wtorek, 29 kwietnia 2014

Najważniejsze chwile....

Dziś chciałam napisać tylko trzy ważne zdania, zdania, które sprawiły, że dziś trochę inaczej patrzę na pewne sprawy, trochę inaczej żyję.
Kiedy Stokrocia była maleńka często mówiłam: już nie mogę się doczekać, kiedy ona będzie siedzieć/chodzić/mówić.
Koleżanka powiedziała do mnie wtedy:
Nie mów tak, ciesz się tym co jest teraz, tym jaka jest teraz i pamiętaj ona już nigdy nie będzie taka maleńka!
Pamiętam tamte słowa jak dziś! i bardzo często o tym myślę i od tamtej pory nigdy nawet nie pomyślałam, że chciałabym żeby ona już to czy tamto.... chłonę ją tu i teraz, ciesze się tym jaka jest w tym momencie.
Kiedy przeprowadziliśmy się do nowego mieszkanka też jedno zdanie zapadło mi w pamięć, a nawet chyba bardziej w serce. Mamy teraz dwa pokoiki i ja tak sobie wymyśliłam, że jeden będzie taki "salonowy" a w drugim zrobimy sobie sypialnię razem z pokoikiem dla Stokroci. I tam wstawiliśmy zabawki i tak chciałam ją nauczyć, żeby bawiła się właśnie w tamtym pokoju (?!).
Któregoś dnia przyszła z puzzlami do tego pokoju "salonowego" i mówi: Mamo przyszłam poukładać puzzle? a ja mówię, ze może jednak poszłaby do tamtego pokoiku, że tam są zabawki, jej stoliczek i takie tam. P powiedział mi później kolejne zdanie, które zmieniło moje podejście totalnie, przyniosłam jej stoliczek na stałe do dużego pokoju i jak na razie nie powiedziałam więcej żeby bawiła się tam (gdzie nas nie ma).
P powiedział:
A czemu niby nie może tych puzzli poukładać sobie tutaj, czy tutaj się bawić? Czemu tak mówisz?
Wiesz, za kilka lat jeszcze będziesz chciała, żeby ona tu się bawiła, i jeszcze za tym zatęsknisz...
Podziałało i działa do tej pory...
I kolejna sytuacja. Stokrocia od swoich pierwszych dni zasypia trzymając kogoś za rękę, najczęściej mnie, ale u babci może być babcia czy dziadek a w żłobku ciocią nie gardzi. Przyznam, że czasem jest to odrobinę uciążliwe, i że mimo iż ma już te swoje 2,5 roku każdego wieczora trzeba się położyć na klikanaście czasem kilkadziesiąt minut aby dać jej rękę, aby mogła zasnąć.
I że jeśli trwa to dłużej niż kilkanaście minut to często zasypiam razem z nią i nic w domu nie zrobię, a wybudzam się dopiero jak zawoła "mlesio" (tak w nocy jeszcze pije mleko przez sen) i kąpię się zaspana w środku nocy, żeby zrobić cokolwiek taka rozespana nie mam siły i ochoty a rano mam wyrzuty sumienia że znów nic nie zrobiłam:(
I kilka dni temu P mówi, że może pora aby nauczyć ją samodzielnego zasypiania, że już jest chyba na tyle duża że może zasypiać samodzielnie. Pewnie i tak jest, ale tym razem ja doszłam do wniosku, że jeszcze tylko trochę, a sama nie będzie chciała ze mną spać i się tulić tak jak teraz, że czas biegnie tak szybko i nieodwracalnie, że nawet kosztem niepozmywanych naczyń, czy prania zrobionego dzień później zdecydowanie wolę tulić tego małego szkraba jak najdłużej się da.
I kiedy P któregoś wieczoru chciał namówić Stokrocię, aby położyła się "bez rączki" ale tym razem ja powiedziałam:
Jeszcze będziesz chciał, żeby się do nas przytulała i zasypiała z nami, ale ona wyrośnie z tego zanim się obejrzymy. Niech się przytula ile chce, jeszcze za tym zatęsknisz...
Życie jest zbyt krótkie, aby tracić je na takie chwile na jakieś prozaiczne czynności, to już się nie wróci, chwile które nam umkną zostają stracone, nie da się tego "odrobić" w żadne sposób...
Cieszmy się chwilą, tym co teraz bo nie wiemy co będzie za rok dwa, dziesięć, ba nawet tego co jutro czy co za godzinę...







