środa, 20 lipca 2011

Po wizycie...

Wizyta u lekarza przebiegła całkiem spokojnie, tylko znów zapomniałam zapytać o milion rzeczy, nie żebym była jakąś uciążliwą pacjentką która zasypuje biednego doktora setka pytań ale czasem trzeba trochę pytań zadać, niestety chyba skleroza mnie dopada i znów tyle nie wiem... Ale jakos to przeżyję.
Najważniejsze ze wszystko z Małą w porządku, że rzeczywiscie niepotrzebnie stresowalam się tak zmniejszeniem aktywnosci kopniaków Dzidziuśki;) że nogi już mi nie puchną, i żenie ma jak na razie obaw o jakieś zatrucie czy inne niespodzianki ciążowe. 
Na razie Mała jest w ułożeniu pośladkowym czyli generalnie ma wszystko w ... dupci.
Jak tak popatrzeć na ten świat to Mała chyba ma racje;)
 
 
 
Do Panny-Izabelle:
Cholera juz chyba z dziesiaty raz próbuje Ci odpowiedzieć na komentarz i onet mnie wyrzuca ciągle. Mnie, ze swojego "własnego ogródka"?! 
Nie udaje się ciągle więc odpowiem Ci w poście, może w taki sposób go przechytrzę;)
Mała na połówkowym nawet dała się pooglądać, tylko leniwa była i doktor musiał mnie stukać w brzuch żeby łaskawa panienka zechciała sie troche pokrecić;)
Ale wczoraj to miała nas w glębokim poważaniu;)
I tez myslałam ze główka jest tam gdzie była dupka;) Tak jak Ty kiedyś pisałas;)
Ech te nasze Dziewczyny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz