Święta, święta i po świętach chciałoby sie rzec.
W tym roku klimat u nas byl jakiś mało świąteczny, wszystko jakieś takie udawane i wymuszone. I bardzo przykro mi tak pisać, ale na prawdę tak było. Każdy się cieszył i przeżywał te swieta tak jakby osobno, zabrakło tej rodzinnej, świątecznej atmosfery, tej magii świąt pomimo, że była choinka, dania wigilijne a nawet Mikołaj....
Na pasterce nawet było jakoś tak mało świątecznie, ksiądz zamiast kazania przeczytam list, organista zamiast kolęd przez pół mszy rzępolił jakieś do niczego nie podobne "niewiadomoco" fałszując przy tym, ze aż uszy bolały, a kościelny w czasie mszy przypomnial sobie że na głównym ołtarzu w świecy malo jest oleju, więc wparadował przed ołtarz i olej wymienił, a rozmiarów jest słusznych, to znaczy "łatwiej go przeskoczyć niż obejść".
Kiedy w drugi dzień wróciłyśmy z dziewczynkami do siebie, okazało sie, że mamy zimno jak w chłodni jakiejś, bo piec sie wygasił. Do awarii trzeba wezwać właściciela wiec musiałam przeszkodzić panstwu w świętach. Umowę mieszkania juz wymowiliśmy, ale wszystko zgodnie z warunkami zapisanymi w tejże, z zachowaniem okresu wypowiedzenia, i wydawało mi się, ze z tego powodu nie powinni mieć do nas żalu, ani żadnych animozji, zwłaszcza że są to raczej ludzie na poziomie. Przyszli oboje, w zasadzie bez słowa (oboje raczej do gadatliwych należą więc czy byla pani czy pan to zawsze kilka zdań zamieniliśmy), pomajstrowali, poklikali piec wlaczyli, mówię więc, że przepraszam ze w świętowaniu przeszkodziłam i że dziękuję ze tak szybko przyszli i usprawnili, na co pani mi tylko odpowiedziała, że zimno jest przecież, a tu male dzieci są. Dobrze, że nie ugryzła.
A apropo gryzienia to ja ostatnio gryzę, że bez kija nie podchodź. I to kogo jak kogo, ale P, który na głowie staje, żeby ogarnąć jakoś ten remont, do tego w pracy ma gorący okres, a w święta też zdaje się lekko nie miał. No a ja o te święta taka zla jestem, ale on nie ma 15 minut czasu, żeby o tym pogadać, wiec ja sie nakręcam.
:-(
Bywa i tak.... czasmi ludzie sie obrazaja bez powodu....
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze przyszle swieta, u siebie :) beda zdecydowanie fajniejsze :)
Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!!!
Stokrotko, święta były, minęły i te już nie wrócą. Będą kolejne - oby lepsze :-). Niech z Nowym Rokiem humor Ci się polepszy i cóż... oby do wiosny! A tymczasem - trwająca zima niechaj przynosi Wam dużo ciepła w sercach, dla siebie nawzajem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKochana czasem musi być gorzej. Wiadomo, że czasem ktoś z boku tak doskonale potrafi popsuć humor że magia. Ja staram się od tego jakoś odcinać i stać z boku ale nieraz po prostu się nie da. Juz niedługo będzie lepiej, u siebie w swoich 4 ścianach, wymarzonych i wyśnionych:)
OdpowiedzUsuńWiesz Stokrotko, tak to czasem bywa, że w te dni kiedy się najbardziej wszyscy spinają, żeby było rodzinnie i świątecznie to wcale nie wychodzi, bo za dużo jest presji. A w inne, niby zwykłe dni bywa tak pięknie jakbyśmy sobie nawet nie wymarzyli - dużo takich dni w Nowym Roku Wam życzę!
OdpowiedzUsuńUhhh...no rzeczywiście trochę pod górkę ale przed Wami jeszcze cała masa świąt więc o tych mało przyjemnych trzeba zapomnieć i iść dalej. Mnie w święta męczy to jeżdżenie z kąta w kąt. Mam nadzieję, że jak już będziemy u siebie, to przynajmniej ta Wigilia będzie uroczysta, bo w tym pośpiechu trudno celebrować to, co najważniejsze :( Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWiesz...u mnie w tym roku też smętnie było.. Robiłam sobie chyba dużo nadziei i oczekiwań a tu zonk. Atmosfera taka dziwna.. Każdy sobie..:/
OdpowiedzUsuńwww.swiat-wg-anuli.blogspot.com
oj Stokrotko cos jest na rzeczy, bo u mnie podobnie, i nic że byliśmy u mojego dziecka, że było ciepło i cudownie.... coś wisiało w powietrzu i dopiero dzisiaj jako tako, dlatego może Nowy Rok bedzie lepszy....tego Wam tez życzę
OdpowiedzUsuńKochana, następne będą lepsze...wspólne:) we własnym domu!
OdpowiedzUsuńCzasami tak bywa,że nijak nie chce sie poukładac po naszej myśli...
OdpowiedzUsuńJa tak nie wiem dokładnie o co chodzi,ale trzymam kciuki za jakieś rozwiązanie pozytywne,żebyś dobrego nastroju nabrała :) czas wszystko zmienia !!
OdpowiedzUsuńOby za rok było lepiej!
OdpowiedzUsuńA Wy się budujecie czy mieszkanie kupiliście?
Niech NOWY ROK wniesie o wiele, wiele więcej radości i ogólnej pomyślności w Waszą codzienność! Niech będzie lepszy, po prostu! Tulę:*
OdpowiedzUsuńChyba wszystkim udziela się jakaś nerwowa atmosfera na koniec roku.
OdpowiedzUsuńJa też chodzę podminowana i lepiej bez kija nie podchodzić do tego jeszcze ten cholerny żołądek:/
Kochana życzę Wam, aby ten Nowy Rok przyniósł same wspaniałości, ale przede wszystkim zdrowie i spokój!
Niech się Wam dobrze wiedzie :*
Ja sobie tak myślę, że nie miałabym nic przeciwko świętom wyjazdowym - spędzonych bezproblemowo w dobrym hotelu. Chociaż akurat nie mam żadnych uwag do tegorocznych świąt :-)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi to czytac, Stokrotko! Ale w sumie sie nie dziwie, jestes zabiegana, masz malenkie dziecko i drugie, tylko nieco starsze do ogarniecia. Poza tym pewnie na zmiane z P dogladasz remontu... W takim biegu nie poczuje sie magii Swiat.
OdpowiedzUsuńU mnie bylo cudownie cieplo i rodzinnie, ale wiesz co? To dopiero pierwsze takie Boze Narodzenie odkad urodzila sie Bi. Wczesniej czulam sie wiecznie zmeczona i zalatana pomiedzy praca, a malutkimi dziecmi, ktorym te Swieta i tak kompletnie zwisaly...
Zobaczysz, ze juz kolejne beda lepsze! :)