wtorek, 27 maja 2014

Ranczo u Nikodema- część I

Będzie bardzo długo i zdjęciowo.
I w częściach.

Miejsce do którego się wybraliśmy nazywało się właśnie Ranczo u Nikodema (klik), ale od początku.
Jak już wczoraj wspominałam nie mogliśmy się zdecydować gdzie pojechać bo po pierwsze nie mogło być daleko bo to tylko dwa krótkie dni, po drugie chcieliśmy w jakieś miejsce gdzie nas jeszcze nie było, a po trzecie chcieliśmy żeby główne atrakcje były dla Stokroci.
Wieczorem P podesłał mi dwa linki ale powiedział że on skłaniał by się do tego Rancza, bo przez telefon właściciel wydał mu się takim człowiekiem u którego będzie nam dobrze i że jest pewien że to jest właśnie to. Ja oczywiście musiałam swoje trzy grosze i stwierdziłam,. że może jednak za drogo, że na pewno znajdziemy coś taniej...
Oj Dziewczyny, mówię Wam jest to warte swojej ceny i wcale za drogo nie było i dobrze że się za bardzo nie upierałam  i że jednak wybraliśmy właśnie to miejsce!
Miejscowość Silice, 8 km od Olsztyna- nawigacja nam pokazała 218km, czyli tak ok 3 godziny drogi.
Restauracja.
Jakieś 30 km przed dojechaniem zadzwoniliśmy do Pana z pytaniem czy coś u niego zjeść można, czy mamy zjeść po drodze, bo pora obiadowa się zbliżała, pan powiedział że jeśli nie zamówiliśmy wcześniej to nie zjemy, ale w Olsztynie zjeść można w Restauracji "Przystań" w Olsztynie (na stronie jest napisane, że ze zniżką, ale nie korzystaliśmy). Szukając adresu tej restauracji (bo nie dopytaliśmy Pana) wpadłam na komentarze na temat tej restauracji i niestety bardzo się zasugerowałam.
Na przykład tym, że porcje są małe, wiec zamówiliśmy zupę a na główne  rybę z sałatką i z dodatkami (ziemniakami). Porcje może na duże nie wyglądają, ale dodatków nie tknęliśmy, no dobrze, spróbowaliśmy po jednym ziemniaku, żeby wiedzieć co tracimy;)
A zupa- o zupie też koniecznie trzeba napisać: po pierwsze nie jest to miseczka a miska zupy, a po drugie jakiej zupy! w rosole jest mięso (rzadko się to zdarza) i rosół smakuje jak domowy, a drugą wzięliśmy borowikowa- niebo w gębie dosłownie, chyba w życiu tak dobrej zupy nie jadłam!
Nie da się też nie wspomnieć o miejscu w jakim położona jest ta restauracja- nad samiuśkim jeziorem, a nawet na jeziorze - przez bulaje w podłodze widać chlupiącą wodę, tuż pod oknami są pomosty gdzie cumują żaglówki, skutery i inne wodne pojazdy.




W łazience oczywiście przewijak, jest też drewniany koń na biegunach i generalnie widać, że dzieci tam są mile widziane.
Podsumowując :
Polecam całym sercem: jedzenie pyszne, obsługa dobra, miejsce wspaniałe!
A teraz jedziemy już do pana Nikodema.
Kucyki
Jak się dojeżdża do Silic w oczy rzucają się ciemne konie chodzące nad jeziorem, to właśnie te konie, które widzieliście na zdjęciu, konie pana Nikodema.
Oczywiście wtedy jeszcze tego nie wiedzieliśmy.
Na miejscu powitał nas przemiły Pan z brodą i od razu zwrócił się do Stokroci czy chce zobaczyć kucyki.
Dwa razy jej powtarzać nie trzeba- bez wahania podała rączkę Panu (to się u niej nie zdarza, byliśmy w szoku, zazwyczaj do nieznajomych jest raczej nieufna, potrzebuje trochę czasu, żeby się oswoić a panu podała rękę i od razu z nim poszła!)



Jasny konik nazywa się Piotruś, ciemny Gwiazdeczka. Piotruś chętnie, albo i mniej chętnie- czemu w taki upał wcale się nie dziwię ale wozi na swoim grzbiecie dzieci, jest grzeczny i spokojny, Gwiazdeczka lada dzień ma zostać mamą więc na razie ma wolne.
Pan zapytał czy Stokrocia chce pojeździć na koniku, Mała oczywiście ochoczo przytaknęła, więc Pan stwierdził, że trzeba go wykąpać, bo zakurzony bardzo i tak oto powędrowaliśmy wszyscy razem nad jeziorko kąpać kucyka!

