wtorek, 6 września 2016

O Zamku i duchu Ludmiły, czyli kolejna wycieczka...

Jestem w kropce, bo chciałam Wam pokazać zamek, a raczej to co z niego zostało, ale nie wiem jak ugryźć temat. Owszem, mogłabym wstawić zdjęcia, przytoczyć najbardziej popularną legendę i cześć, ale to zupełnie nie odda ducha miejsca, mogłabym się zagłębić w historie ale ani trochę nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, a już opisać to w sposób interesujący dla Czytelnika to dopiero nie lada  wyzwanie! Zwłaszcza z uwagi na fakt jak dla mnie za mało tych szczegółów historycznych jest - tych dostępnych dla zwykłych ludzi- i nie wiem czy ja nie mogę dotrzeć do bardziej sensownych źródeł, czy jakoś do tej pory nie jest to temat specjalnie zgłębiony przez ekspertów, tak czy siak niewiadomych jest wiele.  Mimo to odejmę wyzwanie zainteresowania Czytelnika obiektem, ale uprzedzam, będzie długo, a mowa będzie o Zamku Książąt Mazowieckich w Rawie (a jakże) Mazowieckiej.


Plan zamku, kreskowaniem zaznaczono
 wieżę i ganki, czerwone to fragmenty murów,
bez koloru pozostały  fundamenty
Wiadomo, że zamek powstał w XIV wieku (1397 r. - najstarsza oficjalna wzmianka w dokumentach o zamku ) , ale nie jest wiadomo kto był jego fundatorem (najprawdopodobniej Ziemowit III lub IV). 
Nie wiadomo też jak zamek tak na prawdę wyglądał – zniszczony został już w roku 1507, niebawem  został odbudowany przy czym przystosowano go do obrony przed artylerią, a w 1562 roku stał się miejscem przechowywania skarbu kwarcianego, czyli środków przeznaczonych na utrzymanie wojska kwarcianego, który to skarb zdaje się przydał miastu niezbyt przyjemną łatkę: „skarb rawski” czyli synonim niewypłacalnego, pustego skarbca.
W 1655 roku  zamek znów uległ zniszczeniu, podczas najazdu Szwedów i nigdy już nie został w pełni odbudowany. 
Kolejny raz Szwedzi uderzyli na miasto i zamek w roku 1702, a pod koniec XVIII wieku z polecenia zaborcy pruskiego zamek zaczęto 
rozbierać. 
Próba rekonstrukcji wg. J. Pałygi rok 1966
Po utworzeniu Księstwa Warszawskiego, w którego skład wchodziła Rawa, rozbiórkę wstrzymano, jednak z zamku została właściwie już tylko wieża.  
W połowie wieku XIX do dewastacji zamku przyczynia się również natura- w wieżę trafia piorun niszcząc jej górne partie.

Zarówno I jak i II wojna światowa niemal kompletnie niszczą miasto, a pozostałości po zamku coraz bardziej popadają w rujnację.







Pocztówka z Rawy datowana na 1915 rok.



Zamek przed II wojną światową:



Fotografia z 1932 roku- zamek przed rekonstrukcją. 


Zdjęcia pochodzą ze strony: http://www.rawianie.pl
 
Po drugiej wojnie (brak informacji kiedy rozpoczęto) przeprowadzono prace archeologiczne których rezultatem było odsłonięcie fundamentów wieży bramnej pałacu książęcego oraz murów obwodowych. O ważniejszych wynikach tych badań poczytać można na planszach umieszczonych w wieży, poniżej mały fragment:


 W wyniku prac przeprowadzonych w latach 1954-58 zrekonstruowano wieżę główną oraz przylegający do niej narożnik murów z zadaszonym drewnianym gankiem straży.  
Trudno się nawet dziwić, że tak małe miasto jak Rawa nie mogło sobie (finansowo) pozwolić na większą część rekonstrukcji zamku. 
Obecnie można wdrapać się na wieżę zamkową, skąd widać panoramę (częściowo, od strony miasta dość szczelnie zakrytą drzewami), w trzech salach można poczytać o historii zamku i miasta, można wyjść na zadaszony ganek straży, i pospacerować po murach, które w niektórych miejscach są tylko fundamentami w innych wznoszą się ok 3 metrów nad ziemię. Teren jest zadbany i monitorowany, obok znajduje się boisko miejscowego klubu sportowego (bodajże RKS Mazovia), a  koncerty  i inne imprezy miejskie często odbywają się właśnie na placu zamkowym.
Zamek ma też swojego ducha,  Białą Damę która czasem przechadza się po nim, ale o tym za chwilę, najpierw zapraszam do obejrzenia zdjęć:


Tak dziś prezentuje się rawska ruina:

Od strony wejścia do wieży.
Na drugim planie kościół OO Pasjonistów.

