środa, 12 marca 2014

O wizycie u OIL.

Śpieszę donieść jak było.
A było zadziwiająco miło.
Nie było wycierania podłogi ( i całe szczęście bo jakieś przemeblowania tam mają, to nieźle by mnie wysmarowali) i i schodów też sporo. Na szczęście udało mi się w miarę szybko znaleźć miejsce parkingowe, wykupiłam bilet na ponad półtorej godziny, z myślą, że pewnie dłużej niż 30 minut tam nie spędzę i poszłam trochę zdenerwowana, ale co tam, jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć i B.
Wiele razy przechodziłam obok tego budynku (bliskie okolice mojej szkoły) ale jakoś zawsze wydawał mi się taki surowy i niedostępny, a dziś po otwarciu drzwi miłe zaskoczenie: jasna, przyjemna recepcja i miła uśmiechnięta pani za biurkiem. Pokazała mi drogę do wskazanego pokoju i popędziłam. Kiedy znalazłam pokój kolejna mila pani poprosiła, żebym usiadła i zaczekała, bo poprzednie przesłuchanie jeszcze trwa.
Ha przygotowana byłam na taką ewentualność, wyciszyłam więc telefony, wyjęłam książkę i zamiast się niepotrzebnie stresować to odpłynęłam w lekturze.
Po kilku minutach zostałam wezwana.
Pokój Pani doktor prowadzącej przesłuchanie bardzo surowo wyposażony: tylko biurko, dwa krzesła, na biurku telefon, akta spraw i Kodeks Etyki Lekarskiej. Nic więcej.
Pani doktor- dojrzała, żeby nie powiedzieć starsza, kobieta, pediatra, wstała zza biurka, podeszła do mnie podała mi rękę i się przedstawiła.
Wmurowało mnie!
Po tym geście Pani doktor zniknęły wszelkie nerwy, stresy czy złe myśli, po  prostu już wiedziałam, że jesteśmy tu na równych prawach.
Kilkanaście minut zajęło Pani doktor ponowne zapoznanie się z dokumentacją i zaczęła się rozmowa. Spokojna, rzeczowa rozmowa.
Co, kto, kiedy, dlaczego, w jakiej sytuacji, po co.  Analiza po kolei każdego punktu z mojego zażalenia jak i z odpowiedzi pani doktor, która odesłała nas wtedy z kwitkiem. Okazało się, że postępowanie pani doktor od strony formalnej jest bez zarzutu- wskazała inny termin i lekarza który nas przyjmie czyli zachowała się tak jak trzeba. Można tylko się "przyczepić" do jej dobrej woli czyli mogła przyjąć, ale nie musiała.
Dobra wola, zrozumienie, dobre serce, empatia takie słowa padały ale nic po za tym nie można dodać. Jednak z uwagi na to, iż nie było to pojedyncze zachowanie pani doktor z naszej przychodni (nie pojedyncze- bo mnie nie pierwszy raz odesłała z kwitkiem, a nie dlatego, że są inne skargi, bo o innych skargach nic nie wiem) to Pani doktor postanowiła, że jednak wezwie panią pediatrę z naszej przychodni na rozmowę, mimo iż z punktu widzenia formalnego wszystko jest jak należy.
Nawet jeśli nie ma się do czego formalnie do czego przypiąć, to myślę, że samo wezwanie zuchwałej pani doktor na dywanik do Rzecznika sprawi, że spojrzy ona inaczej na pacjentów i zobaczy, że jednak nie jest istotą boską i nietykalną.
Wyszłam więc z nadzieją, że pani Rzecznik dotrzyma słowa i wezwie naszą pediatrę na rozmowę, a to będzie oznaczać milowy krok naprzód.
No dobrze, nie wyszłam, tylko wybiegłam, bo od 10 minut miałam nie opłacony parking, więc w tamtym momencie to największą nadzieję miałam na to, że jeszcze mi samochodu nie odholowali.

12 komentarzy:

  1. Czyli jednak trzeba walczyć o swoje. Gratuluję, bo moim zdaniem wygrałaś, mimo wszystko to jednak Ty wygrałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że pokazałaś, że zwykły szaraczek też może ;) Że to nie jest tylko takie gadanie, że można coś w tej sprawie zrobić i pokazać innym, że można. Że nie trzeba się bać tego tylko dochodzić swoich praw.

    Pozdrawiam cieplutko!
    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Słusznie zrobiłaś, przynajmniej nie będzie taka pewna siebie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję! :) Strach pokonany,a i może nauczy to czegoś panią doktor!

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo za odwagę i determinację.

    OdpowiedzUsuń
  6. no i bardzo dobrze wiesz że zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo sie ciesze! Moze pani doktor choc troche w piety pojdzie...

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja się cieszę, ze nie taki diabeł straszny jak go malują :)
    Oby dotrzymała obietnicy i wezwała na dywanik "panią doktor"...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ty masz Stokrota siłę i moc :***

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze że się "poskarżyłaś" A jak by coś (odpukać) się stało, to wtedy, by nie było tak miło..
    Pozdrawiam cię serdecznie. Będę częściej wpadać. Dodaje Cie do moich czytanych blogów.
    Zapraszam do mnie :)
    czekamynacud.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Brawo za nieustępliwość i determinację:)

    OdpowiedzUsuń
  12. brawo za odwagę i chęć doprowadzenia sprawy do samego końca! Chylę nisko czoło!
    ;***

    OdpowiedzUsuń