środa, 30 stycznia 2013

Ale jaja... nic do śmiechu;)

O jajach dziś będzie, ale nie o takich śmiesznych tylko o zwyczajnych, kurzych;)
Nie chce ktos jaj wiejskich kupić?
Bo, jak już nie raz pisałam, moi rodzice mieszkają na wsi, takiej z koniami, krowami i kurami właśnie.
I te kury niosą pyszne, zdrowe jajka.
To takie kury biegające po podwórku i dziobiące ziarno, wiec jaja prawdziwe i zdrowe...
I jak tych jaj jest dużo to trzeba je sprzedać, tylko jak mi mama powiedziała, ze w takim mrozie/śniegu/deszczu i brei po kolana ona na targ te jaja na rowerze będzie wieźć to jak ja mogłam na to pozwolić?!?!
Powiedziałam, żeby mi je spakowała to je sprzedam tu, u siebie... tja, od razu wiedziałam, ze chętnych raczej nie będzie,ale naprawde nie mialam serca pozwolić żeby mama jechała z tym wszystkim kilka km a później jeszcze stała pół dnia czekając aż ktoś kupi.
Wiec jakby ktoś chciał wiejskie jaja to zapraszam;)
Rozdałam już komu się dało, a jeszcze trochę zostało...

4 komentarze:

  1. heh chętnie bym wzięła ale za daleko mieszkam mój mąż jest ze wsi tez maja tam kury i pyszne jaja różnica jest z tymi kupowanymi i to ogromna....

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam własnego "dostawcę" ;) ze świeżymi, wiejskimi jajkami - właśnie takimi, o jakich piszesz. Także niestety nie przygarnę tych jajek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja właśnie wczoraj zapłaciłam swojej koleżance 14 zeta za dwa opakowania wiejskich jaj a u Ciebie za darmo! :-) U mnie w pracy zrobiła się moda na jedzenie wiejskich jaj i dwie dziewczyny u nas sprzedają- jedna od mamy a druga swoje (!)- w sensie od własnych kur ;-) . Żeby nie te ze 200 km co nas dzieci to ja bym brała- po promocyjnej cenie oczywiście, mam nadzieję :-)
    Czasami zdarza się tak, że ja kupię 20 jajek i jeszcze teściowa mi od kogoś przyniesie drugie dwadzieścia- wtedy zaczynają się kulinarne jaja u mnie w domu: obowiązkowo ciasto- i to jakieś z biszkopta- bo tam najwięcej jajek idzie, na śniadanie jajka na miękko, na obiad kotlety jajeczne a na kolację naleśniki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też jestem wychowana na "swoich" jajkach :)
    Moja mama do tej pory ma 4 kury, bo jak twierdzi - sklepowego jajka w życiu nie zje. Tak mi zakodowała, że ja też nie kupie ;)
    Raz naszło nas na jajecznice ale jajek nie było. Zastanawialiśmy się z Ł czy kupić w sklepie, ale popatrzyliśmy na siebie, pokręcili głowami i zrezygnowali. Albo swoje albo żadne ;)

    Ale dziwię się, że u siebie nie sprzedałaś. U Ł w pracy to kobiety cały czas między sobą dopytują czy któraś nie ma do sprzedania...

    OdpowiedzUsuń