poniedziałek, 30 lipca 2012

Wsi spokojna, wsi wesoła....

"...
Wsi spokojna, wsi wesoła,
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć zaraz wszytki?
..." J. Kochanowski


Za mną pracowity weekend... 
Nigdy nie lubilam żniw: gorąco, wszędzie pełno ości (i to nie takich z ryb), nogi połute od rżyska, rece podrabane snopkami i kurz, wszędobylski gryzący kurz.
Nawet nie wiecie jak wtedy marzylam zeby na kurz mieć alergie- no bo przeciez wtedy do zniw by mnie nie zabierano;) ale obylo sie bez alergii (na szczescie) a teraz to nawet czasami zatęsknie do tego...zapachu chleba.
Tak zbiory zboża pachną chlebem....
Bardzo lubie rozgryzać ziarenka zbóż takie prosto z kłosa....
A ten weekend mogłam sobie przypomnieć jak cieżka jest praca Rolnika...



 To owies jakby ktoś nie wiedział;)


A to zielone w oddali to nie czołg....;)


Tylko kombajn;) Szkoda ze nie był czerwony Bizon, bo chyba jest bardziej efektowny, ale jak sie nie ma swojego to się bierze to co akurat przyjechało. Kiedy zboże dojrzałe to trzeba zebrac jak najszybciej zeby pogoda sie nie popsuła. I wtedy jak już przyjedzie taki kombajn na wies to kolejka sie szybciutko ustawia i nikt nie marudzi jaki on jest ( ten czerwony jest lepszy, bo ma szerszy heder czy jak to sie tam nazywa, znaczy szerzej kosi). 
 

A oto co zebraliśmy



I trzeba było wsypać w woreczki....



 I zworkowane zawieźć do stodoły.....

 I gdyby nie przyszły chmury i deszcz to zamiast słomy na polu byłyby już belki...



 A to zagadka.... takie drzewa rosły zawsze na miedzy rozdzielającej sąsiednie pola.
U nas mówiło się na to drzewo miedzy innymi "pierdziołka".
Jak sie mówiło, tak sie mówiło ja bardzo lubiłam te owoce, które dojrzewały o ile dobrze pamiętam w okresie kopania ziemniaków. Kto wie co to za drzewo?

12 komentarzy:

  1. ja wiem :) to dzika grusza - mam rację?

    ale to musi być piękny zapach przy żniwach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację, to grusza. Inaczej mówiliśmy na nie ulęgałki albo właśnie pierdzoiołki;)
      Kiedy dojrzeją sa takie mięciutkie i pyszne, chociaz moze mało wygledne;)

      Usuń
    2. Znam nazwę ulęgałki :)

      Usuń
  2. gruszki:) ja też nie lubiłam i dalej nie lubię żniw, do tego, co napisałaś, dorzucam ze swej strony dotkliwą dla mnie świadomość kończącego się lata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak żniwa to koniec lata, zanim się zbierze wszystko z pól to jesień już za oknem....

      Usuń
  3. Zawsze marzyłam o tym, aby pojeździć kombajnem lub traktorem:P
    Bardzo podoba mi się to pole i uważam, że to fajny pomysł, aby oddzielać je od siebie drzewami. Czy te wszystkie drzewa w tle to dzikie grusze? Ślicznie się komponują.

    Zazdroszczę Ci tej wsi:-)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, takie grusze to w naszych stronach już rzadkość, wiesz korzenie wchodzą w pole, wiatr łamie gałęzie, a i kombajnowi te gałęzie troche przeszkadzają, po za tym z tego co pamiętam z dzieciństwa to zawsze był kłopot z ustaleniem czyja ta grusza i jak sąsiad obciął gałecie nad swoim polem to wojnę sąsiedzka mógł wywołać;) ale to były czasy kiedy o skibe ziemi sie kłucono, teraz tak nie jest.
      Grusze to rewelacyjny pomysł bo dają cień, a jak w taki upał przy snopkach chaiało sie odpoczać to grusza była jak znalazł.
      to co widać w oddali to brzozy, o grusze już naprawde nie łatwo.

      Wiesz to jeżdzenie kombajnem czy traktorem tak na dłuzsza metę to wcale nie jest fajne, kurzy się tam jak cholera, ale tak raz sie przejechać to wrazenia i wspomnienia zotają dosć miłe;)

      Usuń
  4. Stokrotko dla mnie wspomnienia żniw to ciepło w sercu. To moje dzieciństwo, to mój ś.p. dziadek, jeżdżenie na wozie i prowadzenie konia (zawsze była kłótnia z braćmi o to:). Wtedy też mi się nie chciało, bo gorąco, a na polu trzeba było zrobić, zgrabić, itp. Teraz tych wspomnień nie oddam za nic!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu a Ty sie barcelonuj a nie tu o żniwach myślisz;)
      Prawda ze pięknie mieć takie wspomnienia?
      I ze za nic się tego nie odda...

      Usuń
  5. Ja dzieciuch miastowy, nikt do zniw nigdy mnie nie zaganial, ale o gruszach rosnacych na miedzy i ulegalkach tez slyszalam od babci (miala domek na obrzezach miasteczka, ale bez gospodarstwa). Mnie zniwa kojarza sie niestety smutno, z koncem wakacji. Ale jaka frajde mielismy z kuzynem wdrapujac sie na snopki! I ziarno prosto z klosow tez uwielbialam, do dzis pamietam ten smak!

    OdpowiedzUsuń