piątek, 4 lipca 2014

Spacer po Gdańsku, Motławie i moje największe zdziwienie! O Sopocie w przelocie. I łzawy Tczew. Czyli będzie długo!

W ramach szybkiego przywracania pozytywnej energii i sobie i blogowi zapraszam Was na wycieczkę po Gdańsku. Zbyt dużo nie zwiedzaliśmy w zasadzie ograniczyliśmy się do spacerów po najbardziej znanych uliczkach. Pogoda byłą zmienna, ale w sumie nawet nie było tak źle. Zmoczyło nas troszkę raz czy dwa, ale za to nasze małe dziewczyny możliwością spaceru z parasolami były zachwycone.

Komentarz zbędny: dwie damy;)

W Gdańsku byłam nie pierwszy raz, ale -choć pewnie trudno w to uwierzyć- na spacer tą ulicą, Długie Pobrzeże, wybrałam się pierwszy raz. W moim przypadku jest to o tyle dziwne, ze będąc na pierwszym roku studiów tematem jednego z rysunków, jaki mieliśmy wykonać był właśnie ten najbardziej rozpoznawalny budynek Gdańska- u nas potocznie zwany Żuraw a tak naprawdę to zabytkowy dźwig portowy. Rysowałam go wtedy ze zdjęcia, nie widząc nigdy na oczy... 


                                    Tu Brama, ale nie pamiętam nazwy, a nie chce namieszać.




Pod fontanną z Neptunem ciągle stał tłum ludzi, jednak kiedy zaczęło padać wszyscy się rozbiegi w dzięki temu mogłam spokojnie zrobić zdjęcie:) Mnie tam deszcz nie straszny.


A to chyba ul. Długa- jeśli się mylę proszę o poprawienie. To chyba najpiękniejsza uliczka, którą szliśmy. Urocza!

A tu nieprawdopodobna atrakcja dla dzieci.... widna szklana. Siedziały i wpatrywały się zafascynowane:)
Czyżby studiowanie w ciąży zasiało z Stokroci ziarenko zmysłu technicznego? he he;)
O matko, to aż strach pomyśleć co może interesować teraz noszone dzieciątko....

A po spacerze postanowiliśmy popłynąć w mini rejs po Motławie, i to był strzał w 10!!! Po pierwsze frajda dla dzieciaków a i dla nas pora przyjemność, po drugie w tle słychać było głos opowiadający co akurat widzimy czyli takie zwiedzanie z a'la przewodnikiem.

Odbijamy


Dźwig z nieco innej perspektywy
A tu barka (nie wiem czy to barka ale ta łajba tak mi się kojarzy) przy Pobrzeżu Rybackim, które przechodzi w ulicę Wartką. Tam są najlepsze ryby! Warunki może nieco spartańskie, ale jedzenie przepyszne! 
Stacja benzynowa na wodzie- ja widziałam pierwszy raz, ale do Wilka Morskiego to mi daleko;)

Z "Piratem" wymijaliśmy się na wodzie. Dla mnie jednak trochę za bardzo przekombinowane te "statki" ale takim w wersji oryginalnej to chętnie bym się przepłynęła.


No i największe dla mnie zaskoczenie: STOCZNIA!
Wiecie, ze ja byłam pewna, ze ona już nie działa, nie żyje i w ogóle ze czarna dziura po niej została i dźwigi widoczne z daleka, ale tylko widoczne a nie pracujące. I jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że Stocznia Gdańska żyje i widać ze ma ręce a raczej doki pełne roboty.
Z resztą zobaczcie sami:







Niektóre są naprawdę piękne.



Niektóre piękne dopiero będą

Niektóre sa kolosalne





Po prostu patrzyłam jak zahipnotyzowana. Stocznia biła wszystko na tej wycieczce!

A to śpiąca Stokrocia na kolanach u taty. Zasnęła niedługo po wypłynięciu i obudziła się jak już zeszliśmy na ląd. Głodna ale wyspana i zadowolona;P


A to budynek dawnej Poczty. Do sprzedania. Ktoś chętny? Położony jest rewelacyjnie.


