poniedziałek, 16 lipca 2018

Codziennik...

O kotach nie będzie, ale zdjęcie mi się podoba.



Dni uciekają jak przez dziurawe sito.
O ile jadąc do i ze szkoły/przedszkola dwie godziny spędzaliśmy w drodze z dziećmi  najcześciej rozmawiając, czasem tylko pozwalając na jakieś bajki w drodze, tak teraz nie widzimy ich cały dzień, a kiedy wracamy to też najpierw obiad, później jakieś zajęcia różne, nagle przychodzi wieczór szybka kolacja, łazienka czytanie i niedomiar "wspólnobycia" się powiększa.

Często też zamiast prosto do domu jechaliśmy gdzieś razem.
Weekend pogoda taka, że nie chce się ruszyć tyłka za bramę, a to duszno, że nie ma czym oddychać, a to znów leje jak z cebra. A czas ucieka, prawie już połowa wakacji...
Co prawda najpierw dzieci nie narzekały
-Ojej mamo w końcu mamy prawdziwe wakacje: nie musimy rano wstawać, możemy chodzić w piżamach cały dzień, możemy się bawić ile chcemy i oglądać bajki!!!
ale po około trzech dniach takie wakacje zaczęły im się nudzić:
-A kiedy gdzieś pojedziemy?
A tu najbliższe tygodnie wypełnione bo brzegi.
Od przyszłego weekendu będziemy mieć gości i tak w sumie prawie do końca sierpnia, trzeba przygotować miejsce do spania.
Remont znów ruszył, ale lada dzień trzeba będzie przerwać bo pilniejsze jest położenie ocieplenia na domu. Dom w środku trzeba koniecznie odświeżyć, pokończyć niepokończone, strasznie mnie wkurzają choćby zacieki na suficie po tym jak rok temu zalało nas podczas wymiany dachu, niestety nie ma sensu robić tego przez skończeniem remontu, o czym przekonałam się kolejny raz jak w sobotę zalali nam kolejny sufit tym razem w sypialni. Znów wina budowlańców, którzy zostawili otwarte okno na noc, a że była ulewa to mamy kolejny sufit do malowania.
Jeży nie widać, bardzo możliwe że uciekły,  aczkolwiek któregoś wieczoru jeden przytuptał pod dom, przywitał się z kotami i zniknął w ciemności nocy, za to wrócił wąż, nie wiem czy to ten sam, co kiedyś czy też jakiś nowy się zadomowił, ale widziany był jak pływał sobie beztrosko w stawie.










6 komentarzy:

  1. Ja tez codziennie słyszę a kiedy gdzieś pojedziemy.... wszyscy gdzieś jadą A my tylko w domu itd... nudzi mi się....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My w tym roku przyjmujemy gości, ale pewnie i my w końcu gdzieś pojedziemy. Widzisz ja taka dziwna jestem, że nie wyobrażam sobie w wakacje jechać tam gdzie tłumy czyli morze, góry odpada, może Mazury, ale tam też tłoczno, dlatego mam pewne plany wyjazdowe, ale na wrzesień, i tylko słyszę nad sobą karcące głosy dookoła: jak to we wrześniu, przecież szkoła jest...?!

      Usuń
  2. Masz więcej niż rację. Czas ucieka a z nim wiele spraw nie przegadnych z Młodymi.
    Buziaki od nas dla Ciebie i Serdeczności dla Asterixa
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech ucieka i nic poradzić nie możemy. I jak wcześniej czułam, że wyciskam go jak cytrynę do ostatniej kropli tak teraz czuję jakiś taki bezsens i że przelewa się przez palce niczym woda...

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Jeszcze się na pewno zmieni, bo chyba mało czytelnie jest ;-)

      Usuń