Ganek straży:


I widok z góry na fragmenty murów:



I na panoramę: 

Czy widać, że nie widać?


Sale muzealne wewnątrz wieży:




Jeśli o Białej Damie mowa, to tu na jednym ujęciu coś tam zamajaczyło…



Otóż o zamku w Rawie krąży legenda, opisana przez kronikarza Jana z Czarnkowa (który to podobno nie był przychylny Ziemowitowi, dlatego nie wiadomo ile prawdy jest w tej legendzie, a ile osobistej niechęci):

KsiążęSiemowit III, po śmierci swojej pierwszej żony, poślubiłksiężniczkę ziembicką - Ludmiłę. Przez pewien czas małżonkowie żyli w zgodzie, żona powiła mu dwóch synów, którzy jednak zmarli jako dzieci. Później jednak książę zaczął podejrzewać Ludmiłęo niewierność, utwierdzały go w tym przekonaniu podszepty siostry i jej syna. Wtrąciłwięc żonę, która spodziewała się kolejnego dziecka, do wieży zamkowej i wziąłna tortury dwórki z jej otoczenia. Mimo że nikt nie potwierdziłjego podejrzeń, kilka tygodni po porodzie, opanowany zazdrościąkazał udusić Ludmiłę a jej rzekomego kochanka włóczyćza końmi a następnie powiesić(aczkolwiek wątpićnależy, ż epo włóczeniu końmi coś jeszcze z biedaka zostało, co by siępowiesić dało). Dziecko nazwane Henrykiem książę czyli też sługa jakiś, oddał pierwszej napotkanej kobiecie mieszkającej pod Rawą. Dowiedziała sięo tym krewna księcia - księżna Małgorzata żona Kaźka Szczecińskiego. Rozkazała ona porwać dziecko i wychowywała je na swoim dworze. Gdy Henryk dorósł zaprowadziła go na dwór jego wyrodnego ojca. Ten ujrzawszy uderzające podobieństwo dziecka do siebie uznał go za swojego syna i otoczył wielką miłością. Nakazał go kształcić  i obdarzył ziemią płocką i łęczycką, chcąw ten sposób odkupić swoje winy. 

Jest jeszcze taka "legenda do legendy”:
Kilka wieków później William Shakespeare napisał dramat "Zimowa opowieść", którego treść jest uderzająco podobna do przedstawionej tu powiastki. jednak akcja rozgrywa się na Sycylii a dzieckiem jest dziewczynka. Przypuszcza się że dzieło powstało na podstawie powieści Roberta Greena z XVI w. a ten oparł się na legendzie rawskiej.

Jeszcze inna legenda związana z zamkiem mówi o tajemniczym echu, w którym odbijały się dawno wypowiedziane w jego murach słowa. Różne są wersje co do treści tych słów, jedni uważają że to wyznanie księżnej Ludmiły posądzonej o zdradę przed swoim spowiednikiem, inni że zaszyfrowane zaklęcia pozwalające odkryć miejsce ukrycia skarbów zamkowych. Tak  czy inaczej wchodząc na zamkową wieżę słyszeć co i raz można faktycznie echo czy to kroków własnych czy też wołań Ludmiły, to już sobie samemu należy odpowiedzieć….


I jeszcze ostatnie ujęcie zamku:

Zgadnie ktoś, czemu służy ta część budowli, którą zaznaczyłam?


Podsumowanie:

Czy warto odwiedzić Rawę Mazowiecką i Zamek?
Na temat samego miasta nie napisałam tu właściwie nic, ale może kiedyś, kto wie, zwłaszcza, ze ostatnio interesuje mnie ta jego mroczna strona, o której nikt mówić nie chce, ale jeśli chodzi o wizytę i w mieście i w Zamku to polecam taką wycieczkę  na jeden dzień, "gdzieś, kiedyś, przy okazji" większej podróży (dogodne położenie pomiędzy Łodzią a Warszawą, idealny dojazd zarówno z S8 jak i E72) . 
Rawa Mazowiecka jest niewielkim miastem.
Miejsca, które mógłby by być atrakcyjne dla turystów nie są zbyt dogodnie, w stosunku do siebie położone, więc trzeba albo mieć swoje auto, albo przygotować się na dłuższe spacerowanie, komunikacji miejskiej na razie nie ma. 
Wizyta na zamku zajmie około godziny, obok zamku jest Restauracja „Pod Basztą”, niestety nie wiem nic na temat kuchni jaką tam serwują, więc zachęcać nie będę, jedynie informuję, że jest:



