piątek, 7 listopada 2014

Słodka codzienność

Leci sobie to nasze życie szybciej niżbyśmy sobie tego życzyli.
Marysia ma już ponad 6 tygodni! Kiedy to zleciało?
Przecież dopiero co w brzuchu jeszcze była...

Jest cudna, słodka i spokojna. Jedynie, kiedy odkryje, że ma pusty brzuszek, płacze. I to nie tam, że sobie pochlipie, a krzyczy tak, że słychać ją pewnie na całej ulicy. Wszystko inne: mokry pampers, znudzenie, niemożność zmiany pozycji - wszystko da się wytrzymać, byle nie głód.
Głód ma być zaspokojony NATYCHMIAST! I wierzcie mi, mimo że taka maleńka wie jak się o to skutecznie upomnieć.
Będąc w ciąży martwiłam się małą ilością ruchów, ale widać Mała przeniosła swój "styl życia" z brzuszka do świata pozabrzuszkowego: śpi, śpi i jeszcze raz śpi. Budzi się głównie na jedzenie i nie daje się nakarmić przez sen. Teraz już więcej się rozgląda, wpatruje się w czarno-białe książeczki, próbuje się uśmiechać, próbuje też wydawać dźwięki, ale na to jeszcze trochę musimy zaczekać. Za to tak, jak i kiedy byłam w ciąży rozbudza się wieczorem tak ok 20 i do 22-23 chętnie by "rozmawiała" z otoczeniem, ale za to jak już zaśnie, to budzi się tylko raz, wypije mleko i śpi do rana, są jednak wieczory kiedy płacze, krzyczy, macha rączkami, jest taka wtedy zdenerwowana, niby chce jeść, a nie chce chwycić smoka butelki, wtedy tylko noszenie ją uspokaja, ale jak już się uspokoi to śpi, budzi się tylko raz, więc nie ma co narzekać.
Nie lubi zasypiać w ciemności.
Nie lubi leżeć na brzuszku, ale na brzuszku lubi spać- śpi wtedy od karmienia do karmienia.
Przyporządkowała sobie chyba też nas do poszczególnych ról: za Stokrocią wodzi oczkami z zaciekawieniem, przyzwyczaiła się już do jej pisków  i śmiechów, szuka jej wzrokiem, uśmiecha się do niej, do P uśmiecha się bardzo często, kiedy ten do niej zagaduje, za to ja... no cóż, ja mimo że mówię, noszę, śpiewam, przebieram, kąpię to i tak najbardziej jestem kojarzona przez Marysię jako ta "od jedzenia" bo żebym nie wiem jak do niej gugała, to zdecydowanie częściej zamiast uśmiechem odpowiada mi takim charakterystycznym "mlam, mlam":-)
Stokrocia bardzo jest dumna, kiedy razem z Marysią zawozimy ją do przedszkola. Nie jest zazdrosna, ciągle chętnie pomaga, trzeba tylko trochę uważać, bo chętnie też głaszcze Małą, czy trzyma za rączkę, a wiadomo że jednak dziecko nie ma takiego wyczucia i trzyma raczej jak lalkę.Ostatnio też koniecznie chce ja brać na ręce, czeka na szczęście aż sama jej ja położę na kolanach, wie, że Marysia jest za ciężka, żeby sama mogła ja unieść. Dziś nawet całowała Małej stópki, kiedy ją rano przebierałam, słodki widok:)
Jedynie wieczorem, kiedy jest już bardzo zmęczona, robi się bardzo marudna i wtedy bawić się-nie, iść spać- nie, przytulać -nie, czytać książkę- nie i tak przez kilka minut, po czym nagle jednak przychodzi z książką, przytula się i idziemy spać.
Niestety z zasypaniem mamy straszny problem, czasem trwa to nawet półtorej godziny! Przytula się ale nie może znaleźć swojego miejsca, wierci się i kręci, ostatnio to wygląda tak, że leży Stokrocia, w środku Marysia i z brzegu ja, i niestety ale zdarza się, że najpierw zaśnie Marysia, później ja, a Stokrocia na końcu.
Jakieś pomysły może? Chętnie skorzystam, bo nie powiem takie usypianie przez kilkadziesiąt minut nie służy ani jej, ani nam!
A jak dziewczyny zasną mamy chwilę czasu dla siebie, ale szczerze mówiąc to oboje padamy ze zmęczenia. P teraz więcej pracuje, ja niby "siedzę" w domu, a Mała w ciągu dnia jest grzeczna, a też wieczorem jestem padnięta. 



14 komentarzy:

  1. Z tym usypianiem to mam podobnie, mój syn nie zaśnie bez mamy, a ma 6 lat. Czasem opędzam się, zaraz, zaraz przyjdę, to siądzie na krześle i jęczy. I kładę się, i często zasypiam, szczególnie teraz, jak długie wieczory, nie ma na niego sposobu :)
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, weź nie strasz... 6 lat:(
      Z jednej strony to fajnie jest się tak poprzytulać, zwłaszcza, że ani się obejrzymy, a już się przytulać nie będzie chciała, ale z drugiej to jednak taki wolny wieczór dobrze by nam zrobił, a i w domu można by było więcej ogarnąć. Nie działają żadne obiecanki, żadne punkty, ani rozmowy i przekonywanie:(

      Usuń
  2. :-)))
    No widzisz jesteś Matka karmicielka i koniec.
    Do rozrywek są inni :-)))
    Fajnie ,że takie spokojne z niej dziecko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem tylko czy to jest takie zabawne;-)
      Spokojne, to prawda;)

      Usuń
  3. Z zasypianiem nie pomoge, bo nasz Synek zasypia sam u siebie w łóżeczku w swoim pokoju od bardzo dawna. Jedynie musi miec otwarte dzwi i zapaloną małą lamke nocną i zasypia codziennie w 10min położony po kąpieli ok. 20,0. Potem zgaszam światło zamykam drzwi i jest spokój- mamy wieczór dla siebie :-)

    Mam pytanie: dlaczego Marysia ma imie, a Stokrocia nie, na blogu? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może lampka nocna? muszę spróbować, może gdyby miała pod ręką lampkę?

      A pytanie bardzo trafne, powiem Ci, że od kilku tygodni zastanawiam się nad tym, jak z tego wybrnąć, używania imion chciałabym uniknąć, ale jednocześnie jak jak będę używać Stokrotek, to się zastokrotkujemy wszyscy:(
      z Marysią jakoś tak wyszło, w końcu pytałam Was o wybór imienia, to niepoważnie byłoby nie powiedzieć jakie wybraliśmy.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, wbrew pozorom nie było łatwo je zrobić;)

      Usuń
  5. cieplutki post i pełen miłości..... a zdjęcie śliczne.....
    buziaczki dla was kobietki
    http://leptir-visanna7.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale jaki długi, nieliczni dobrną do końca:)
      buziaczki dla Ciebie:)

      Usuń
  6. Mila nie uśnie bez moich włosów :P A ile wyrwie, zanim uśnie? Wolę nie liczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i z jednej strony to takie słodkie, a z drugiej....

      Usuń
    2. Nazwijmy rzecz po imieniu: wkur... papier :)

      Usuń
  7. U nas na zasypianie szybkie skutkowało mizianie we włoskach (wprowadziłam to jakoś od 8 miesiąca życia Młodszego). Takie lekkie smyranie palcami, za uchem, na czubku, niby bezwiednie, niby mimochodem...a Młodszy zasypiał w dwie minuty.

    Nie wyobrażam sobie leżeć z dzieckiem godzinę, czy dwie i czekać aż zaśnie.

    OdpowiedzUsuń