W wielkim skrócie (trochę monotematycznie, ale ostatnio cały mój świat kręci się wokół jednego):
1. Łazienka prawie skończona, zostało do zamontowania lustro i sedes. Płytki dokupowałam trzy razy, bo łaskawie układający raczył zniszczyć sporo materiału. Dziś upuścił na płytki pokrywę od spłuczki, jedna płytka na podłodze pękła...
2. Wczoraj "przeleciałam" własnoręcznie i własnokolannie ok 40m2 podłogi, przeleciałam kilka razy: raz przetrzeć, drugi raz odkurzyć i trzeci pomalować, ręce mało mi nie odpadną, kręgosłup napiernicza, kolana już się przyzwyczaiły...
3. Kupiłam materiał na zasłony do pokoju dzieci, nie dość że kupiłam "na styk" to jeszcze krzywo ucięłam i mam jedną zasłonę krótszą od drugiej...
4. Ostatnio zdarzyło mi się tłumaczyć dla kogoś list z angielskiego na polski. W życiu bym nie pomyślała, że kiedykolwiek podejmę się takiego wyzwania, zwłaszcza, że mój angielski nie jest najlepszy, choć z drugiej strony to może jednak problem nie w moim angielskim, tylko z tym, że nie mogę się jakoś przełamać...
5. Kiedy kurier przywiózł zamówiony zlew kuchenny najpierw (po rozpakowaniu paczki- warunek konieczny do uwzględnienia reklamacji) kazałam kurierowi go zabierać z powrotem, bo nie taki jaki zamawiałam, a później zadzwoniłam z pretensjami do dostawcy. Dobrze, że nie zdążyłam tych pretensji wyłuskać, bo jednak okazało się że wszystko jest dobrze, zlew jest taki, jak być powinien, a ja jestem blondynką jednak....
6. Wczoraj przypadkiem "napadłam" na pana geodetę. Okazało się, że pan wyznacza linię, którą będą szły światłowody! Jeszcze być może w tym roku popłynie u nas internet!!!
7. Nikt mnie dzisiaj nie nabrał, nawet na moment. Oznacza to chyba, że żyję w świecie smutasów....
No i teraz pytanie: które z powyższych jest Primaaprilisowym żartem?
A może wszystko to prawda?
A może wszystko to żart?
Ten internet to musi być żart! My w mieście stołecznym czekaliśmy na światłowód chyba z 7 lat to nie może być, że Ty już zaraz będziesz miała ;)
OdpowiedzUsuńa, zdarza się...u mnie na wsi założyli znienacka szerokopasmowy...a w Poznaniu nie mam:)
Usuń5?
OdpowiedzUsuńo zasłonach ;)
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że o zasłonach... albo o płytkach, bo przecież nie mógł ci się trafić taki partacz :D
OdpowiedzUsuńJa obstawiam płytki bo ciecie krzywe każdemu się może zdarzyć hehe a z internetem nie wiadomo.
OdpowiedzUsuńStokroteczko Złota! Kobietą jesteś z krwi i kości! Uwielbiam Cię ( bo z tymi zasłónkami, to my slałam,że tylko ja tak mam, hi, hi, hiiiiiiiii. zajrzyj do mnie i zagłosuj na mojego wnusia! Proooooszę. Buziaki!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, ze wszystko kłamstwo oprócz szóstki:) tego Ci zyczę:)
OdpowiedzUsuńJa też stawiam na zasłonki :)
OdpowiedzUsuńprosimy o rozwiązanie zagadki:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze nr 1 i peknieta plytka to przykry zart. ;)
OdpowiedzUsuńStawiam na internet i po cichu na zasłonki, chociaż sama mam krzywe, ale nie wierzę, że kupiłaś na styk, Ty która sama szyjesz.
OdpowiedzUsuńA ja myślę że sedes...jak byście mieszkali bez sedesu?
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt kochana
OdpowiedzUsuńbuziaki
i co tam jak tam?
