wtorek, 9 sierpnia 2016

Tłumacz potrzebny na gwałt, albo psychiatra

Przepraszam Was bardzo ale po prostu muszę, muszę się tym z Wami podzielić.
Wczoraj otrzymałam pismo w GOPS, którego skan wklejam poniżej.
Sprawa dotyczy oczywiście 500+, więc jeśli ktoś mi zazdrościł, to spokojnie droga jeszcze daleka i nie wiadomo czy dojdę celu.

Przypominam też notkę w tym właśnie temacie KLIK, dokończenia akcji już nie opisywałam, ale było tak, że musiałam wziąć kolejny dzień wolny z pracy aby pojechać z przygotowaną dokumentacją do Urzędu, na miejscu pani przejrzała dokumenty, po czym z satysfakcją stwierdziła, że brak mi jeszcze kserokopii dowodu osobistego, ale oni NIE ROBIĄ (na wszelki wypadek gdybym zapomniała od piątku) więc podreptałam grzecznie do centrum miasta zrobić to pierdolone ksero, i wróciłam z kompletem dokumentów, które pani pospiesznie przejrzała jeszcze raz i odłożyła do siebie na biurko, a na moją prośbę, aby potwierdziła mi ich odbiór z serdecznym uśmiechem zgadnijcie co odpowiedziała? ALE MY TU NIE ROBIMY KSERO. Na co ja z równie uprzejmym uśmiechem i chęcią mordu w oczach odpowiedziałam najbardziej słodkim głosem, jaki mi się udało z siebie wydobyć: Ale ja mam swoją kopię.
Ze złością więc łaskawie przystawiła pierdyknęła pieczątkę z datą, wcześniej wołając na pomoc koleżankę, bo nie umiała zmienić ustawienia datownika (a na datowniku data była na jakiś chyba marzec o ile dobrze pamiętam).
A wczoraj- listem poleconym za zwrotnym potwierdzeniem odbioru- otrzymałam takie oto pismo:


Ciekawa jestem bardzo Waszych opinii  co do samego pisma.

22 komentarze:

  1. strzelam - ta co przyjmowała jest na urlopie, nie wyrabiają się z decyzjami i asekurują wezwaniami do weryfikacji

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami się zastanawiam za co one tam siedzą i biorą kasę. Dopóki nie mają bata nad głową (czyli zwierzchnika itd.) albo jeśli nie masz znajomości to nic nie załatwisz. To raz, a dwa to idąc do urzędu samemu trzeba znać wszystkie przepisy, bo raczej Panie tam mało mają pojęcia o swojej pracy.
    Mój brat miał takie same przejścia jeśli chodzi o 500+. Mając 4kę dzieci chcieli mu tylko wypłacić na 1, bo przecież wg Pani z urzędu w rodzinie paczworkowej dzieci z poprzednich związków nie można wliczać, tylko liczy się dwoje dzieci której masz z mężem/żoną. Gdy mój brat pokazał jej przepisy, w których pisze co innego to Pani z rozbrajającą szczerością stwierdziła, że ona przepisów nie zna ale może pokazać notatki ze szkolenia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tłumacz to jest tej pani co przyjmowała Twój wniosek potrzebny. Albo może zacznij z nią po angielsku rozmawiać, moze tak zrozumie? Albo każde słowo akcentuj palnięciem młotkiem w łepetynę? Hmm z może z mlotkiem szybciej je coś wpadnie do głowy....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hyhy dzięki, wiesz że sobie to wyobraziłam? nasza słodka, spokojna i grzeczna Gimikis wali młotkiem po łbie pindę z biura, aaaaaaa :D

      Usuń
    2. Ale robi to ostrożnie, bo młot(ek) pożyczyła z Muzeum Kowalstwa i musi oddać w nienaruszonym stanie...:)))

      Usuń
    3. Żeby nie wiało przestępstwem z premedytacją to są młotki z gumowym trzonkiem, takie do wbijania kostki brukowej :) Wiesz Klarka to mógłby być patent na pindę z poczty :D

      Usuń
    4. red_soniu- po angielsku to pewnie obydwie byśmy się za bardzo porozumieć nie mogły;-)
      Klarko chyba jednak pójdę za Twoim przykładem i do torebki siekierę wrzucę, to jest chyba bardzo skuteczny argument
      Grażynko - taki młot(eczek) musiałabym chyba w walizce na kółkach wozić, no i zanim bym się zamachnęła to panienka by zwiała;-)
      red_soniu-ja nie wiem czy to właśnie nie była by premedytacja jakby tak ten gumowy trzonek po jednym pierdyknięciu jeszcze trzydzieści razy z "rozbujania" przypierniczył...