A tu kres naszej rzecznej przepływki, ten prom zapewne przez Bałtyk się przeprawia, ale to na inną okazje sobie zostawimy:)  A tak na poważnie to ciągle się zastanawiam czy bym się bała takim płynąć czy nie...? Pytanie ciągle bez odpowiedzi.



Ten pomnik to pewnie każdy zna. Gdybyśmy byli o wcześniejszej godzinie i gdyby Stokrocia się nie pospała to może byśmy zeszli na brzeg i wrócili kolejnym kursem. Następnym razem.



Twierdza Westerplatte.

A to statek w porcie.

I wracamy pod Żurawia.

Jeszcze fotka Statku muzeum - niestety tym razem nie zwiedzaliśmy, ale przecież i na następny raz trzeba sobie coś zostawić.

Jeszcze co do tego rejsu. Łącznie trwa on prawie dwie godziny. Na wodzie bardziej wieje wiec dobrze zabrać ze sobą coś ciepłego. Na dole można kupić gorącą herbatę- wierzcie mi, przy tym wietrze gorąca herbata to była najlepsza rzecz pod słońcem. Szkoda, że bez rumu;)

Po szybkim obiedzie na obfotografowanej wyżej łajbie pojechaliśmy na chwilę do Sopotu. Tym razem zasnęła Martusia. 
Ja po prostu nie potrafię się oprzeć Sopotowi i naprawdę nie wiem dlaczego. Chociaż na chwilę ale musieliśmy się tu zjawić.

No a jeśli Sopot to oczywiście gofry...  Chyba nigdzie nie ma tak pysznych gofrów jak tu! I nie jakieś tam wymyślne czy drogie, po prostu gofry z okienka przy molo. Rewelacja....


Na Molo nie szliśmy, ale mimo niepewnej pogody ludzi było całkiem dużo.

Plaża jak widać gotowa na przybycie gości.


Ech... chciałabym kiedyś przenocować choć jedną noc w Grand Hotel....

I jeszcze łapiemy wodę...

...zbieramy muszelki...

i ostatnie spojrzenie na Bałtyk i wracamy do Tczewa.

A Tczew. A o Tczewie będzie w kolejnej notce bo muszę już uciekać.
Miłego weekendu;)







9 komentarzy:

  1. Ach...ale piękne zdjęcia. Jak ja kocham morze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie. Gdańsk jest chyba jedynym powodem, dla którego mogłabym pojechać nad to brudne i brzydkie morze.

    Trochę grosza się teraz znalazło, więc wsparłam znów Alę. Tylko ciągła pomoc ma sens.

    OdpowiedzUsuń
  3. To były wspaniałe chwile!
    A do tego ta rybka i te gofry - pyszota!

    I masz rację - nie można wszystkiego od razu zwiedzić, bo coś będzie bynajmniej na następny raz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię Trójmiasto i z racji niewielkiej odległości bywam tam przynajmniej raz w roku. Uwielbiam spacery po Gdańsku i Gdyni. Sopot jest przepiękny, po remoncie przebija urodą niejedną nadmorską miejscowośc na świecie. Wspaniała wycieczka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tam na zdjęciu to ulica Mariacka, a nie Długa. ul.Długa to ta główna, gdzie masz pomnik Neptuna na przykład :) przyjedź kiedyś na dłużej, bo i jeszcze Gdynia została!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, dziekuje bardzo. W takim razie ta Mariacka jest prześliczna i bardzo klimatyczna. A do Gdyni tez sie wybieram, bylam tylko przejazdem a chcialam tak koniecznie dwa miejsca odwiedzić.

      Usuń
  6. ja też mam sentyment do Sopotu:) oj jak dawno nie byłam nad morzem....

    OdpowiedzUsuń
  7. A kiedy odwiedzicie moja kochana Gdynie??? ;)

    Ul. Dluga przechadzalam sie czasem wracajac z uczelni. Zamiast brac tramwaj szlam sobie piechotka na dworzec kolejowy. :)

    OdpowiedzUsuń