Czwartkowy dzień czyli 1 maj to już nie pamiętam gdzie i co robiliśmy pewnie wiec leniliśmy się w domu, ewentualnie gdzieś na mieście. Piątek częściowo w pracy a częściowo na ostatnich zakupach a także montowaniu ostatnich mebli i rozpakowywaniu kartonów- tak, tak miesiąc po przeprowadzce mamy cięgle kartony- to znaczy został już tylko jeden, ale brakuje nam mebla i nie wiem kiedy i czy w ogóle będziemy ten karton w tym mieszkaniu rozpakowywać. Ale o weekendzie miało być a nie o kartonach.
W piątkowy wieczór spodziewaliśmy się gości, i to nie byle jakich bo blogowo poznanej Rodzinki Martusi.
Oj, ale było super! Marta i Stokrocia są niemal w jednym wieku (Martusia jest starsza o 3 miesiące) wiec dziewczynki dogadywały się świetnie, pierwszy wieczór był dla nich może odrobinę niezwykły bo musiały się do siebie przyzwyczaić, ale następny dzień już od rana były jak siostry i papużki nierozłączki w jednym. I papugowały się wzajemnie- co robiła jedna to druga natychmiast to samo;)
Dla nas, w sensie dorosłych pierwszy wieczór był może trochę hmmm sztywny, bo okazało się musieliśmy zostać chwilowo tylko w trójkę, a że ja nie pijąca to goście nie mieli się z kim wznieść nawet toastu dla rozluźnienia atmosfery i przełamania lodów. Zimno było, więc planowany grill skończył się z tym, że kobiety siedziały w domu i plotkowały (przyznawać się tu, kogo uszy piekły? ), a Mężczyzna pilnował ognia.
Poranek już był znacznie weselszy, bo w pełnym składzie i zaraz po śniadaniu ruszyliśmy na podbój okolicy stolicy. Niestety pogoda łaskawa nie była, wiec już z samego rana wyglądaliśmy jak zmokłe kury, ale za to Dziewczynki miały wielką radość, że wszędzie mogły chodzić z parasolami.
No co tu będę opowiadać?
Zdjęcia trzeba pokazać i samo zobaczcie jak było:
Na początek wizyta w Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach- warto, zdecydowanie warto. Dla ciekawych bilet kosztował 10zł, ale mężczyźni są zachwyceni tym co można tu obejrzeć!
Autobus stoi przed bramą i nie wiem czy wolno do niego wsiadać, ale nikt nas nie pogonił. A tata Tusi tak się opiekował Dziewczynkami, że nie mogłam się powstrzymać, aby tego nie uwiecznić i nie pokazać Wam!
W dodatku Dziewczyny się pospały wiec i tak opcja wyjścia z samochodu chwilowo się odsunęła. Zrobiliśmy wiec szybki przystanek w parku Frascati, skąd jest cudny widok. Oczywiście jak nie pada.....
Kolejny był Pałac Kultury i Nauki. Widoki przy takiej pogodzie marne....
Później obiad i szybka wycieczka do metra.... którym oczywiście najbardziej zachwycone były Dziewczynki;)
I tu niestety spore rozczarowanie. I nawet nie chodzi o to, że cena do smaku nie adekwatna, ale taka firma... no cóż, jednak to już nie to co dawniej.... a szkoda.
Dalej kolejne podejście do parku prze Frascati, tym razem od dołu bo nie dawało nam spokoju co tak wszystkich interesowało.
Ile radochy było z wejścia na te schody. Nie wiedzieć tylko czemu entuzjazm dorosłych był jakby ...
hmmm ..mniejszy?
Spostrzegawczy znajdą odpowiedź na zdjęciu powyżej.
A tutaj w zasadzie nic nie widać, a jednak.... to pierwsza chwila w tym dniu kiedy przez chmury przebiło się słońce!!!! Czy można było tego nie uwiecznić?! Godzina 19.05.... no cóż, ważne że w końcu się pokazało;)
Do domu wróciliśmy już całkiem późno bo ok 21. Nasi mężczyźni tym razem grillem zajęli się we dwójkę i pierwsze mięso zjedliśmy... tuż przed północą. Co się jeszcze wydarzyło to raczej do publikacji się niekoniecznie nadaje, w każdym razie kiedy kładliśmy się spać świtało;)
Stokrocia wstała już o 7, ale bawiła się sama po cichutki do momentu aż zza drzwi usłyszała głos Martusi. Wtedy wszyscy musieliśmy już wstać. Niedziela była za to szybka i już nie taka wesoła, bo zaraz po śniadaniu nasi goście się spakowali, pojechaliśmy jeszcze na plac zabaw i na kawkę pożegnalną i pojechali sobie....
Teraz tylko zarówno Stokrocia jak i Martusia rano po przebudzeniu wypytują o siebie nawzajem.
A wczoraj, kiedy jechaliśmy do dziadków Stokrocia mówi:
-Mamo choć pojedziemy do Maltusi. Pseciez jest ciepło! Ona tam cieka na nas.
