środa, 8 maja 2013

Codziennik...

Muszę sie jakoś pozbierać i w pracy i w domu.
Na biurku mam stertę (dokładnie stertę który wygląda jak sterta siana!) dokumentów, w komputerze pootwierane kilkadziesiąt różnych okienek, których nie  mogę pozamykać aż nie zakończę spraw...
A w domu szykujemy sie do przeprowadzki....
W dodatku w weekend impreza w Warszawie, w której firmowo bierzemy udział i na której niestety mnie nie bedzie bo mam akurat zajęcia....
Stokrocia wczoraj nie chciała wracać ze mną ze żłobka, czyli kryzys chyba zażegnany...
I mówi, ciągle mówi i trzeba by się zmobilizowac do napisania o tym notki "ku pamięci" bo szybko umykają takie rzeczy.
I jestem taka dumna bo pięknie mówi: plosie bajdzio i dledobly;)
Za to mamy chyba jakiś bunt... ale o tym innym razem.
Uciekam sie porzadkować, bo za chwilę nie znajdę biurka pod tymi papierami....

7 komentarzy:

  1. Kiepsko się pracuje w pocie czoła gdy za oknem wreszcie jest tak pięknie

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę szybkiego ogruzowania. Pozdrawiam obydwie Stokrotki.

    OdpowiedzUsuń
  3. trzymam kciuki zeby wszystko poszła jak jak zaplanowałaś :) p.s. ja mam codziennie bunty od kiedy pamiętam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko ci się skumulowało, powodzenia w odnajdowaniu biurka;)

    OdpowiedzUsuń