Oczywiście sami podjęliśmy decyzję, że od razu robimy jeszcze to czy tamto, nie żeby nas coś niespodziewanego zaskoczyło, po prostu przemyśleliśmy jeszcze raz wszystko i zamiast zrobić jakkolwiek i się wprowadzić, a później mieszkać jeszcze przez parę miesięcy w nieustającym remoncie, to wybraliśmy opcje, że robimy jak trzeba i teraz się przemęczymy kilka tygodni dłużej, a jak już się w końcu wprowadzimy, to będzie chwila względnego spokoju w remontach (względnego, bo do wymiany będzie też dach, ale to już na pewno nie zimą;-) aż tak szaleni nie jesteśmy).
I wiecie co, to już zaczyna naprawdę fajnie wyglądać. Są takie elementy, co do których początkowo mieliśmy trochę obaw, a wyszło wow!
Już się nie mogę doczekać tej chwili, kiedy siądziemy sobie razem z kubkiem kawy we własnym miejscu. I nie mogę się doczekać, kiedy tą kawą będę mogła poczęstować gości, bo mam nadzieje, że nasz dom zawsze będzie przyciągał do siebie ludzi;)
No dobrze, ale wracajmy na ziemię, bo póki co, to gości zaprosić się nie da, a kawę pijamy z budowlańcami, ściany mamy rozryte (kładziemy nową instalację) podłogi nie założone (wiadomo podłogi dopiero jak się ściany załata), w łazience buduje się ostatni fragment ścianki i lada chwila będzie gotowa aby położyć płytki, kuchnia jak się elektrykę skończy też do płytek gotowa. Generalnie to od tygodnia w tych kablach siedzimy, ale mam wrażenie, że jak to się skończy to już pójdzie migiem.
Na razie mieszkamy więc w stodole, to znaczy nasze wszystkie rzeczy mieszkają w stodole, a my mieszkamy "po kątach" ja z dziećmi u taty, a P pomieszkuje to tu to tam. Oj bardzo to niekomfortowe, ale nie to jest najgorsze w tym wszystkim.
Dorosłe dzieci nie powinny mieszkać z rodzicami, oj nie powinny!!!
Każde ma swoje przyzwyczajenia, swoje poglądy na pewne sprawy, raz w tygodniu, czy nawet rzadziej się widzieć i jest super, ale mieszkać? O nie, co to to nie. W trosce o dobre relacje rodzinne: NIE.
I muszę się Wam czymś pochwalić: mimo ostatnich zawirowań w życiu osobistym, mimo szpitala, remontu, wyprowadzki, dojazdów po stokilka km udało mi się domknąć pewną bardzo ważną sprawę, choć przyznaję, że jeszcze w to nie do końca wierzę: złożyłam pracę dyplomową! Czekam na informację o terminie obrony, wstępnie mówi się o początku marca...
I dziękuję, że wciąż tu jesteście, mimo iż mnie prawie nie ma, że zaglądam do Was nie zostawiając żadnego śladu... niedługo się to zmieni, obiecuję;-)
PS. Taki widoczek mam za oknem:
Bardzo się cieszę, że prace się posuwają. Jeszcze trochę i wszystko będzie pięknie. To co zaprosisz latem na blogową parapetówkę? ;)
OdpowiedzUsuńPewnie;-)
UsuńJuż niedługo będzie info, a póki co parapetów jeszcze nie mamy
Brawo, Stokrotko, brawo! Jestem z Ciebie dumna!
OdpowiedzUsuńa jaka ja jestem z siebie dumna, he he
Usuńjeszcze "tylko" obrona
Super! Bardzo się cieszę! :):):)
OdpowiedzUsuńJeszcze chwila, jeszcze moment i będziesz cieszyła oko swoimi własnymi i pięknymi czterema kątami! :)
Trzymam kciuki za pracę dyplomową!
Jesteś mega twardą babką! Uda się zobaczysz!
:***
Wiesz, ze sama się dziwię, że jakoś przez to wszystko przeszłam.
