piątek, 14 sierpnia 2015
Garaż
P mnie "uszczęśliwił" garażem, to znaczy wiatą garażową.
A konkretnie to "wyremontowaliśmy" stary budynek gospodarczy, który służył tak naprawdę nie wiadomo na co: za niskie na cokolwiek, bez okien, drzwi chyba nigdy nie były założone. Rozebraliśmy jedną ścianę, przykryliśmy dachem (stary był w fatalnym stanie, i za krótki) i mamy wiatę na samochody.
I spędza mi ona sen z powiek, bo jak tu wjechać do środka samochodem, jak tu tak mało miejsca?!
W dodatku tuż przed wyjazdem (he he z 15 m pewnie, ale ja mam wrażenie że samochód na pewno się tam nie zmieści) wykopany jest ogromny dół, i w ogóle jakaś katastrofa z tym garażowaniem!
Nie dogodzisz, bo nie dogodzisz babie i już.
Pewnie, że się przyzwyczaję, kilkanaście razy wjadę i wyjadę i pewnie będzie bez problemu, ale na razie to mam jakieś nieuzasadnione obawy, że któregoś pięknego dnia się tam nie zmieszczę, albo stoczę się w ten dół, który to kiedyś będzie oczkiem wypełnionym wodą.
I tak źle i tak nie dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Też miałam ten problem jak po pierwsze zmieniliśmy auto z Corsy na Zafirę,a po drugie zmieniliśmy stare dwuskrzydłowe drewniane drzwi na uchylne (inaczej zamontowane więc zwiększył się samochód, a zmniejszyło światło wjazdu), ale jak do tej pory nie zarysowałam samochodu ;)
OdpowiedzUsuńNauczysz się, skoro ja się nauczyłam...... , a kto mnie zna, ten wie.... Serdeczności!
OdpowiedzUsuńNo tak, nie dogodzisz:))) A moze wstaw lezak pod wiate i bedziesz miala zacienione miejsce do czytania:))) A samochod? no coz jak chce to niech sie sam parkuje gdziekolwiek:)))
OdpowiedzUsuńHhehehe :) ukłony dla P za taki podarunek :)
OdpowiedzUsuńHahaha! Jak mi M. wybudowal wiate, to tez psioczylam, ze brzydka i w ogole to niepotrzebna! Ale kiedy przyszla pierwsza zima, a z nia szron i sniezyce, odkrylam, ze fajnie jest wyjezdzac autem spod wiaty i nie bawic sie w skrobanie szyb czy odsniezanie. ;)
OdpowiedzUsuńAle te wyjazdy... Bo wjechac pod wiate - wjade. Ale spod niej wyjechac, to jest juz wyzsza szkola jazdy. Trzeba wyjezdzac, jednoczesnie skrecajac, zeby zmiescic sie miedzy wiata, kawalkiem trawnika oraz tarasem. A po drugiej stronie, moze 40 cm od podjazdu jest plotek! Po tym jak dwa poprzednie samochody o ten plotek obrysowalam, teraz maz mi rano auto wyprowadza z "garazu". :D
Ha ha ha mój powiedział ze najdalej za tydzień sie nauczę, a jak zarysuje to będę jezdzila zarysowanym:-)
UsuńU mnie to raczej jakiś "psychiczny" lęk, myślę ze naprawdę przejdzie po kilku wjazdach:-)
Bo my to najpierw musimy snuć ciemne wizje, ponarzekać, a później będziemy chwalić faceta za pomysłowość :)
OdpowiedzUsuń