19 komentarzy:

  1. Laura na ponad 5 lat, i właśnie wieczór, czas zasypiania to jest ten moment, kiedy spokojnie możemy porozmawiać, powygłupiać się i poprzytulać.
    Też często zasypiam razem z nią, i cała reszta robi się nieważna. No i co? Robota nie zając, a dziecko każdego dnia jest inne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, my śpimy razem z małą, a ma już 2, 5 roku. Do zaśnięcia muszę być przy niej lub mąż. Wieczorem czytamy bajki, mała mówi co robiła w dzień, co jej się podobało, co nie. Zasypia przytulona do nas, zawsze daje buzi, mówi: śpij dobrze mamusiu/tatusiu, dobjanoc. To jest takie urocze. I wiem, że powinna spać sama, i wiem, że powinna zasypiać samodzielnie, ale właśnie te chwile razem, te chwile, które tak szybko płyną, chcę złapać. One bardzo szybko miną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne słowa. Trzeba łapać chwilę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne słowa. I jakie prawdziwe :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A wiesz, że się prawie popłakałam?
    Mila nie zaśnie bez moich włosów.
    I choć klnę i płaczę bo boli, to potem sama jej podsuwam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Skąś to znam. Ja przy pierwszej młodej czekałam aż zacznie siadać/chodzić...a jak zaczęła to jednak stwierdziłam, że za szybko! ;) a teraz jak ktoś mówi że np nie może się doczekać aż dziecko będzie robiło to czy tamto, to mówię że jeszcze zatęsknią do tych chwil, które są teraz. Takie głupie gadanie. No chyba że ktoś tylko "chowa" dziecko i nie ważne dla niego te chwile..
    Ja na początku jęczałam, że młoda zasypia tylko jak przy niej siedzę. Teraz w sumie stwierdziłam, że być może to już nie wroci. A jak zaśnie, to ja głupia siedzę jeszcze z 5-10min i się gapię jak ona słodko i SPOKOJNIE śpi (w przeciwieństwie do tego, co się dzieje jak nie śpi ;) )

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny wpis Stokrotko, aż mi się łezka zakręciła (i przypomniałam sobie o odpowiedzi na Twój email!). U nas Oleńka też zasypia przy nas i gdy ją czasem usypiam (na ogół robi to Pan M., bo jego nie ma cały dzień) to sobie myślę jak to cudownie leżeć przy takim maluchu i jak się człowiek wycisza gdy się skupia tylko na nim. Buziaki dla Was :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie to prawdziwe. Wstyd przyznać, ale czasami zapominam o tym i każę jej bawić się w pokoju...

    OdpowiedzUsuń
  9. pięknie napisane podpisuję się rękami i nogami tylko te pampersy Przemo mógłby porzucić reszta może trwać w nieskończoność;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pieknie napisałaś i masz rację, czas tak szybko leci...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja cale niemowlectwo Bi czekalam az urosnie i zacznie mowic, chodzic, cos kumac... I przestanie sie wreszcie drzec bez powodu. ;) Az doszla do 3 lat i teraz chcialabym ja taka zatrzymac, uwielbiam ten wiek! Ale sie nie da!
    Do Nika nadal ciagle mowie, zeby sie pospieszyl i zaczal gadac. :)
    Ale z zabawa w salonie dalas mi do myslenia. Bo u nas tez niewiadomo jakim cudem wszystkie zabawki, z pokoju dzieci "dryfuja" do salonu i burdel mamy tam na kolkach. Wiecznie potykamy sie o klocki, miski i ukladanki i powtarzamy, ze nie mozemy juz tego zniesc. I marzymy o wykonczeniu dzieciom pokoju zabaw w piwnicy. :) Ale kiedys, kiedy nadejdzie dzien w ktorym dzieciaki zamkna sie w swoich pokojach i zatrzasna mi drzwi przed nosem, chyba sie poplacze... :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Czas ucieka w zastraszającym tempie, dlatego warto cieszyc się każdą chwilą i każdą chocby najmniejszą rzeczą :) Ja też kiedyś tak mówiłam, dziś często łapię się na tym jak mówię, oj jakbym poprzytulała takiego maleńkiego szkraba, powoziła we wózku, itd.

    Nasza Zuzka też jeszcze często zasypia wtulona we mnie lub trzymając mnie za rękę.
    I też często zdarza mi się obudzic w środku nocy,i robic wszystko na wariata w ekspersowym tempie, ale to chyba przechodzi każdy :)

    Uściski dla Was, bardzo mądre słowa :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz 100% racji Stokrotko, nawet nie wiesz jak bliskie memu sercu jest takie podejście. Chcę wykorzystać takie chwile i wycisnąć jak cytrynę, bo one kiedyś się skończą!

    Ściskam Was serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. jak się te chwile kończą to trza zrobić nowego dzieciaka :-D :-P :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zebys wiedziala:-)
      Ale wiesz, to dziala tylko do czasu:-o

      Usuń
  15. Mądre, prawdziwe słowa.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czas szybko ucieka... za szybko

    OdpowiedzUsuń
  17. Wielokrotnie przechodzę przez takie dylematy. Myślę, że najważniejszy w tym wszystkim jest też zdrowy rozsądek i oczywiście serce matki.
    Ps. A wieczory pod tytułem wspólnego zasypiania też jako pewien etap pamiętam i właśnie dlatego, że przysypialiśmy, że budziliśmy się grubo po 22:00, że nic w domu nie zrobione i nie przygotowane na dzień następny, "zrezygnowaliśmy". A Ty sama poczujesz kiedy przyjdzie na to czas Kochana =*

    OdpowiedzUsuń