruszyliśmy.
Jak ktoś widział w sobotę wieczorem w centrum Warszawy auto z rozebraną dziewczyną i próbująca naciągnąć na siebie w tych mocno ograniczonych warunkach sukienkę to byłam właśnie ja? Jak ktoś te monitoringi uliczne przegląda to miał się, z czego pośmiać?
Ale sukienka to pikuś! Potem były buty, moje śliczne nowe buty... Ta...
Weszły a jakże tylko jakieś takie mało wygodne i upijały dość mocno, ale cóż tam pewnie ze dwie godziny wszystkiego będzie, to wytrzymam...
Z tego całego pospiechu to przecież adres zapomniałam zapisać, ale coś w nawigacje trzeba wpisać.
Belgradzka i jedziemy, a ta durna nawigacja zawróć i zawróć woła!
No porąbało babę chyba myślę sobie...
Tja, ciekawe tylko, która baba głupsza, bo Belgradzka okazała się być Brukselską...
No, ale jak już nawigację przeprosiłam to z małymi przeszkodami (zamknięte drogi), ale dotarliśmy na miejsce.
Problemów z miejscem na parkingu nie będę wspominać, bo i po co....
Byliśmy nawet kilka minut przed czasem, buciki dawały znać o sobie, ale cóż tam, ważne, że ładnie wyglądały....
Usiedliśmy na sali, miejsca dosyć dobre czekamy cierpliwie, sala się wypełnia...
Nad głową słyszę głosy:
-Ty, o czym to będzie?
-A pojęcia nie mam...
Tja... Polak idzie, bo darmo... Nie ważne, na co.
Ja wiedziałam, śledziłam na bieżąco, kibicowałam i nie mogłam się doczekać efektu...
Światła przygasły i zaczął się spektakl.
Byłam pod wrażeniem sztuki aktorskiej występującego.
Ale wrażenia wrażeniami, spektakl spektaklem a buciki zaczęły do mnie wołać i to tak donoście, że aż dziwne, ża na sali nie było ich słychać!
Wołały: zdejmij nas, bo nic nie widzimy! Zdejmij, bo nie damy ci w spokoju pooglądać! -czy jakoś tak...
Próbowałam ich nie słuchać, ale one były strasznie nachalne, upijały, obcierały, ugniatały, uwierały, ba gryzły nawet bym powiedziała... Bo cóż było zrobić, uległam im, choć było ryzyko, że jeśli ulegnę to z sali będę musiała wyjść na boso...
Na szczęście po przedstawieniu wcisnęły się jakoś na nogi, ale jak je zdjęłam w samochodzie i pi.... ułożyłam na fotelu, tak do tej pory krzywo na nie patrzę.
Ale ja się im nie dam, one po prostu nierozchodzone, widać dwie premiery na jeden wieczór to stanowczo za dużo....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hahahha
OdpowiedzUsuńŻółwik kochana. Za sobotę i za buty. Moje co prawda nie nowe, ale dały w kość. W palce. We wszystko, jeszcze się po nich leczę.
Nawet miałam machnąć o tym posta, ale mnie ubiegałaś :))
Wybaczone mają jednak, bo wyglądają. A ja za to kocham buty ;)
Twoje są śliczne, uwielbiam takie szpile. Rozejdą się :)
obys miała racje ze sie rozejdą bo tak mi się strasznie podobają, ze za nic im nie odpuszczę;)
Usuńi tylko słysze teraz pytania: ty na płaskich? stało sie coś?
nie nic sie nia stało co siemiało stać, przecież nie powiem ze na szpilek chwilowo nie dam rady włożyć;)
Pisz pisz jak nam Moaa narzuci tematy na kolejne wyzwanie to my już po małej wprawce będziemy;)
denaturatem (znaczy alkoholem etylowym)je trzeba potraktowac, no i chetnie bym ten monitoiring zobaczył
Usuńto trzeba sie do jakiegoś miejskiego zarządcy udać chyba coby te filmy udostepnił;)
Usuńjak mi się stópki wygoją to popróbuję denaturatem, a niech mają za karę!
nie wiem czy podawanie alkoholu mozna karą nazwać ........:)
Usuńale etylowego?! toć oślepną na pewno!
UsuńPrzynajmniej będą chodzić gdzie im każesz a nie gdzie oczy poniosą
Usuńmoże i masz rację;)
Usuńsą boskie!!!
OdpowiedzUsuńi dlatego im nie daruję;)
UsuńNie dziwię się, że im nie popuścisz - są przepiękne. Choć ja bym się nigdy na taki obcas nie odważyła - po prostu nie umiem chodzić na takich szczudłach :D
OdpowiedzUsuńPtysiu a moze po prostu boisz sie spróbować?
UsuńMoże i niewygodne, ale jakie cudne!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpiękne te buciki ach warte poświęcenia
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWarte;)
A jak bosko musisz w nich wyglądać :)
Usuń20 kilogramów temu to moze i tak ale teraz obawiam sie ze wygladam w nich nie bosko a jak babsko;P ale one boskie sa naprawde;)
Usuń