czwartek, 4 sierpnia 2016

Bez lukru...

Przy okazji wizyty na poczcie przy okienku zwrócił moją uwagę konik, taki rodzaju "pony", które to moje dziewczynki uwielbiają.
Ech myślę sobie: kupię, 10 złotych a radochy będzie co niemiara. Był niestety tylko jeden.

Trudno, będzie dla Młodszej, a Starszej kupię coś innego. Przy stanowisku z prasą (nie wiem jak u Was, u nas w tym roku na poczcie wydzielono osobne stanowisko do prasy-bardzo dobrze zaopatrzone swoją drogą- tylko klientów nie ma, do okienek kolejka na kilkanaście osób, a pani na stanowisku z prasą siedzi sobie, czyta książkę i jeszcze jak ktoś chce o coś zapytać typu gdzie znajdzie koperty, które długi czas stały w stojaku pod okienkami a teraz zniknęły - to pani, która jeszcze nie tak dawno siedziała na okienku pocztowym burczy, że ona nie wie, nie wiedziała, zarobiona jest a po za tym to już tam nie pracuje, ale jest mega uprzejma, kiedy ktoś kupuje papierosy czy gazetę), ale do brzegu, z uwagi na ograniczony stan magazynowy koni w stajni pocztowej do liczby aż nazbyt pojedynczej postanowiłam na tymże stanowisku prasowym nabyć dla Starszej córki płytę z jedną z ulubionych bajek, też oczywiście z koniem w tle, wierząc głęboko, że tym sposobem obie dziecki będą usatysfakcjonowane, jakże się myliłam. Ja- matka od prawie pięciu lat -jakże nie znam swoich dzieci....

Dziewczynki mam dla Was takie miłe niespodzianki. Kto chce konika?
-Jaaaaaa! - refleksem wykazuje się Młodsza, ale Starsza zaraz jej wtóruje.
-Ja też, ja też!
-To może konik będzie dla Młodszej, a dla Starszej mam coś innego, może tak być?
Młodsza:
-Taaaaaa!
Starsza:
-No dobra- niepewnie licząc widocznie na jakieś specjalne fajerwerki. Młodsza dostaje pudełko z konikiem, ale Starsza po chwili oponuje:
-Ale dlaczego? ja też chce konika, buuuuuu !
-Ale konik jest dla małych dzieci, a dla ciebie mam coś wyjątkowego, coś co też bardzo lubisz zobacz- i pokazuję płytę.
-No dobra- wyciąga łaskawie rękę.
-Konio! -woła za to z zachwytem młodsza- Otóś, otóś! - domaga się otwarcia pudełka z konikiem.
-Ale dlaczego ona ma konia? Ja nie chce bajki! Buuuuu!-Starsza zmieniła jednak zdanie.
-Nie pać!- młodsza stara się pocieszyć siostrę.
-Ja też chce konia! buuuu! Dlaczego tylko jej kupiłaś konia?
A Może się zamienimy? - wpada jeszcze na pomysł....
-Mama! Mamaaaa! Odaj-wrzeszczy Młodsza
-Ja też chce konika! -wrzeszczy Starsza....
Boooosz...



Ostatecznie Młodsza została przy koniku, Starsza spędziła wieczór na oglądaniu bajki, nikt nie ucierpiał, koń też nie.


10 komentarzy:

  1. Znam to :) Na szczęscie moja starsza jest starsza od Twojej, więc jej łatwiej wyjaśnić, że takim np. konikiem to się pobawi 10 min i będzie rzucony w kąt (Młodsza też ale to już inna bajka), a np. bajkę to obejrzy raz drugi i dziesiąty :) U nas jest bardziej taki problem, że mlodsza chciałaby doroślejsze zabawki, takie jak ma starsza (głównie Lego), ale jak tylko dorwie jakiś zestaw to go roznosi w pył... albo jeździć na jej rowerze, chociaż do biegówki ledwie sięga, o rolkach to nawet nie wspomnę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja też jest w stanie to zrozumieć i oczywiście że woli płytę niż tego konika, ale te pierwsze minuty są straszne i tak ze wszystkim:(

      Usuń
  2. U nas na "miejskiej" poczcie to oprócz pocztowych rzeczy możesz kupić słodycze, ksiązki, zabawki, gry, puzzle, gazety, założyć konto, wziąć kredyt itp. mnie najbardziej wkurza to, że przy każdym liście próbują mi coś wcisnąc, a to ubezpieczenie, a to długopis, kartkę - masakra. Winne tej sytuacji jest odgórnie narzucone, że panie z okienka muszą sprzedać tyle i tyle ubezpieczeń, tyle i tyle kartek, no mówię Ci porażka. Od niedawna "wiejski" listonosz też musi proponować konta w banku pocztowym, kredyty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas na tej naszej miejskiej taki podział zrobili, bo normalnie w innym urzędzie to wszystkie te rzeczy można kupić po prostu w okienku, pewnie, że raczej nie jest to wymysł naczelnika, tylko raczej Góry, tak jak i proponowanie dodatkowych dóbr wszelkich- nie ma wyjścia: Pan każe, sługa musi...

      Usuń
  3. My też mamy tego konika i pamiętam, ile było radości na początku. A teraz biedny koń leży zaniedbany i nawet nie ma mu kto owsa nasypać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, dzieci mają za dużo zabawek- niestety przyznaję to sama u nas też tak jest- bawią się chwile a potem rzucą w kąt. U nas na szczęście co jakiś czas sobie przypominają i dana zabawka znów ma swoje chwile triumfu. A rzeczonego konika dziś Starsza zabrała ze sobą do przedszkola (w piątki mogą po 1 zabawce przynieść) jako obecnie swojego pupilka;-P

      Usuń
  4. Ajj działo się! ;) dobrze że jednak udało się to pogodzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze się udaje, i zazwyczaj po pierwszej kłótni bawią się zgodnie, ale ten pierwszy moment jest straszny, zwłaszcza kiedy się to dzieje tuż po wyjściu z przedszkola- choć w sumie czemu się dziwić są zmęczone, głodne, stęsknione każda chce zwrócić uwagę na siebie

      Usuń