OdpowiedzUsuńpewnie sobie gdzieś spokojnie świętujecie, i o to chodzi
Amei conhecer o seu blog, já fiquei por aqui!!!Achei maravilhoso!!!
OdpowiedzUsuńVisite-me:http://algodaotaodoce.blogspot.com.br/
Siga-me e pegue o meu selinho!!!
Obrigada.
Beijos Marie.
Otóż drodzy Państwo w momencie pisania notki przekonana byłam, że tylko punkt ostatni jest żartem, ale od początku:
OdpowiedzUsuń1. Prawda, szczera prawda. Co prawda dziś już sedes mam, ale lustra nawet jeszcze nie zamawialiśmy, a bez lustra nie da się u nas postawić umywalki. Anowik wierz mi: bez sedesu można mieszkać (no pewnie w centrum miasta trudno, ale tu jest głęboka wieś) po za tym wszystko zależy od motywacji…
2. Nie tylko 40 metrów ale i pozostałą część domu własnoręcznie malowałam co najmniej dwa razy i tylko podłoga w łazience mi się oparła (choć jestem przekonana, że sama te płytki położyłabym co najmniej tak samo jak „specjalista” który je układał). Wracając do podłogi to mimo iż naprawdę wszystko mnie później bolało, to strasznie jestem z siebie dumna, i naprawdę polubiłam tę swoją podłogę.
3. Zasłonki kupiłam na styk, a to dlatego, że kupowałam zupełnie na wyczucie, bez mierzenia, bo nie miałam zamiaru robić krótkich, ale po pierwszym dniu obecności dzieci zmieniłam zdanie. Kiedy w sklepie zobaczyłam tkaninę, to wiedziałam, że to jest to, więc kupiłam od razu tak „na oko”. Długo tylko myślałam jak to się stało, że ucięłam je tak bez sensu nie równo (ok. 5 cm różnicy) bo nie mogłam sobie przypomnieć momentu, kiedy je obcinałam, i nagle mnie olśniło, po kilkunastu godzinach dręczenia (naprawdę mnie to denerwowało, że sobie nie mogłam przypomnieć) że przecież to pani w sklepie mi je ucinała, nie ja.
4. Z tym listem to też prawda. Ktoś miał kłopot , bo nie umiał sobie przeczytać, zapytał czy ja może coś z tego zrozumiem i wzięłam i przetłumaczyłam.
5. Ze zlewem dokładnie tak było: specjalnie zamówiłam przez Internet, żeby uniknąć w zlewie dwóch otworów (takie zlewy są w marketach, w jednym jest zaślepka, ale można użyć dowolnie prawy czy lewy -mowa o niesymetrycznych oczywiście. Rozpakowuję paczkę i co widzę? Dwie dziury jak w mordę strzelił! No to ja telefon i do pana z aferą, a pan spokojnie: a czy zamawiałam pani może z korkiem automatycznym? No to po to jest ten drugi otwór… Poczułam się jak prawdziwa blondynka z dowcipów. Swoją drogą to później okazało się, ze tego korka zapomniał dołączyć, ale to już zupełnie inna historia….
6. Z internetem to prawda!!! Znaczy napadłam geodetę i tak mi powiedział, ale powiedział z własnej niewymuszonej woli, i nie był to 1 kwietnia, to chyba mnie nie nabierał…
7. No i przez krótką chwilkę dałam się nabrać w radio, że hejnał z Wieży Mariackiej w Krakowie będzie teraz grany na harmonijce ustnej. Przez chwilkę, i nie powiem co sobie pomyślałam, ale kiedy pani zapytała: A czy to prawda, że teraz nie będą grać już w stronę Warszawy, to się zorientowałam, jaka jest data.
PS Klarko: świętujemy, ale wcale nie tak spokojnie niestety. Ech, nawet nie mam siły mówić o wydarzeniach ostatnich dni:-(