wtorek, 20 maja 2014

Sobotnia randka część I -Liw

Chyba muszę podzielić to na dwie notki bo tyle zdjęć to nie wiem czy się zmieści…

Jak już pisałam w sobotę P zrobił mi niespodziankę i przyjechał do mnie po zajęciach z propozycją wycieczki. Ja wycieczki uwielbiam jak powszechnie wiadomo, zajęcia pierwsze z ostatniej serii więc jeszcze nie ma żadnych prac, żadnej nauki (po za pracą dyplomową, ale ta nie zając więc i tak bym jej w sobotę nie goniła) no i jeszcze celem miał być jakiś zamek to przekonywać za wiele mnie nie musiał ;-)
Jechać mieliśmy na krańce Mazowsza – do wsi Liw, i jechaliśmy z pełną świadomością, że o godzinie 17 w sobotę to nawet w stolicy może być ciężko wejść do jakiegokolwiek muzeum, a co dopiero jakby nie patrzeć we wsi i ze obejrzymy zamek tylko z zewnątrz. 





Jakież było nasze zdziwienie kiedy zastaliśmy drzwi otwarte i powiedziano nam, że oczywiście możemy zobaczyć muzeum i wieżę.
Zamek w Liwie, dawniej mieście królewskim, to Zamek –Zbrojownia, o czym dowiedziałam się będąc dopiero na miejscu, przyznam szczerze, że wcześniej ani o Liwie ani o zamku nie słyszałam. Na miejscu jest dość pokaźna ekspozycja broni jak na zbrojownię przystało, (szpady, miecze, karabiny, strzelby, sztucery…. nie sposób wymienić tego wszystkiego) ale nie tylko. Zobaczyć tam można również przepiękne meble, ryciny i wiele obrazów, między innymi obrazy  Kossaka.

Tego Sztywniaka już widzieliście:

A tutaj zbliżenie na zdobienia.... niesamowite!










I obrazy:




Muzeum oglądaliśmy sami, przyszedł tylko pan i pozapalał nam światło, bo było już wygaszone, na wieżę weszliśmy z innym panem i ten pan już się trochę z nami rozgadał, poopowiadał nam nieco i o zamku i o wieży i o remontach i o ekspozycji dość egzotycznej w porównaniu do tego co widzieliśmy kilka minut wcześniej, niestety ta, zdjęć nie zrobiłam i nawet nie potrafię powiedzieć dlaczego.
Już w domu poczytałam sobie trochę o tym zamku i o legendzie Żółtej Damy- bo zamek ma swoją Damę, która ponoć do tej pory pojawia się w zamku podczas pełni księżyca...



Okolica zamku jest przepiękna, szkoda że pogoda nie była jeszcze idealna, ale podobno najbardziej niesamowity widok z wieży jest jak rzeka wyleje, bo wtedy jak okiem sięgnąć widać tylko wodę.
No i jeszcze ważne dla zwiedzających z dziećmi- przy kasie można też kupić pamiątki, które pewnie spodobają się najmłodszym, między innymi hełmy rycerskie różnego rodzaju, który chłopiec nie chciałby być rycerzem?!
A konia z rzędem temu, kto zgadnie co jest na tym zdjęciu:



To jest tylko zawieszone na ścianie, bo normalnie to jest tak "luzem", nie jest przytwierdzone do niczego.

Pod zamkiem jest Karczma więc i posiedzieć można i zjeść, my jednak zamiast na jedzenie udaliśmy się do pobliskiej wsi oglądać inne rzeczy KLIK.

7 komentarzy:

  1. Też pomyślałam o kajdanach.
    Zamek śliczny

    OdpowiedzUsuń
  2. No, jak kajdany, ale może na nogi???

    Nie tylko Ty nie wiedziałaś o tym Liwie. Ja do dziś też nie miałam pojęcia. Urocze miejsce!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też jakaś niedoinformowana! :P
    Zdjęcia robią wrażenie!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale świetne miejsce! Strasznie by się spodobało Panu M., więc może kiedyś się tam wybierzemy. A to na zdjęciu to nie są przypadkiem strzemiona?

    OdpowiedzUsuń
  5. Strzemiona do konskiego siodla,a dokladnie miejsce w ktòre wkladamy buty do jazdy konnej. Dokladnej nazwy niepamietam,za dlugo mnie niema w Pl. Pozdrawiam, Asia

    OdpowiedzUsuń