niedziela, 9 czerwca 2013

Bieszczadowania ciąg dalszy: Myczkowce i powrót do domu...



Myczkowce w planie naszej wyprawy pojawiły sie ze względu na zaporę, ale zaraz po wjechaniu do tej miejscowości zachecił nas duzy ogród - Ogród Biblijny.

Pyło już dosyc późno a pogoda była nie najciekawsza, chmury ciezko zwisały i tylko jakimś cudem chyba nie zaczęło padać. Pewnie i pogoda  i późna pora sprawiła, ze w ogrodzie nie było prawie nikogo.

Prawie nikogo ale jednak nie byłyśmy tam same:


Nie bede komentowac zdjec z Ogrodu, po prostu sobie zobaczcie,
Bardzo ładne  miejsce, takie spokojne:









Stokrocia jednak upodobała sobie osiołka i kiedy do niego doszłyśmy to juz nie chciała isć dalej. Próbowała nawet go dosiąść ale w pore udało sie ją stamtąd zabrać:) Jeszcze z bramy wołała: do osioła!

Kiedy dotarłyśmy na zapore z Myczkowcach zaczynało się zciemniać, no i oczywiście nie mogło być inaczej skończyła sie bateria w aparacie....

Zapora w Myczkowcach
Widoki były niezwykłe..

Tylko szybko sie zciemniało

I widok na drugą stronę zapory.

Ranek przed wyjazdem weszłysmy jeszcze do Siekierezady- to chyba najbardziej znana bieszczadzka knajpa. Jakże różna od tych Anielskich widoków z poprzednich moich postów. Tu nie ma co opowidać, tam trzeba wejsć i poczuć to samemu...
Na górze zdjecia- galeria "bieszczadzkich zakapiorów"
Wnętrze dosyć mroczne...

I dianbelskie...

Klimat niepowtarzalny

A tu w oczekiwaniu na jedzenie- przepyszne pierożki ze szpinakem!

A tuż obok Siekierezady jest kapliczka pamięci:


A chwilę później byłyśmy już w drodze powrotnej do domu.
Tuż za Cisną zatrzymałysmy się na chwile przy ruinach cmentarza:




Tu nie było żadnej tabliczki informacyjnej, ot ogrodzenie i mogiły zapomniane, zniszczone...
Jak dużo tu takich miejsc.
Jak trudna jest historia tych terenów.
UPA
Akcja Wisła...


A na koniec coś wesołego.
Owce. W oddali widać było stado owiec, Stokrocia jeszcze owieczki tak "na walsne oczy" nie widziała wiec podjechałyśmy najbliżej jak sie dało. 

Pan pilnujący owiec ( nie wiem czy to baca?) przyniosł nam jedną owieczkę do ogrodzenia.


A tuż obok była taka "chatka" w której wędziły się pachnące serki...
Mmmm pycha!

Drugiego dnia pobytu poznałam pewnego Pana- już wiem co znaczy "bieszczadzki zakapior". Być może gdybym go nie poznałą moje zdanie o tym miejscu było by trochę inne.
W każdym razie zrozumiałam coś, zrozumiałam ten klimat, to podejście do życia, do świata...
Nie wielu ludzi zaprasza nieznajomych do wspólnego ogniska...
Nie wielu ludzi jest tak otwartych dla obcych...
Reszta niech pozostanie milczeniem...


14 komentarzy:

  1. O "Siekierazadzie" ze dwa tygodnie temu było w programie "Ola w trasie".
    Cudne widoki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ja nie telewizyjna jestem wiec nie widziałam;)
      a coś ciekawego było?

      Usuń
    2. http://tvnplayer.pl/programy-online/ola-w-trasie-odcinki,1251/odcinek-8,ola-w-bieszczadach-szuka-drwala,S00E08,19203.html

      Tutaj możesz obejrzeć na tvn player. Chyba pod koniec odcinka była tam. Ogólnie prowadząca bardzo zachwalała ta knajpę, a jak pytała kierowców przez CB to każdy jej kazał z daleka omijać to miejsce, ze względu na nieświeże jedzenie.

      Usuń
    3. A wiesz z tym jedzeniem to nie wiem, jadłam tam tylko te pierogi ale były super! później sobie obejrzę

      Usuń
  2. Widoki zapierają dech w piersiach:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój aparat zupełnie nie widzil tego co ja, kiedy ogladałam zdjecia tam na miejscu to byłam bardzo niezadowolona z efektów bo nijak się miały do rzeczywistości:(

      Usuń
  3. Słynna jeszcze jest "Baza ludzi z mgły" ale nie wiem, czy nadal istnieje...

    OdpowiedzUsuń
  4. ach jaki cudny ogród wymowny... no i te baranki :D cudne chwile....

    OdpowiedzUsuń