piątek, 11 października 2013

Bańki....

Musiałam szybko dojrzeć do decyzji o zakupie baniek. Doktor zaleciła, ale nie miałam, więc chciałam kupić... kiedyś, ale jak wczoraj pojechałam do Małej a okazało się, że poprawa nie jest zadowalająca to zaczekałam jak zaśnie i natychmiast ruszyłam do apteki. 




Pierwsza moja myśl była taka, żeby jej postawić jak śpi, ale pomysł odrzuciłam, bo mogłaby się mocno wystraszyć gdyby się obudziła a obudziłaby się na pewno, bo piżamkę miała jednoczęściową, więc nie dałoby się niezauważalnie.
Podczas czytania instrukcji obchodzenia się z tym ustrojstwem stwierdziłam, że przecież nie będę eksperymentów na dziecku robić wiec najpierw spróbuje na sobie;) no i gładko poszło, łatwe pomyślałam i odłożyłam "zabieg" do rana.
Jeszcze podczas nocnej pobudki na mleko przygotowywałam Stokrocie że rano postawimy bańki na plecki, tak że jak tylko sie obudziła to bardzo chętnie się zgodziła, a dodatkową zachętą było włączenie bajki w TV;) 
Leżała grzecznie, aż dziw. Nie wierciła się, nie marudziła, tylko.... 
No właśnie tylko postawienie tych baniek, a raczej utrzymanie ich na skórze było nie możliwe. 
Nie mam pojęcia, dlaczego, jak czyta to jakiś specjalista w stawianiu baniek to chętnie się dowiem, co było powodem. Zasysało się ładnie a kiedy tylko "odczepiałam" pompkę bańka odpadała, próbowałam na wszelkie sposoby, inną bańką, w innym miejscu, na natłuszczoną skórę, bez natłuszczenia, bańki odpadały i już. 
W końcu odpuściłam po kilkunastu próbach. Ubrałam Mała, bo cóż było robić.

P wymusił na mnie żeby m jeszcze raz spróbowała na sobie: na mnie bez problemu, z oliwką i bez oliwki bańki się trzymały. No to się zawzięłam i jeszcze raz położyłam Stokrocie i o dziwo tym razem wyszło bez problemu. Z tym ze dwie odpadły jak się Mała zaczęła niecierpliwić, ale i tak chyba spełniły swoja rolę, bo ślady zostały wyraźne.

Mam nadzieje, że wszystko zrobiłam jak trzeba i że Mała zawalczy z chorobą szybko i skutecznie. 

Stresuje się trochę, bo moja mama powiedziała ze co jak co ale baniek to ona Małej nie postawi więc teraz się boję, czy aby na pewno wszystko zrobiłam tak jak powinnam.

16 komentarzy:

  1. malutka:* jeju jeju jaka cierpliwa, podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie stresuj się, ja jeszcze nie słyszałam, żeby bańki komuś zaszkodziły. Sama nigdy ich nie stawiałam ani nie mialam stawianych, ale myślę że dobrze sobie poradziłaś. Zastanawiam się tylko na jakiej zasadzie to działa? Wysysa chorobę przez skórę czy jak...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozszerza naczynia, przez co miejsce, w którym się je stawia, jest lepiej ukrwione. A to przyspiesza ponoć przemianę materii.

      Usuń
    2. Słowa z instrukcji dołaczonej do baniek (MED PLUS) :
      Wytworzenie w bańce podciśnienie zasysa skórę do jej wnętrza, w wyniku czego dochodzi do pęknięcia podskórnych naczyń krwionośnych i wydostania się poza nie pewnej ilości krwi (widoczny krwiak). Ta krew odbierana jest przez system obronny organizmu jako obce białko i staje się silnym bodźcem do wytworzenia dużej ilości ciał odpornościowych, które przygotowane do walki z wrogiem napotkawszy jedynie własną krew, kierują swoje siły przeciwko infekcji.

      Usuń
    3. Hmmm faktycznie może i tak wlaśnie jest. Najważniejsze żeby pomogło Stokroci.

      Usuń
    4. ja miałam jako kilkunastolatka ale takie z ogniem, ale pomogły i to dosć szybko ( zapalenie płuc miałyśmy wszytskie trzy siostry, wszytskie zastrzyki i wszytskie bańki

      Usuń
    5. ja chciałam postawić takie z ogniem łukaszowi jak był mały ale strasznie się bałam i najpierw spróbowałam na Krzyśku na plecach i tylko fukło i zaśmierdziało i po kłakach:x a potem kupiłam takie chińskie do masażu ale to było dużo później jak chłopaki (Łukasz i jego kolega) chodzili do siódmej klasy i bawili się tymi bańkami nie wiedząc, że to zostawia takie ślady i chodzili tydzień z kółkami na czole. Chińskie bańki są dobre do masażu.

      Usuń
  3. u nas po bańkach było 9 miesięcy spokoju nawet kataru nie było więc oby i u Was tak było:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Najwazniejsze, ze za drugim razem sie udalo! Jak widac, praktyka czyni mistrza we wszystkim! ;)

    A powaznie, to mysle, ze dzieci maja naturalnie bardzo jedrna skore (jak ja bym chciala!), dlatego bankom trudniej jest ja zassac. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Napewno jej nie zaszkodza. Sama myślałam żeby kupić bo podobno czynią cuda. Zdrówka dlabStokroci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda Iwono, że zablokowałaś bloga, bo chętnie do Was wpadałam.

      Usuń
  6. Trzymam kciuki, ja o bańkach dowiedziałam się za późno, a młody miał latem zapalenie płuc, ale takie dziwne...bez gorączki... tylko kaszel...

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoja Mama pamięta pewnie te bańki ogniowe i ma traumę ;) Ja stawiałam Antkowi bańki kilka dni temu, Młody ładnie leży zawsze, traktujemy to jak zabawę. U nas często też one odpadają, ale ja nie chcę ich tak mocno zaciągac, boję się, ze będzie go bolało. A zalewałaś bańki ciepłą wodą? żeby były zwilżone? Bo chyba tak jest w naszej instrukcji. Może to by pomogło.
    Wiesz, napisz czy u Stokroci one zadziałały, bo u nas to tak średnio. Albo choroby były takie poważne, że na witaminkach i bańkach nie było szans na poprawę. Teraz też musiałam podac antybiotyk bo Antek ma zapalenie oskrzeli. Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  8. o widzisz!
    bańki!
    miałam kupić bańki dziecku!
    dzwonię do M, niech wyskoczy do sklepu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. i jak tam jak Stokrotka ???????????????

    OdpowiedzUsuń
  10. I jak po bańkowych zabiegach? Lepiej?

    OdpowiedzUsuń