piątek, 6 grudnia 2019

mikołajkowo

I jednak grudzień zaczynamy z antybiotykiem: Starsza ma anginę. Ja póki co dalej przyjaźnię się z Aspiryną, a Asterix zawęża znajomości z piecem od CO, który postanowił że w tym roku grzać nie będzie. Młodsza chodzi z gilem do pasa, ale na razie jakoś się trzyma i nie idzie dalej, dmucha dzielnie, nie robi dzikich awantur o krople do nosa, nie jest źle.
Znów mikołajki w szkole i przedszkolu przejdą im koło nosa.
Rok temu o tej porze szykowaliśmy się na lotnisko, a później koczowaliśmy na nim do czternastej bo z powodu mgły nic nie latało poza kurwami tu i ówdzie w tym roku w domu czekamy aż święty wypełni nam skarpety jakimiś drobiazgami.
Już był, nawet śnieżne ślady zostawił przed kominkiem...




3 komentarze:

  1. .......czyli może juz byc tylko lepiej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być gorzej... ale jednak nadzieja na lepiej ciągle jest.

      Usuń
  2. oj tam.Byle do przodu;)
    Mniee X-men na barbórkę sprezentował nagrzewnicę na gaz i ww końcu w pracowni mam zamiast 8-9 stopni piękne 21;)))
    I rączki niee marzną uffff...to odpuściłam Mikołajowi,a co tam ;)

    OdpowiedzUsuń