Około 5 minut spacerkiem od zamku znajduje się Muzeum Ziemi Rawskiej, Muzeum na FB, może tu bardziej aktualnie będzie,  niestety w niedziele jest nieczynne, wiec nie udało mi się odwiedzić. Przespacerować można się również do kościoła Ojców Pasjonistów,  położonego tuż obok zamku,  oraz do kościoła NMP  i klasztoru Jezuitów powstałego w   1613 roku ( w którym to nauki pobierał niejaki Jan Chryzostom Pasek).
Naprzeciwko tego kościoła znajduje się ratusz miejski, kilka lat temu doprowadzony do przyzwoitego stanu, jednak sam rynek w tym miejscu nie działa jako rynek- to znaczy sprawę w urzędzie miejskim można tu załatwić, zakupy książek lub AGD zrobić, ale kawy się tu raczej nie napijecie, co najwyżej można kupić lody z okienka, a na kawę trzeba iść kilka ulic dalej. 
Za kościołem NMP rozciąga się park z rzeką Rawką i malowniczym drewnianym mostkiem, a idąc wzdłuż Rawki można dojść nad miejski Zalew Tatar, gdzie można się zrelaksować na rowerkach wodnych, pospacerować po lesie, poćwiczyć na urządzeniach sportowych rozmieszczonych gęsto, skorzystać ze ścieżek rowerowych oplatających cały zalew dookoła, czy w końcu wybrać się na wodne szaleństwa do miejscowego Aqua-przybytku. 
Gdyby komuś zostało jeszcze trochę czasu można odwiedzić przepiękny drewniany kościółek niedaleko od Rawy, ale to już zupełnie inna historia….

24 komentarze:

  1. Mam na dziś taką koncepcję, jeśli chodzi o Twoje pytanie... czyżby TO było jakieś miejsce odosobnienia??? na ten przykład kibelek ??? No gdzieś to rycerstwo musiało załatwiać pilne sprawy;-))) Cudowna wycieczka!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No myślałam, że będzie choć trochę trudne, a tu proszę pół chwili i wszystko jasne, pewnie że to toaleta. Nie wiem czy rycerstwo mogło z niego korzystać, raczej chyba gospodarz jeno, ale nic sobie nie dam za to uciąć, w końcu nie wiadomo nawet jak zamek wyglądał to skąd ma być wiadomo gdzie kto chodził za swoją potrzebą...

      Usuń
  2. Dopiero przeczytałam o złamanej nóżce...Aż nie mogę sobie wyobrazić takiego małego człowieczka z gipsem na nodze... Mam nadzieję, że szybko się wszystko zagoi :)

    Czy to nie jest dawne wc? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nóżka już chyba przestała boleć zupełnie, bo młoda zaczyna przeginać z tym gipsem, nóżka to jeszcze nic, w niedzielę wybyliśmy na obiad, a tam taki chłopiec moze z rok starszy od niej chyba złamany musiał mieć obojczyk bo od pasa po szyję był zagipsowany i tylko sama dłoń mu z brzuszka wystawała...

      Usuń
    2. Straszne jest to, niby te nasze kości takie mocne, a ciągle ktoś w gipsie...

      Usuń
    3. Straszne to by było, gdyby nie dało się ich naprawić!

      Usuń
  3. Piękna wycieczka i pięknie opisana aż chce się jechać i zobaczyć. Czy czasem nie minelas się z powołaniem i nie powinnaś zostać przewodnikiem?!
    A to miejsce to toaleta pewnikiem. Tylko współczuje jeśli ktoś się tam znalazł gdy inny "ktos" z niej korzystal☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na przewodnika zdecydowanie się nie nadaję, jak już kiedyś pisałam moim zdaniem te nasze zabytki są za bardzo skamieniała i za mało w nich życia ;-/
      A co do przechodzenia pod toaletą, myślę, ze wszyscy mieli świadomość przygody i nie przechodzili tamtędy, po za tym jak ktoś się skradał pod same mury zamku to ryzykował oberwanie czymś znacznie groźniejszym od, za przeproszeniem, kupy;-)

