Dzisiejszy temat: MAJ
Maj to dla mnie najpiękniejszy miesiąc, piękna zieleń, kwiaty na drzewach i krzewach, kwiaty w ogródkach, ukochane barwne tulipany i przepiękne majowe konwalie, śpiew słowików i innych ptaków i rechot żab i ten wszechobecny zapach wiosny.
Ale kiedy myślę o maju to myślę o majówce i to wcale nie o takiej jak pewnie teraz większość z Was pomyślała:, czyli nie o długim weekendzie majowym, nie o wyjeździe, odpoczynku ani nawet o pikniku.
Majówka znaczy dla mnie cos zupełnie innego.
Bardzo bym chciała takie właśnie zdjęcie zamieścić, ale niestety jest to chyba niemożliwe: w tamtych czasach (jak to strasznie zabrzmiało) nie miałam jeszcze aparatu, a teraz, choć jakiś aparat mam ze sobą niemal zawsze to nie ma gdzie takiego zdjęcia zrobić, bo po prostu ( w każdym razie w moich okolicach) takich majówek już nie ma. To ja może powiem w końcu, o co mi chodzi:
Dawno, dawno temu.... Kiedy byłam nastolatką, kiedy zaczynał się maj zbieraliśmy się wieczorową porą przy krzyżu lub kapliczce i odprawialiśmy majówki. Chłopcy najpierw szli do lasu, wycinali młode brzózki i wkopywali je przy kapliczce, później stawiali ławki. Dziewczyny przynosiły kwiaty do wazonu, dekorowały drzewka. Wieczorem, kiedy słońce zaczynało się chować a żaby rozpoczynały koncert szliśmy wszyscy pod kapliczkę i "odprawialiśmy" majówkę: Litanię, kilka pieśni maryjnych.... We wsi wtedy taka cisza była, ze tylko było słychać z różnych stron śpiewy majówkowe. Przy płomykach świec, czasem zalewając książeczkę albo ubranie gorącym woskiem... Po majówce zazwyczaj jeszcze trochę siedzieliśmy i plotkowaliśmy, żartowaliśmy, czasem chłopcy jakieś psikusy robili, a to którąś z ławki zrzucili, a to żabę złapali....
A później odprowadzaliśmy się do domów, jak się któraś dziewczyna chłopakowi spodobała to dobra okazja była, żeby chwilę dłużej z nią porozmawiać....
Na koniec maja, po ostatniej majówce uschłe już brzózki chłopcy wykopywali i szliśmy wszyscy do lasu na polanę, aby wspólne spalić te drzewka. Zazwyczaj robiło się z tego normalne ognisko do późnych godzin nocnych....
Ech to były czasy...
Człowiek zachwycał się rozgwieżdżonym niebem, rechotem żab, śpiewem słowików czy zapachem trawy, teraz fb, tweeter, każdy wie, kto, z kim jest w związku, kto, z kim się pokłócił... Nawet nie trzeba wychodzić z domu... Tylko to chyba jednak jakaś uboższa wersja życia...
Kiedy w weekend jeździłam po swojej wsi żadna z kapliczek nie była przystrojona, przy żadnej nie śpiewa nikt majówki, we wsi obok przy kapliczce była tylko grupka osób- nie nastolatków tylko raczej staruszków, nie było brzózek ubranych kolorowa bibułą, mroku ani świec...
Zdjęcia majówki niestety z przyczyn wymienionych na początku załączyć nie mogę, zdjęciem na wyzwanie niech dziś będą majowe konwalie, które jeszcze nie rozkwitły.
A dodatkowo chwale się fotkami Kapliczki, zdjęcia zrobione 2 maja.
W kapliczce były świeżutkie tulipany w wazonie wiec widać, że jest to miejsce odwiedzane, są ławeczki, więc może nawet majówki bywają....
Na rozstaju dróg...
A kiedy miałam lat kilka, czyli za młoda byłam jeszcze na majówki przy kapliczkach (choć pamietam, że wieczorami nasluchiwalam z podwórka śpiewu majówkowego) wtedy majówki robiłyśmy z Babcią. Na czas majowy kredens w pokoju u Babci zamienial sie w ołtarzyk, byly swieże kwiaty i obowiazkowo świeczki, zapalene wieczorem. Szłyśmy razem z siostrą do babci i wieczorem śpiewałysmy litanię i pieśni. Na koniec maja Babcia tez nam robiła uroczyste zakończenie: byly ciastka, cukierki (wiem, teraz to zadna atrakcja ale kiedyś takie rzeczy byly od święta;) ).
Aż mi łezka popłynęła. Całe moje dzieciństwo to majówki pod kapliczką i długo nie mogłam zrozumieć, że jak ktoś jedzie na majówkę to niekoniecznie śpiewać Matce Boskiej :) Wybieram się z Mili, tylko niech ten sprej przyjdzie antykleszczowy :) Bo u nas spiewają, choć głównie starsi, ale śpiewają :)
OdpowiedzUsuńa już myślałam, że to tylko dla mnie majówka to nie kilka dni wolnego;)
Usuńprawda, ze majówki przy kapliczkach były super? u nas też tylko starsi ludzie się gromadzą, a szkoda...
piękna kapliczka!
OdpowiedzUsuńJa w maju u dziadków nie przebywałam, więc o kapliczkach i nabożeństwach wiem niewiele, ale sympatycznie to wygląda na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńAle masz piękne wspomnienia kochana! :-)))
OdpowiedzUsuńMasz rację, wtedy życie było inne, szczególnie na wsi. Ja wsi nigdy nie znałam i nie znam tego wszystkiego, ale poznaję trochę teraz. I choć wiem, że teraz wygląda to inaczej, to i tak widzę, jakie dzieci są na wsi szczęśliwe!
Tak, bo majówka to przecież nabożeństwo, a nie żadne majowe wolne, jak to się teraz durnie mówi. Dobrze, że o tym napisałaś, bo chyba prawie wszyscy już zapomnieli.
OdpowiedzUsuńsię chłopaki musiały cieszyć tymi majówkami ;D a tak poważnie to cudowne wspomnienia Kochana ;* Takie majówki to było coś!
OdpowiedzUsuńBuziaki ;**
Olimpio kochana to trochę inne czasy były, wszyscy się cieszyliśmy na te majowki. Naprawdę świetne wspomnienia, tylko szkoda, ze już Stokroci to tylko bede mogła o tym opowiadać...
UsuńStokrotko,
OdpowiedzUsuńu Myski już to zrobiłam, a teraz kolejny raz zaglądam do Ciebie, by Ci bardzo, bardzo podziękować...
bo to było moje ukryte marzenie, żeby dziś na fotkach wyzwaniowych ktoś pokazał Kapliczkę :)))
dziękuję za spełnienie marzenia...
A konwalie cudne :)
Cieszę się ze mogłam kogos choć trochę uszczęśliwić:D
UsuńNa wyzwanie wybrałam konwalie, bo wspomnienia i zdjecie kapliczki zbyt osobiste:D ale jak widać niektórzy się wczytali i obejrzeli dalej:-D
kurcze spisałam się i mi internet wywaliło :/
OdpowiedzUsuńA chciałam powiedzieć, że aż się wzruszyłam po przeczytaniu Twojego wpisu i cały dzień wczoraj myślałam o nim :)
I że dla mnie maj to też majowe, ale takie normalne, w kościele.... a to te pod gołym niebem są najcudowniejsze jak widać.
I muszę się wybrać na rekonesans, żeby Gutkowi pokazać, póki jeszcze można. Może znajdziemy :)
Dzięki za ten post Stokrotko :)