To niesamowite, że można tak kogoś poznać przez pisanie bloga, że można tak się z kimś dogadać, polubić i tak fajnie spędzać razem czas. Nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz.
I wiecie co jest jeszcze strasznie fajne... że jest kilka takich bliskich mi osób, nawet bardzo bliskich.
A jak ktoś chce zobaczyć drugi punkt widzenia to KLIK.














To dlatego mnie tak poliki piekły ;P
OdpowiedzUsuńA pogoda z tamtego tygodnia to chyba była jakaś zemsta z góry, bo jak trzeba pracować to słoneczko świeci, a jak odpoczywać to leje. My w czwartek kosiliśmy trawę i kopaliśmy ogródek, a po skończonej pracy w nagrodę miał być grill i książka na dworze i chyba nie muszę pisać co było :) deszcz, burza i kocyk w domu :D
a ja dopiero sobie przypomniałam co robiłam w czwartek i muszę koniecznie notkę w tym temacie napisać;)
UsuńA książka pod kocykiem to też nie najgorzej, chociaż wiadomo, to nie to samo co na trawie;)
Na tym plakacie to Putin???
OdpowiedzUsuńprzed Tobą nic się nie ukryje
Usuńdobrze, że wyjaśniłyście już zagadkę, bo ja z tych mniej spostrzegawczych jestem, przynajmniej w piątek wieczorem ;)
UsuńWażne, ze humory dopisały i majówka udana pomimo pogody ;)
OdpowiedzUsuńoj tak, udana, pogoda co prawda nie pomagała ale cóż to dla takiej ekipy;)
Usuńno ale fajnie spotkanie! bloga koleżanki nie znam ale z chęcią poczytam :) ale atrakcji no no prawdziwy spacer po Warszawie;)
OdpowiedzUsuńatrakcje miały być nieco inne, ale następnym razem lepiej sie przygotujemy, było intensywnie i wesoło:)
UsuńFajnie, że udało się spotkać, że dziewczynki się polubiły. Wycieczka mimo deszczu super. Aż zazdroszczę. Pisałaś, że Stokrocia zasnęła - w samochodzie? wózku? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was cieplutko!
www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Zasnęła w samochodzie, wózek wzięliśmy ze sobą ale nawet na chwilę nie opuścił kufra.
UsuńNie zazdrość kochana tylko wsiadaj w auto i w drogę!
To było intensywnie i pogoda na zdjęciach rajska!
OdpowiedzUsuńPogoda była paskudna, a na zdjęciach to zasługa niestety odrobiny obróbki, bo zdjęcia były szare i deszczowe....
UsuńIntensywnie było bardzo, mieliśmy tylko jeden dzień wiec chcieliśmy go wykorzystać na maksa.
No to majówka udana :) Super :)
OdpowiedzUsuńJa i moja Przyjaciółka poznałyśmy się sto lat temu właśnie poprzez bloga :)
Piękne zdjęcia!!!
Buziaki
Oj udana, udana tylko jakaś za krótka. Ja przez bloga też poznałam kilka super osób:)
UsuńJesteś pierwsza :)
OdpowiedzUsuńMy bardzo Wam dziękujemy za ten wspólnie spędzony czas i mam nadzieję, że niebawem Wy będziecie mieli ochotę do nas przyjechać. Co ja mówię... my na Was czekamy!
Jesteście wszyscy wspaniali i cieszę się ogromnie, że mogłyśmy się spotkać :)
Buziaki dla Was wszystkich :*
Ja niestety wiedziałam, że jeśli notka nie ukaże się zaraz to już się nie ukaże, ja już mam tyle tematów do napisania, tylko jakoś doba ma za mało godzin...
UsuńPrzyjedziemy, przyjedziemy:)
Super samochody, mój J. byłby wniebowzięty :))
OdpowiedzUsuńTo tylko mała próbka tego co tam jest na miejscu! I ja tam się nie znam, bo pewnie znawca sfotografowałby inne modele;)
UsuńZazdraszczam :)
OdpowiedzUsuńNie zazdraszczaj tylko planuj spotkanie;)
UsuńDlatego wciąż ubolewam nad tym, że wtedy nam (mi) się nie udało. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja =*
OdpowiedzUsuńPewnie, że będzie:)
UsuńTo Stokrocia też już ma przyjaciółkę dzięki słowom,dwa kolorowe robaczkowego:) a auta zachwyciła moich facetów
OdpowiedzUsuńMa, jedna w przedszkolu i jedną blogową:) Obie zupełnie inne, jak ogień i woda:)
UsuńCo prawda wielką fanką motoryzacji nie jestem, lecz - mając słabość do wszystkiego, co można zaetykietować vintage - to byłaby dla mnie niezła gratka do pstryknięcia mnóstwa fotografii :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oj miałabyś! Nie tylko samochody tam cała masa rzeczy nadających się na świetne fotografie!
Usuń