      Usuń
  4. W taim wychodku na wysokościach mozna się poczuć jak gołąb ;) W poprzedniej firmie, w której pracowałam mieliśmy zakład produkcyjny w Rawie mazowieckiej i męczyłyśmy szefa, żeby nas tam kiedyś zabrał (pracowałam w Łodzi), no i ponoć dziewczyny były, ale ja się już zwolniłam i nadal nie wiem jak produkuje się guziki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniałaś mi, że faktycznie ja też miałam na taką wycieczkę pojechać, nie pamiętam już skąd, ze szkoły chyba? Nie byłam, ale moja siostra chyba była tak mi się coś kojarzy. A dziś przypomniałam sobie że ta fabryka guzików nazywała się Bonetti, sprawdzałam istnieje i ma się bardzo dobrze, fabrykę ciągle mają w Rawie tak ze wiesz, jeszcze możemy się umówić i zwiedzić;-) chyba nawet mamy podobne odległości do Rawy;-)

      Usuń
  5. To sie nazywa mieć szczęście nawet ducha udalo Ci sie upolowac😈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech, to niestety nie duch, a jedynie jakiś odbłysk czy coś, ale jak Starszej córci powiedziałam, ze w tym zamku jest duch... ojej, to nie było rozsądne, nie puściła mojej reki na pół chwili, przestała się bać dopiero jak na dole pokazałam jej wiszącą białą suknię, w która to Biała Dama się przyodziewa przybywając na zamek, sukni ajest znaczy ducha nie ma- proste;-)

      Usuń
  6. Ciekawa relacja, przeczytałam z przyjemnością do porannej kawki, ale komentować nie było jak ;)
    Szkoda tylko tej panoramy, co jej nie ma, widok mógłby być całkiem ciekawy. Pozdrówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno panorama kilka lat temu była naprawdę ciekawa z widokiem na prawie całe miasto, na kościół, ratusz miejski, na starą wieżę strażacką, z drugiej strony przyjemnie pospacerować w cieniu drzew, poniżej jest rzeczka Rylka, mnóstwo ptaków i innych kumaków. Wszytsko ma swoje plusy i minusy;-)

      Usuń
  7. Zaintrygowała mnie wzmianka o powieści Grahama Greena z XVI w. Czy był jakiś Graham Greene inny niż XX-wieczny autor m.in. "Naszego człowieka w Hawanie"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i wyłapałeś moją pomyłkę: zamiast Graham powinno być Robert- imię poprawiłam i uzupełniłam odpowiednim linkiem do Wikipedii.
      Dziękuję;)
      Aż miło, że ktoś tak uważnie przeczytał;)

      Usuń
  8. O jak jak ja lubie zwiedzac- dzieki za kolejne- wirtualne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo, na tren zamek "chorowałam" od lat, wstyd przyznać, ale wnętrze zwiedziłam dopiero pierwszy raz, choć wiele razy byłam tak blisko;-(

      Usuń
  9. Uwielbiam białe damy :)
    Kibelki trochę mniej, ale ten jest uroczy :D

    OdpowiedzUsuń
  10. W swoim czasie czytałem niejakiego Przemysława Mroczkowskiego dzieło pt."Szekspir elżbietański i żywy", której tytuł uważam za kretyński, ale treść już taka nie jest, a autor był przed laty bodaj najprzedniejszym naszym szekspirologiem. I tam właśnie potwierdzał autor mazowiecki rodowód "Zimowej opowieści". I jeśli dobrze pamiętam, to zdaje się, że i "Hamlet" miał się pierwotnie rozgrywać w polskim sztafażu...
    Wygódka jakby na wawelskiej wzorowana, co się dziwić nie ma czemu, jeśli oryginalnych planów nie masz. Za to powód do chwały owszem, bo takiego nibyż prostego urządzenia a wielcy panowie francuscy nie znali, wypróżniając się do kominków i na schodach, dopóki Walezy, za bytnością w Polsce, tego nie docenił...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, czyli jednak coś w tym było!
      Dopiero nie dawno zaczęłam bardziej zgłębiać zwykłe życie mieszkańców dawnych zamkowych i niemały szok przeżyłam z powodu właśnie braku miejsc odosobnienia, szczerze powiedziawszy to bywać w takich zamczyskach, zwłaszcza w porze letnich upałów musiało być niezbyt przyjemnie...

      Usuń
  11. No patrz! Wreszcie coś blisko.:))) Skoro dzieci chętnie w Ogrodzieńcu po zamku biegały, to może i taki im się spodoba? Dzięki za podpowiedź.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodobać się powinien, zwłaszcza, że biegać jest gdzie;) Mało trochę do oglądania, ale za to bilet tylko 3zł.

      Usuń