piątek, 13 marca 2020

Nie chcę Was straszyć...

Wczoraj pół dnia spędziliśmy na SOR. To co usłyszeliśmy wystarczyło, żeby zacząć poważnie się bać. Kochani, ja na prawdę nie chcę Was straszyć, ale kto może niech się zamknie na te dwa tygodnie bezwzględnie w domu.
Może nawet na dłużej.

NIE STRASZĘ- PISZĘ CO WIDZIAŁAM I SŁYSZAŁAM NA WŁASNE OCZY



Procedury nie działają jak trzeba. Wszyscy są pogubieni, brak rzetelnej informacji o tym co się dzieje w innych placówkach, co się dzieje "na mieście".
Wczoraj np usłyszeliśmy od ratowników, którzy w ciągu tych kilku godzin, które tam przesiedzieliśmy byli co najmniej 3 razy- karetka transportowa (mówili oczywiście nie do nas tylko do koleżanek z rejestracji). Zawozili między innymi pacjenta do szpitala zakaźnego, który tego dnia pojawił się w przychodni z objawami koronawirusa- powiedział: przecież my też powinniśmy poddać się kwarantannie, my go odwoziliśmy, rozmawialiśmy z nim, ale nie ma takiego zalecenia. To był ich pierwszy kurs podczas naszej wizyty tam.
Później jeździli jeszcze kilka razy.
Przypominam też, że oni wchodzili na SOR, rozmawiali z innymi pracownikami itp.
Pacjent o którym wcześniej wspominałam, że zjawił się w przychodni- tu też zasłyszana od personelu szpitalnego. Pacjent zarejestrował się normalnie w rejestracji, lekarz przyjął go w gabinecie, ludzie w poczekalni... Kwarantanna dla pracowników, czy pacjentów nie została wprowadzona.
Skąd wiem?
Na SOR przyszedł pacjent z bólem głowy, który czekał w tej przychodni, ale przychodnię na kilka godzin zamknięto, więc przeszedł na SOR (nie udzielono mu pomocy, odesłano do "każdej innej przychodni").
Kolejne potwierdzenie braku procedur: miałam do wykupienia receptę, w aptece kolejka, aż na chodniku, za mną stała pani, która mówiła że rano była właśnie w tej przychodni, że zrobiła się panika, zamknęli na kilka godzin, ale na szczęście  otworzyli i przyjmowali później normalnie.


Pani z rejestracji szpitala powiedziała znaczące słowa:
"Ja podziwiam odwagę wszystkich ludzi, którzy tu przychodzą.
W takim czasie i przy takim zagrożeniu jak jest teraz to tylko gdyby komuś rękę czy nogę urwało to powinien się na SOR zgłosić, w każdym innym dużo bezpieczniej wyleczy się sam w domu niż przychodząc tutaj. "

No dobrze też się boję, nawet bardzo.
Po powrocie do domu zdjęliśmy z siebie wszystko i od razu do pralki, ale czy to cokolwiek da?
Dziś może ze szpitala wróci też mama, ale nie ukrywam,  że się boję czy czegoś nie przywiezie.

Proszę Was kochani, kto może niech siedzi na tyłku w domu i nigdzie się nie rusza na ile to możliwe.

5 komentarzy:

  1. "nie chce was straszyc" ale was postrasze...
    Kocham Cie Gimikis to sie nazywa dyplomacja wysokiego szczebla:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star kochana! U nas tak normalnie w szkole, na ulicach jeszcze dwa dni temu to w ogóle prawie nikt na ten temat nic nie mówił, jak ktoś robił większe zakupy to heheszki, TV mówiła, że jesteśmy świetnie przygotowani, niczego nie brakuje, wszystko działa jak trzeba, mamy PROCEDURY, a wczoraj zobaczyłam to nieco od kuchni, i okazało się że tak naprawdę to jesteśmy w czarnej d.., procedury może i mamy, ale jak widać nikt ich nie stosuje, poza tym brak sprzętu, niedoinformowana jest załoga medyczna, jednen wielki bałagan, brak testów.... Straszą ci którzy rozsyłają/udostępniają filmiki, nie wiem prawdziwe czy nie. Ja naprawdę nie chcę nikogo straszyć, napisałam tylko to co widziałam i słyszałam na własne oczy i uszy.

      Usuń
    2. Ja też zaczęłam się bać niewydolnej służby zdrowia. Mam pilną operację onkologiczną. Niestety, żaden szpital nie przyjął, operuje się tylko te wcześniej zapisane.
      Popieram apel o niewychodzenie z domu. To bardzo mądra decyzja, bo przecież większość respiratorów już jest zajęta, a kiedy będą nowe i czy będą, nie wiadomo.
      Serdeczności zasyłam i ucałowania dla Dziewczynek.

      Usuń
  2. A moi rodzice utknęli w sanatorium w Połczynie. Zakaz wychodzenia poza sanatorium, a oni zabiegi do 9 rano i potem caaaały dzień wolny. A że tam nie ma nic, restauracji itp to chodzili chodzili chodzili...a teraz mają siedzieć na tyłku. Noo skisną tam, zwłaszcza tato który nawet u nas pół dnia nie daje rady... :/ my z Klarcią spacerujemy wokół bloku, albo idziemy na taki pseudo placyk gdzie jest piach, a jeszcze kończą budować. Zero ludzi, a Bąk trochę się wybiega. Zrobiłam większe zakupy, po chleb będziemy chodzić tylko :) nieco pomroziłam bo z moją Klarą to gotować się nie da :) Pozdrawiam Was cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego ja NIE BOJĘ SIĘ KORONAWIRUSA [co nie oznacza lekceważenia taj dżumy XXI wieku"]. Ja boję się naszej Służby "Zdrowia", jej organizacji, niekompetencji - tym większej im na wyższym szczeblu decyzyjnym. Panicznie boję się natomiast SOR [kilka kontaktów w ciąg ostatnich 7 lat]. Tam trzeba energicznego szefa - humanisty o manierach i sposobie działania Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego...

    OdpowiedzUsuń