sobota, 8 czerwca 2013

Bieszczadowanie dzień drugi- W drodze do Komańczy...

Kończę opowieść o wycieszcze bieszczadzkiej, choć przyznam że lubię ogladać te zdjęcia i wspominać sobie....
Po odwiedzinach na Stacji Bieszczadzkiej Kolejki  ruszyłyśmy "przed siebie" z zamiarem dotarcia do Komańczy i dalej: Zagórz, Lesko, Myczkowce i Cisna, ale w miejscowości Radoszyce tak zachęcająco wygladała droga na Słowacje że zboczyłyśmy trochę z obranego kursu  i tym sposobem znalazłysmy sie po Słowackiej stronie.



Nie mała to była dla nas atrakcja bo zarówno dla Stokroci jak i dla mnie to był pierwszy "zagraniczny" wypad;P
Jechałyśmy przez mała miejscowość Palota, która bardzo, ale to bardzo mnie zadziwiła.
Czym? A no tym, ze tam czas sie zatrzymał chyba jakieś 50 lat temu bo spotkać tam można kilka armat i czołgów z czerwona gwiazdą radziecką, a pokaźnych rozmiarów "banery" ciągle mówią o roku 1945... na słupach zaś, oprócz bocianów, można spotkać tzw "szczekaczki".... 


Czołg z czerwoną gwiazdą- słowacka miejsowość Palota

Miałyśmy wrócić tą samą drogą na polska stronę, ale wg atlasu była jakaś droga na polska stronę, co prawda w kolorze białym, a nie zółtym czyli "podrzedna" ale uznałysmy że skoro jest wrysowana to jest nadzieja, że bedzie przejezdna....
Otóz proszę Panstwa tym razem owa "biała" droga w atlasie wyglądała tak

Ale co tam, kto nie ryzykuje nie pije szampana;)
Jedziemy!
Droga raz była lepsza raz gorsz, lepsza to ta na zdjeciu, gorsz miejscami była mocno zastanawiająca czy aby napewno nie zawrócić. Jednak gdybysmy zawróciły sporo by nas ominęło...

Kapliczka w polu, jeszcze na Słowacji:

A to juz chyba na polskiej stronie wieś Czeremcha, choć trudno stwierdzic, bo tu żadnego chocby najmniejszego słupka granicznego nie było. Było za to wzgórze, a na nim pozostałości po cmentarzu i cerkwi. 
I tablica...
Takich miejsc tu dużo, napawają człowieka jakimś dziwnych uczuciem żalu i smutku....

Trudno dostrzec na pierwszy rzut oka, że stoją tu krzyże...

Jedynie tablica z informcją o tym miejscu przyciąga uwagę.

Czeremcha



 
Pozostałości po cmentarzu

To pewnie był ktoś ważny, bo tablica dosyc nowa, może fundatorka 


I tylko ten pomnik mówi, że była tu kiedyś Cerkiew...

Dalej już było weselej.
Spotkałyśmy prawdziwy bieszczadzki wóz:


I tylko za tym zakrętem czekała nas niespodzianka, bo okazało się, że jest rzeczka, wcale nie mała tylko most sie zawalił i trzeba przeprawić sie przez bród...
No nie powiem, chwila zawahania była.
Na zdjęciu nie wyglada to tak strasznie jak wygladało w rzeczywistości, ale wierzcie mi z duszą na ramieniu  sie jechało....



Zdjęcie naprawde nie oddaje tego ajk to wyglądało w realu...




A to zdjęcie zrobione przez boczną szybę w momencie przejazdu-
prawda że nie taka mała ta rzeczka...?

Dalej już było łatwiej.
Tuż za rzeką po drodze spotkałyśmy przesliczną kapliczkę:

Trzeba było ise dobrze rozglądać, bo takie perełki są poukrywane...

Prawda, że jest piękna!
Po drodze jeszcze jedna kapliczka, ale zupełnie inna od tej "leśnej"


Zupełnie różna od kapliczki poprzedniej

Na bocznych ścianach zawieszone były Tajemnice Różnańca, w centrum Ołtarzyk

Aż w końcu dojechałyśmy do drogi asfaltowej(!) i miejscowości Jaśliska-  wioska,gdzie zachowała się w znaczym stopniu stara drewniana zabudowa. Założenie typowo urbanistyczne choć Jaśliska już od ponad 70 lat nie mają praw miejscich.

Drewniane domy w Jaśliskach

Nie trzeba być znawcą, aby zauważyć od razu po wjeździe do miasta ze jest tu jakiś zamysł, założenie, porządek...

I dalej ruszyłyśmy w drogę do Komańczy.
Po drodze Galeria z Aniołem, którego juz pokazywałam:


I kozy spotkane ku uciesze Stokroci;)

A w Komańczy przepiękna cerkiew, niestety zdjecia nie zrobiłam.
Skorzystam wiec wyjatkowo ze zdjecia znalezionego w sieci, którego autorem jest  P. Szechyński
Stan na 1 grudnia 2009
Droga w Komańczy i w stronę Zagórza jest w remoncie- coś okropnego! jak ktoś nie musi to odradzam! 
W dodatku miałam wrażenie ze służby na czas trwania długiego weekendu wyłaczyły sygnalizacje świetlną no bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że po obu stronach "wahadła" paliło sie czerwone światło?


Na koniec jeszcze widoczek z tej niebezpiecznej remontowanej drogi i na dziś wystarczy już i tak nie sądzę, aby ktokolwiek dobrnął do końca... 
Do opisania zostały jeszcze Myczkowce, Cisna a właciwie Siekierezada i powót do domu;)












4 komentarze:

  1. Zazdroszczę, Bieszczady to, jak na razie moje nieziszczone marzenie, ale co się odwlecze... Pozdrawiam Stokrotkowo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo mi się tęskni za Bieszczadami, dopóki mieszkałam w domu rodzinnym bywałam tam bardzo często a teraz :(
    Może jak już się rozpakuję i Młodsza troszkę podrośnie to się wybierzemy, bo brakuje mi bardzo oj bardzo

    OdpowiedzUsuń
  3. dotrwałam do końca :) Zdjęcia piękne, ale na pewno nie oddają tego co widziałyście na żywo! Najbardziej mnie urzekły te wszystkie kapliczki - uwielbia podczas różnych wycieczek zaglądać do takich kapliczek, chwilę przystanąć, pomyśleć, pomodlić się.... bardzo się wtedy wyciszam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i podziwiam za odwagę, że wybrałaś taką drogę powrotną :)

      Usuń