UsuńA remont.... ciągle mam nadzieję, że to co widzę to już jest światełko w tunelu...a nie pędzący pociąg:(
No to szybkiego zakończenia prac budowlanych życzę ;))) żeby szybko było już tak jak chcecie mieć :))
OdpowiedzUsuńPowodzenia!!
www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
A wiesz, żeby wszystko było tak jak chcemy mieć to musielibyśmy w Totka wygrać! Ale niechby już było tak, że da się zamieszkać;-)
UsuńNo kochana, w końcu jakieś wieści z frontu ;)
OdpowiedzUsuńTeraz kawka z robotnikami a potem już z P - i tak już codziennie ...:)
buziaki :*
I czekam na info kiedy trzymać kciuki za obronę :)
A tam z tą kawką, dobrze, ze stara instalacja czajnik wytrzymuje;-P
Usuńa co do obrony, to jak siebie znam to napiszę dopiero jak już będzie po, nie lubię się przyznawać do takich rzeczy, he he.
Nie zazdroszczę, bo 7 lat temu też przez to przechodziłam (łącznie ze zmianą dachu i rozbudową). Praca za Tobą to i remont pójdzie z górki, daj znać co z obrona, ale moim zdaniem 5 jak nic będzie :) Sama magisterskich nie rozpoczęłam, bo odkładałam to zawsze na potem, teraz już mi się nie chce - taka prawda :)
OdpowiedzUsuńPs. Właśnie widziałam, że rok temu wysłałaś mi maila na gmail, a ja tak bardzo często tam zagladam, że dzisiaj przeczytałam. Nadal interesuje Cię coś o mnie? :)
UsuńPewnie:-)
UsuńTak myslalam, ze to o remoncie... ;) Najwazniejsze, ze prace posuwaja sie do przodu, a Wy wprowadzicie sie prawie "na gotowe". :)
OdpowiedzUsuńA co do tego mieszkania doroslych dzieci z rodzicami, juz za moment bede mogla odczuc na wlasnej skorze. W poniedzialek zwalaja sie tesciowie... :(
Czytałam, czytałam, nawet chciałam komentarz wpisać, ale mi pożarło i dałam spokój. Współczuję. A nie da im się jakiegoś hotelu taniego znaleźć? Przecież nie można na tyle czasu się człowiekowi na głowę zwalać?!
UsuńTo na gotowe to trochę przesadziłaś, he he;) Meble nam się nie zmieszczą w budżecie, wiec będzie pewnie trochę minimalistycznie na początku, ale instalacja ważniejsza od mebli;-)
Przede wszystkim wielkie gratulacje! Bo składanie pracy dyplomowej w takich warunkach to wielki wyczyn! Po drugie myślę, że słusznie zdecydowaliście, żeby robić większy remont od razu, bo inaczej jak znam życie to szybko po przeprowadzce coś by się zaczęło psuć. A po trzecie - 100% prawdy z tym mieszkaniem dorosłych dzieci z rodzicami ;) trzymaj się dzielnie - remont się kiedyś skończy i usiądziesz sobie z tym kubkiem kawy!
OdpowiedzUsuńZaczynam wierzyć, że kiedyś się na prawdę będzie koniec tego remontowania;-)
UsuńCudny macie widok. Zaprosisz na parapetowe? ;)
OdpowiedzUsuńPrawda, że cudny. Ale trzeba ostrożnie jeździć, bo i przez ulice często przemykają.
UsuńJak możesz w ogóle o to pytać?! Gdybym potrafiła to bym się na Ciebie obraziła;-P
Widok piękny, sielskie klimaty:-)
OdpowiedzUsuńBrawo z ta praca dyplomowa zycze powodzenia!
I szybkiego konca remontu!
Sielskie, ale jak wszystko ma swoje plusy i minusy. Na przykład brak zasięgu;-(
UsuńPrzepiękny widok z okna!!!
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie aby ta "niekończąca się" historia znalazła jak najszybciej happy end :)))
Oj tak, przydałby się szybki happy end;)
Usuńpiekny widok :) będzie dobrze w końcu każdy remont się kiedyś skończy:*
OdpowiedzUsuńAniu, a jak płasko;-)
Usuńpiękny..... no i te podchodzące pod dom sarny..dla mnie cudo !!!!
OdpowiedzUsuńleptir
Cudny widok...zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńChylę czoła!
OdpowiedzUsuńDo czego to doszło ………………..
OdpowiedzUsuńŻeby własne sarny na blogu oglądać bo w naturze jakoś mi się nie trafiły
Oooo przepraszam dzisiaj widziałem stadko ale z samochodu
Piękny widok, byle do przodu :))
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
OdpowiedzUsuń