Kiedy konie zobaczyły Pana Nikodema wszystkie przybiegły do niego! On co prawda powiedział że przyszły przywitać się z Piotrkiem.... tja.







Piotruś został wykąpany i mogliśmy ruszyć w drogę powrotną-z tym, że Stokrocia już na kucyku a nie na nogach;)

Jaka była dumna, zwłaszcza kiedy pan dał jej cugle w ręce i utwierdził w przekonaniu, ze oto jedzie sama;)

Odprowadziliśmy kucyka za ogrodzenie żeby sobie odpoczął od atrakcji dziecięcych, ale Piotruś jak tylko poczuł się wolny to wykąpał się po swojemu:






Domek
Poszliśmy wiec zobaczyć swój apartament....
Do dyspozycji mieliśmy połowę domku- ok 60m2 z pewnością tam było.
Sypialnia, salon z wyjściem na taras, łazienka z wanną i osobno wc, przedpokój z szafą i kuchnia.
W łazience pralka, w kuchni lodówka, kuchnia z piekarnikiem i zmywarka i całkiem spory zestaw naczyń: od szklanki poczynając a na naczyniu do zapiekania kończąc!
Luksusy no, zwłaszcza jak ktoś z dziećmi chce przyjechać na dłużej niż dwa dni! W ogrodzie sznurki do suszenia ubrań!
Na tarasie stół, w ogrodzie z jednej strony domku zjeżdżalnia dla dzieci, rowerek i stoliczek, z drugiej hamak, trampolina i huśtawki a także drzewa czyli cień i ciągłe świergotanie ptaków:)





Ja też doceniam takie niby drobiazgi ale jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach:
ilość kontaktów w domku niesamowita- z całą pewnością nie będzie problemu czy podłączyć ładowarkę do telefonu czy laptopa, bo gniazdek wystarczy!
Do tego włączniki światła są na takiej wysokości że nawet Stokrocia nie miała problemu aby dosięgnąć- niby taka pierdółka, a jednak znakomicie usprawnia wieczorne czy nocne życie.
I jeszcze świeże kwiaty w wazonikach! Ogródkowe kolorowe kwiaty... mnie to po prostu ujęło;)
CDN.

A o czym jeszcze będzie?
O basenie
O przejażdżce terenówką
O wycieczce do stawów
O grillowaniu, którego nie było
O wschodzie słońca i śniadaniu na tarasie
O pływaniu żaglówką
I o tym dlaczego tu wrócimy.



15 komentarzy:

  1. O wow! To jeszcze nie koniec relacji a ja już uważam, że to jest raj na ziemi! Tylko żałuję, że nie pokazałaś zdjęcia Stokroci na kucyku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mówisz i masz;)
      to jest naprawdę raj zwłaszcza dla dzieci ale nie tylko, o plusach i minusach będzie w ostatniej części czyli dlaczego tam wrócimy

      Usuń
    2. Dziękuję ;) i oczywiście czekam na ciąg dalszy relacji!

      Usuń
  2. O mamuniu jak tam jest pięknie!!!!!!!!!!!!
    Chyba już dziś zacznę urabiac Gada na letnie harce na Mazurach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to podobno jeszcze nie Mazury! tak na Wielkich Jeziorach to dopiero musi być raj:)

      Usuń
  3. Oj jak tam pięknie! Jestem zachwycona :) I wcale się nie dziwię, że nie wiesz, któych zjęć nie wstawić, bo ciężko oddać piękno tego miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pięknie, i wiesz to miejsce się świetnie nadaje na wypad większą grupką choćby na weekend:) no i i my i wy mamy podobną drogę;)

      Usuń
  4. Dobrze wiedzieć.
    Nie ma to jak opinia osby, która tam była :-)
    Fajnie tam jest !

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe miejsce. Już oczami wyobraźni widziałam jak jem smaczną rybkę w tej restauracji nad przystanią. Buźka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana ryba (sandacz w sosie z porów w moim przypadku) była rewelacyjna, ale nawet nie zdążyłam zdjęcia zrobić, choć początkowo zamierzałam:( po prostu była zbyt pyszna, żeby czekać choćby sekundę...

      Usuń
  6. Ale mi ochoty narobiłaś na wyjazd tam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki właśnie miałam zamiar, zachęcić Was, bo warto:)

      Usuń