      Usuń
    5. Znam ten ból, mogę powiedzieć bo pizdnąłem się takim gumowym młotkiem w palec.Aż sam sobie się dziwię że zachowałem suche spodnie. Taki ból

      Usuń
    6. Myślę, że każdy nawet mierny adwokat by Cię wybronił, gdyby poznał powód :)

      Usuń
  4. To niestety tylko kolejny przykład, jak bardzo cała akcja jest nieprzygotowana - przepisy ustalane na łapu-capu, niekoniecznie spójne, i próby poniesienia w kosztach wyłącznie kwot wypłat, przy dławiących "oszczędnościach" na organizacji. No, ale to w pewnym sensie nasza specjalność...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tetryku, to nawet chyba nie problem w przepisach tylko w zatrudnianiu przez urzędy niewłaściwych osób: w pokoju przeznaczonym wg informacji na drzwiach tylko do zajmowania się tym 500+ siedziały 3 panie, w następnym pokoju kierowniczka, jak na gminę ok 8500 ludzi to chyba całkiem sporo, zwłaszcza że ja byłam niemal w ostatnim terminie, czyli generalnie już powinni mieć prawie wszytsko pozałatwiane, to po prostu bałagan w urzędzie i lenistwo urzędników.

      Usuń
  5. Udusić tę panią to mało... Następnym razem zapytaj, gdzie możesz znaleźć osobę kompetentną, która będzie wiedziała o co chodzi i będziesz to mogła załatwić. Najlepiej spytaj o to tę panią, która przyjmowała Twoje dokumenty...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że duszeniem zajmie się jej przełożony, aczkolwiek podpisała się kierownik, więc szef, bo wątpię, żeby do wójta informacja dotarła (oczywiście zależy co otrzymam w odpowiedzi, bo możliwe że sama zadbam o to, żeby dotarła). Wiesz jak to jest udusisz kretynkę, a odpowiesz za urzędnika...

      Usuń
  6. czytają to wszystko powiem tylko jedno ja na prawdę mam kumate, miłe i uprzejme panie u nas w gminie. Uwierzysz, że papiery na Karolinę: 500 + rodzinne i becikowe składałam 5 minut i na drugi dzień dostałam odpowiedz potwierdzającą pocztą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gmina gminie nie równa, niestety.
      Żebyś tak bliżej mieszkała... na szczęście teraz podatki można płacić tam, gdzie się zadeklaruje zdaje się, że 500+ też to dotyczy, pamiętasz co pisałam na zamkniętym? to ten sam urząd był...

      Usuń
  7. szczur z loch ness11 sierpnia 2016 18:50

    Wydaje mi się, że nie miałaś poświadczonego ksero dowodu za zgodność. Wiem, że to absurd ale tak obstawiam.
    Serdeczności dla Was

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech, gdyby to taka drobna formalność to byłoby całkiem nieźle, miałam zamiar odpowiedzieć w komentarzach co dalej, ale nie da się, chyba trzeba nową notkę, ku przestrodze? albo do pośmiania?

      Usuń
  8. Cieszę się, że nigdy nie miałam żadnych problemów z urzędnikami, gdy załatwiałam jakieś "swoje" sprawy. Choć czasami zdarzy się jakiś uprzejmy inaczej ;) Z racji zawodu mam prawie codziennie styczność z różnymi urzędnikami i jedyne co mnie wkurza to fakt, że niektórzy nie wiem jakim cudem zajmują takie a nie inne stanowiska, skoro ich wiedza jest... Ech. Lepiej nawet nie pisać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kon by sie usmial..... z rozpaczy :(

    OdpowiedzUsuń