poniedziałek, 21 marca 2016

Jestem

Dziś Marysia, po prawie tygodniu nieobecności wróciła do żłobka.
Odzyskałam tym samym dostęp do świata i jestem.
Zaległości w czytaniu i pisaniu mam ogromne, bo w domu dziecko niczego nie pozwalało ruszyć i cały czas dokładnie wypełniało swoją obecnością. Oj, mam już dosyć tego chorowania, odporności chyba za grosz u Marysi już nie ma, ale coś poważniejszego w tym celu można jej podać dopiero jak skończy dwa lata, wiec na razie można tylko mieć nadzieję, że choróbska choć trochę odpuszczą.
Wiosna jakoś ma trudności, żeby zawitać u nas na dobre, lezie lezie i doleźć nie może. Bociany co prawda już doleciały (trza się mieć teraz na baczności, bo to nie wiadomo co takie bociany z tej Afryki przyniosły i podrzucić mogą, albo coś), sadzone w grudniu kwiatki (no co, naprawdę wcześniej się nie dało) nie zakwitną już w tym roku -niestety marzenie o fioletowym widoku z okna będzie trzeba przełożyć na przyszły rok, za to dobrze by było wyjść do ogródka i coś pograbić i pokopać, ale nie ma jak i kiedy.
Okien nawet nie planuję myć na święta, bo i tak wiem, ze nie zdążę tego zrobić, a  brudnymi oknami święta i tak się odbędą, czy to się komu podoba czy nie.
Wczoraj z palmą się wybrałyśmy razem ze Stokrocią do kościoła, ale chociaż chyba zaledwie 3 minuty się spóźniłyśmy, bo nie było gdzie zaparkować, to ksiądz już z kropidłem przeleciał, i palmę mamy w efekcie nie poświęconą, żebyśmy tak chociaż ze święconką zdążyły na kropienie;-P
No to na dziś tyle, trzymajcie proszę kciuki, żeby znów się do Marysi żaden wirus nie przyplątał, dość już mam tego chorowania, i udanego tygodnia dla wszystkich;-)

16 komentarzy:

  1. pięknie, że jesteś :) Trzymam kciuki ale powiem Ci, że u nas wirusy roszalały się na dobre - serio, od września do stycznia tak nie chorowaliśmy jak luty i marzec, no mówię Ci że jakaś masakra totalna. Obyście oddech od chorób złapały (sobie też tego życzę) i żebyś pisała już tylko same wiosenne posty :)
    U mnie na skalniaku nadal z cebulek nie ma śladu, chyba tulipany wsadziłam w tamtym roku jesienią ale ni widu ni słychu, hmm może zmarzły albo coś? Czekam i czekam doczekać się nie mogę :)
    U nas święconka jest na sali OSP, a po księdza trzeba jechaćdo sąsiedniej wsi więc myślę, że się nie spóźnimy. W tamtym roku albo dwa lata temu już nie pamiętam, już po święceniu ksiądz kilka zdań jeszcze powiedział i nagle zapadła cisza, taki przerywnik na co moja Martyna mówi: "No jedziemy już do domu?", ksiądz młody był zaśmiał się i mówi "To czas się zbierać". W tym roku obie jadą to może być równie zabawnie, ale nie wiem jak ja upilnuję tego małego szatana przed ściąganiem koszyków ze stołu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj nawet nie wiesz jak i ja się cieszę, powiem szczerze, ze tyle dni w domu to oszaleć można;-)
      u nas tulipany to ze 12 cm już mają, ale też pewni kwitnąć w tym roku nie będą, mam nadzieję, ze za rok odrobią z nawiązką.
      u nas święcenie gdzies na wsi i w kościele, w kościele już od 7, wiec nie problem zaspać;-P ale chyba raczej do kościoła się wybierzemy, na wsi będziemy niezwykłym zjawiskiem, wszak póki co to jesteśmy ci nowi, a w kościele to wszyscy sie na pewno nei znają, wiec pewnie wzbudzimy mniejsze zainteresowanie, no i Grób będę mogła Stokroci pokazać

      Usuń
    2. my stare ludzie a jak nas dopadło to do dziś kaszlemy, to już chyba 6 tygodni? biedne te Wasze dzieci, dorosły to zeżre czosnek (fuj), napije się soku z aronii czy innego spirytusu (przynajmniej Krzyśkowi to wszystko aplikuję, sama się nie dotknę) a dziecku nie dasz bo i tak wyrzyga. Trzymajcie się.

      Usuń
    3. no bo was to tylko, wedle starej szkoły, na kolano nawinąć i tyłki złoić! do lekarza iść, leki wybrać i wyzdrowieć! no gorzej niż małymi dziećmi!
      czosnek to do masełka dokładać, do steka idealne, a nie na chorobę jeść, sok z aronii do herbaty pyszny, dla przyjemności i dla zdrowotności, a spirytusu to na naleweczkę, nie zamiast lekarstwa
      ale co ja tam będe gadać, P ma tak samo, jak Marysia poszła do szpitala to jego też poważnie rozłożyło, leki brał, ale do lekarza nie poszedł, teraz znów to samo, Marysia chora i P tez, kaszle jak gruźlik, ale do lekarza ciągle za daleko....

      Usuń
    4. Stokrotka tego rocznika to byle jaki kaszel nie powali :) Ja niby też skończyłam antybiotyk już dość dawno temu a i tak rano jeszcze trochę kaszlę. Te wirusy jakieś mutanty albo to my już tak zmutowani jesteśmy, że nic nie działa...

      Usuń
  2. więc trzymam kciuki za Marysi odporność:) ja też okien nie pomyłam i jak nie świeci słońce to nawet nie widać a jak świeci to nie patrzę:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podsunęłaś mi pomysł, zamiast myć to moskitiery założę, nie będzie tak widać, a umyję jak sie zrobi naprawdę ciepło;-)
      a słońca to u nas jak na lekarstwo:(

      Usuń
  3. Spróbuj coś naturalnego uodparniającego - to jedyny na rynku nieprzetworzony suplement - same przeciwutleniacze. Jest też wersja dla dzieci. Szkoda żeby Mała się tak co chwilę męczyła

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. wiesz co, mnie też było bardzo smutno, zatęskniłam za blogiem szybciej niż myślałam:)

      Usuń
  5. Daj jej tran. To takie niby oklepane, a naprawdę działa. Moi piją i naprawdę niebo i ziemia do czasu, jak nie dawałam. Moi piją klasyczny lub cytrynowy mollers, dla mnie najlepszy, bo kilka już próbowałam.
    U nas ksiądz leci koło kościoła... Szybko i bez sensu, bo jestem przyzwyczajona z rodzinnej miejscowości do kameralnego święcenia i jakiegoś pogadania po

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety młodsza nie przełknie tranu, nawet Mollersa smakowego, Stokrocia, która chętnie bierze wszystkie leki też niestety tranu nie chce, bierzemy OmegaMed, ale trudno nawet wierzyć, ze będzie działał jak od początku roku u młodszej to już chyba czwarty, albo piąty antybiotyk:(

      Usuń
  6. Trzymamy mocna kciuki! Baaaardzo mocno! Buziaki dla Mamy i jej kruszynek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kciuki na pewno się przydadzą, dziś nawet została bez płaczu, co po tych dniach w domu jest nie lada osiągnięciem

      Usuń