środa, 15 czerwca 2016

Loew w przedszkolu

Przedstawienie przedszkolne się udało, najmniejsze dzieciaczki w tym roku nie występowały, może to i dobrze, w ubiegłym roku całe to pieluszkowe towarzystwo na widok tłumu, bądź co bądź obcych gąb, zrobiło podkówkę i uderzyło w ryk, niektórzy (nie)szczęśliwcy, czyli ci , którym wśród tego całego zamieszania udało się wypatrzeć gębę cokolwiek znajomą, oprócz wrzasku wydawało jeszcze donośne krzyki mama bądź tata i wyrywało się do tejże wszelkimi siłami, co nie przeszkadzało zupełnie rodzicom się wzruszać i ocierać łzy, nie ze współczucia dla swoich wystraszonych dzieci, lecz z dumy wielkiej, że ich maleństwa dla nich tu oto występują. Wiem, bo sama byłam w tej grupie dumnych, choć przerażonych jednocześnie.
Wczoraj natomiast występowały tylko grupy starsze. Część dzieci w strojach co nieco krakowskich, a po odśpiewaniu piosenek i wyrecytowaniu wierszyków ruszyli w szalony wir Krakowiaka -choć  nie wiem skąd na Mazowszu stroje krakowskie i Krakowiak, bardziej pasowałby raczej Mazur, czy Oberek- to i tak było wesoło i przyjemnie, dzieciaki świetnie się bawiły, a ciocie mogą być dumne, bo wkład włożonej w przygotowania pracy było widać i słychać.
Tak że tego matka w tym roku nie beczała, zła tylko jest na siebie, bo powinna była sprawdzić możliwości aparatu zanim się na imprezę wybrała. Jakiś program do montażu filmików muszę ogarnąć, bo wyszły mi filmiki kilkunastosekundowe, za to zdjęcia całkiem, całkiem.
A gdzie w tym wszystkim Loew? Pamiętam jak na poprzednie Euro na blogach była taka akcja powszechnego zachwycania się Joachimem Loewem, czyli trenerem reprezentacji Niemiec, że jest świetnym specjalistą a przy tym taki przystojny, że świetnie ubrany, i że w ogóle och i ach (tak, tak nicki mogę tu przytoczyć!) teraz zachwycamy się swoją drużyną, a trener Loew najbardziej jest ostatnio znany w dłubania w nosie, nie wspominając już o dłubaniu gdzie indziej. Jakoś przestało mieć znaczenie wszystko inne.
No a na występach jedno dziecko przez cały niemal czas przebywania na scenie wierci palcem w nosie, niczym nieskrępowane  i...  to jest niestety moje własne dziecko.



7 komentarzy:

  1. He he lepiej ta w nosie 😈
    Ja sie ostatnio poryczałam na przedstawieniu ale zwaliłam na hormony. Jutro mamy piknik rodzinny wiec znów sie szykuje powtórka z rozrywki😈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poprzednio wszyscy widzieli jakim jest świetnym trenerem, do tego świetnie wygląda a dziś nie liczy się jak pracuje, najważniejsze gdzie ręce trzyma...
      ja nie płakałam tym razem;-)

      Usuń
  2. Mam zdjęcie trzyletniego Młodszego jak wpycha OBIE dłonie do buzi podczas występów przed widownią rodzicielską :D więc się nie przejmuj.
    Loewa to mi szkoda. Serio.
    Ludzie w domu nie takie rzeczy robią a on był zamyślony i pewnie w ogóle nie zastanawiał się co robi a kamery to uchwyciły i teraz cały swiat się śmieje.
    ŻAL !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stresu to jednak mu nie brakuje, wiadomo, poprzednio nasi szans za wielkich nie mieli to się zachwycaliśmy tymi lepszymi, teraz kiedy nadzieje poważne to zachwyty w śmiech się zamieniły, ludzie się z kogoś śmiać lubią (byle nie z siebie rzecz jasna), więc śmiać się jeszcze długo będą i łatka od Loewa już sie chyba nie odklei, ja bym nawet nie zwróciła na to uwagi ale Onet mi takie wielki artykuł przed nos wystawił, że zajrzałam o co się rozchodzi, no a wczoraj na tej akademii moje dziecko calutki niemal czas z tym palcem, albo w nosie albo sobie gryzła rękę:( ...ech, zdjęcie trudno było uchwycić żeby było bez palców.

      Usuń
  3. a bo palec w nosie odstresowywuje.Wszak mogła wsadzić gdzie indziej i co by było ?
    Jest dobrze;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha,ja myślałam, że ty literówkę masz i lew ma być :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje niestety też ciągle z palcami w nosie i nie wiem jak oduczyć :(
    Przedstawienia zawsze budzą emocje :) cudowne chwile

    OdpowiedzUsuń