poniedziałek, 6 stycznia 2020

Spotkanie mieszkańców


Dziś odbyło się takie poświąteczne spotkanie mieszkańców naszej wioski. Pojawiły się nawet gminne władze. W dwóch osobach, żeby nie było. Gdyby byli w trzech to można by uznać za wydarzenie religijne. Mieszkańców było około ćwierć setki. Stoły uginały się od sałatek, ciast, a nawet dania gorące się pojawiły. Chyba ku zaskoczeniu władz, myślę że się nie spodziewali aż takiej organizacji.
My jesteśmy traktowani jeszcze jak obcy, choć to już przecież pięć lat odkąd tu mieszkamy. Myślę jednak, że jeszcze kilka takich spotkań i będziemy swoi.



Padło dziś sporo ważnych słów.
W sumie to nie oczekiwałam, że tak pozytywnie to spotkanie przebiegnie. Nawet władzami jestem pozytywnie zaskoczona, bo wygląda na to że nie są wcale takie "buce" jak na sesjach gminnych, a prywatnie to nawet zażartować potrafią.
Jak towarzystwo zaczęło śpiewać radna zarządziła koniec imprezy. W ogóle odnoszę wrażenie, że jej się to wszystko najmniej podobało. Ona jest taka poważna, taka trochę wyniosła, jak to moja babcia kiedyś określała takich ludzi: "najmundrzejszo w cały wsi".
Ale może i ona z czasem odpuści i przestanie się zachowywać jak dyrektor a zacznie jak mieszkaniec (to chyba zaszłości po piastowanej niegdyś funkcji).
Podobało mi się bardzo, że nikt ale, to nikt nie wyciągnął telefonu po to aby robić zdjęcia ani też żeby patrzeć w telefon zamiast na współbiesiadników. Owszem, nie żeby nikt telefonu nie miał, bo byli tacy, którzy dzieci w domu z dziadkami zostawili ale pisali sms, albo dzwonili i telefon wracał do kieszeni.
Znaczy chcieli tam być razem, a nie musieli.
Fajne to.
Fajnych ludzi tu mamy, wiecie. Tych niefajnych też, jak wszędzie, ale ogólnie to bilans chyba jednak wychodzi na plus.

2 komentarze:

  1. Z taką radną integracja pójdzie wolniej. ale z czasem to nastąpi.
    Myślę, że wystarczy dwoje sensownych zaprzyjaźnionych, nie ma sensu z wszystkimi, gdyż na wsi zazdrość i ploty szybko się rozprzestrzeniają.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O przyjaźni mowy raczej nie będzie, bardziej chodzi o zwyczajną współpracę między mieszkańcami. Na naszej wsi jest sporo samotnych starszych kobiet, może kiedyś napiszę coś na ten temat, przerażające to jest dla mnie. Mieścimy się na samiuśkim końcu gminy, powiatu i województwa (z salonu patrzę przez okno na łódzkie, a z sypialni mam widok na mazowieckie), do gminnej miejscowości mamy 8 km, do najbliższego miasta 12, dla wielu miejscowych, zwłaszcza starszych ludzi jedyna rozrywka to codzienna wizyta w sklepie, ewentualnie wycieczka w niedzielę na mszę. Ta świetlica, choć tak niedoskonała, pozwoliła się spotkać mieszkańcom, ci starsi opowiadają jak było kiedyś, ci młodsi snują plany jak będzie, i starsi i młodsi narzekają na księdza a wszyscy razem popijają i podjadają co kto przyniesie i to jest bardzo fajne.
      Plotki są wszędzie, wiadomo na wsi może bardziej bo każdy każdego zna, ale czy w miastach ich nie ma, a w pracy, w szkole, wszędzie plotkują mniej albo bardziej.

      Usuń