piątek, 12 sierpnia 2016

Nie będzie już o tych kotach....

Kotka (klik) w ubiegłym roku przyprowadziła nam młodziaka. 
Kropeczka (klik) jej było na imię. W tym roku kiedy my balowaliśmy na Watrowisku nasza Kropeczka urodziła trzy kociątka. Najpierw się z nimi ukrywała, później godzinami można było patrzeć jak się bawią, a kocia matka karmi cierpliwie, uczy polować, a czasami i fuknie na dzieciarnię. 
Niedawno wszystkie trzy kociątka trafiły w jedno miejsce, gdzie dalej choć bez mamy mogą wspólnie dokazywać.
Teraz trochę zdjęć, a tekstu pod zdjęciami nie czytajcie:















Wczoraj rano znalazłam kotkę na ulicy, przy domu sąsiada. Uderzył ją samochód.
Mam nadzieję, że w Kocim Niebie jest jej dobrze, zwłaszcza, że nie będzie tam sama: wczoraj jej kocia córka również zawitała w Krainie Wiecznych Łowów...

16 komentarzy:

  1. kiedyś (kilka lat temu) chciałam przygarnąć kota przebywającego w tymczasowym domu, był apel o pomoc, u nas zginął Zbójca więc było miejsce, chciałam bezdomnemu zwierzakowi pomóc. Okazało się, że ja kota (zabranego z działek, wymagającego socjalizacji) nie dostanę, mój dom nie jest przystosowany do jego przyjęcia, nie mam specjalnych zabezpieczeń w oknach i drzwiach więc koty mogą swobodnie wchodzić i wychodzić, uciekać i wpadać pod samochód, tłuc się z innymi zwierzętami, padać ofiarą ludzi i psów oraz różnych chorób. Wszystko to prawda. Tylko czy to znaczy, że powinnam oddać naszego Kiciula bo gdzieś w zamkniętym domu będzie szczęśliwszy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiciul ma u Ciebie raj na ziemi. I pewnie Kiciul chodzi i opowiada po wsi jak to u Ciebie jest, to się później schodzą różne przybłędy ;) Jak Dyni naopowiadał to musiał siłą przepędzać, bo tak jej/mu się u Was spodobało ;)

      Usuń
    2. Dynia jak się niedawno dostała na naszą posesję to o mało nie zwariowała ze szczęścia, szkoda, że tego nie nagraliśmy.

      Usuń
    3. Nie wyobrażam sobie zamknięcia kota, czy psa w czterech ścianach, niby masz rację był wolnym kotem, chodził gdzie chciał, nasz pies też zginął pod kołami samochodu- ale czy to znaczy, że byłby szczęśliwszy w zamknięciu? ale tak strasznie smutno i tak bez sensu, młoda śliczna kotka i w taki głupi sposób zginęła, ale nie bez winy też kierowcy- mało kto u nas jeździ 50km/h, choć teren zabudowany, długi odcinek prostej drogi zachęca do szaleństw:( zamknięta brama działa na dzieci, ale na koty niestety nie...

      Usuń
  2. szczur z loch ness13 sierpnia 2016 16:32

    To smutne ale nic nie jest dane na zawsze :-(

    OdpowiedzUsuń