piątek, 23 września 2016

Codziennik

Przytłoczyło mnie nieco życie pozablogowe, czyli właściwe;-)
Tyle się działo w ostatnich dniach, że nie wiem jaki jest dzień tygodnia i co było naprawdę, a co być może tylko mi się śniło.
Na razie zapowiada się trochę spokoju, zwłaszcza z imprezami. Może to i lepiej, bo właściwie od końca wakacji to jakiś maraton był, wiecie to przesada żeby na jedne urodziny aż trzy rożne torty kupować. I tak Klarki był najlepszy ze wszystkich ostatnio jedzonych.
 A teraz na tapecie nocnik, a właściwie to próba (na razie bezowocna) udomowienia tego dzikiego stwora.
Jedno jest pewne: tak często mytej podłogi to nigdy nie mieliśmy.
Idę, bo "wyngiel przywieźli", poznosić trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz