środa, 24 kwietnia 2013

Reakcje żłobkowe....


A w żłobku....
Wczoraj znów Mała została z płaczem, były dwie ciocie, w tym ta jednak na widok, której Stokrocia reagowała płaczem, tyle, że wyszła po nią druga ciocia, a ta siedziała z dziećmi przy stoliczku i nawet na nas nie patrzyła. Płacz był, mniej przeraźliwy niż ostatnio, ale jednak....
Później byłam u Pani a omówić sytuację.
Ustaliłyśmy ze to chyba jednak bunt małej przed żłobkiem, ale zapewniła mnie, że dalej będzie obserwować i Stokrocię i ciocie...
Powiedziała też jedno zdanie, które nie daje mi spokoju, ale może trochę przesadzam....
Cóż, będę obserwować dalej zachowanie Małej...
Dziś nie chciała iść SIAMA, choć jeszcze kilka dni temu nie pozwalała się zanosić tylko biegła sama od samochodu do budynku.
Dziś na pytanie: a dlaczego nie chcesz iść sama powiedziała bez zastanowienia: BOJE CIOCI....
Nosz kurde, ze tak sobie powiem.
Dziś buty były na miejscu wiec udało nam się przyjechać kilka minut wcześniej, była tylko jedna ciocia, taka trochę na dystans. Stokrocia poszła na nóżkach, czyli sama za rączkę, bez większego entuzjazmu, ale też bez płaczu, podała rączkę cioci i poszła do sali....
Naprawdę nie wydaje mi się, żeby to zachowanie było takim :"widzimisię" Stokroci, tam chyba jednak coś musiało się wydarzyć....

26 komentarzy:

  1. Stokrotko, moje doświadczenia ze żłobkiem są różne... ale uważam, że nie ma lepszych referencji niż te, które wystawia dziecko.
    Jeśli intuicja mówi Ci, że coś nie gra, to pewnie tak jest... niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. możesz napisać, co powiedziała ta pani, czy nie chcesz?

      Usuń
    2. Na razie nie chce bo to może naprawde nic nie znaczyć a moze znaczyć bardzo dużo, a nie chciałabym pisać takich rzeczy "publicznie" zanim sie w którąś stronę nie potwierdzi, na pizę Ci na maila

      Usuń
  2. Bardzo mi żal Twojej córci. Też bym wychodziła z siebie, nie mam niestety (lub stety) doświadczeń żłóbkowych, więc nie potrafię nic doradzić. Uważam, że o ile starsze dziecko może nam trochę "kolorować" rzeczywistość o tyle młodzsze nie robi takich rzeczy i myślę, że faktycznie coś ta pani jej zawiniła. A co to mam nadzieję, że uda Ci się dojść.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myska chyba niestety ma rację, dzieci nie udają... Mogło rzeczywiście się coś stać... Ale może np. ona nakrzyczała na nią?
    Kurcze, mam nadzieję, że to się wyjaśni i że przede wszystkim Stokrocia będzie znowu z chęcią zostawać w żłobku.
    Buziaki! :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierdziulę... z tego co piszesz od kilku postów ewidentnie widać, że to chodzi o tę konkretną "ciocię".
    A może jednak spróbuj jakiś dyktafon włożyć do jakiejś ulubionej przytulanki Stokroci?
    Ale to tylko moje zdanie... ja bym chyba tak zrobiła gdyby chodziło o Tusię.
    Nie ukrywam, że pilnie czytam, bo gdyby Tusi coś takiego działo się w żłobku to nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym dyktafonem to nie tak łatwo, dzieci wchodza na salę bez swoich zabawek to po pierwsze
      po drugie dyktafon ukryty w przytulance to raczej dobrze by był wytłumowny przez maskotkę i nie sądzę zeby cokolwiek było słychac:(
      profesjonalne urzadzenie miniaturowe do schowania w ubranku to zapewne koszt kilku albo i kilkunastu tysiecy
      ze już nie spomnę, ze jest to niezgodne z prawem....
      sama widzisz, ze nie jest to takie proste....

      Usuń
    2. To u Was jest inaczej. W naszym żłobku każde dziecko może mieć ze sobą 1 zabawkę lub ulubioną przytulankę.
      No i zgadzam się z Tobą, że może i byłoby źle słychać.....
      Kurczę - co robić? co robić?

      Usuń
    3. chyba tylko obserwować wnikliwie

      Usuń
  5. Ja mysle ze powinnas isc za swoim przeczuciem - jesli jestes podejrzliwa, moze trzeba podjac jakies kroki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jakie? Jesli masz jakiś pomysł to chetnie skorzystam

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. ech, nie mam za duzo doswiadczenia. Masz moze mozliwosc wpasc tam bez zapowiedzenia w godzinach pracy zlobka? - moze cos ci sie rzuci w oczy. Albo moze sprobowac Stokrocie podpytac czego dokladniej sie boi. Znasz tez moze jakies innych rodzicow, ktorzy maja dzieci w tym zlobku? Moze warto sie zapytac czy inne dzieci nie maja podobnych problemow - albo czy moze czegos nie powiedzialy w domu, co moze Ci cos zasugerowac. Nie wiem, moze pogooglaj troche - doswiadczone mamy moga miec lepsze pomysly niz ja.

      Usuń
    4. Kochana wypytuje Stokrocie codziennie i nie tylko teraz wcześniej też, z innymi rodzicami na razie nie chce rozmawiać bo to moze ich niepotrzebnie zdenerwować a naprawdę nie jest potrzebna z tego żadna afera, w ciągu dnia zawsze moge wpaść bez zapowiedzi- kilka razy Stokrocie odbieralam w ciągu dnia, nie zauwazyam nigdy nic, co by mogło wzbudzić jakiekolwiek podejrzenia, ale nie ma innej możliwości jak przejść przed oknami. dzieci też są o różnych porach przyprowadzane i odbierane, bo niektóre są np na 5 godzin. Naprawdę nie można wiele zrobić: albo obserwować albo ukryć dyktafon....

      Usuń
  6. Historia o bucikach z poprzedniego posta nadaje się na powieść sensacyjną :-D
    Wyobrażam sobie jak byłaś wściekła, że nie dość, ze masz "problem żłobkowy" to jeszcze jakiś niewidzialny złodziej butów za Wami cały dzień biega. A pomysł z przestawieniem bucików od innego dziecka musisz koniecznie wykorzystać następnym razem jak Wasze poginą ;-) Przynajmniej będzie śmiesznie :-)
    A wracając do spraw żłobkowych- to może ta Kinga je straszy? albo straszyła na początku? Może chciała od pierwszego dnia dzieci sobie jakoś tak głupio podporządkować i nagadała za dużo. Nie wiem, jakoś tak mi przyszło do głowy...
    Ściskam mocno i trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę byłam zła:-P
      Możesz mieć racje z tym straszeniem. A moze jest po prostu "słabych nerwów" i reaguje krzykiem jak ja wkurza, a przecież taka gromada łatwo moze człowieka wyprowadzić z równowagi...

      Usuń
  7. kurcze dopiero teraz przeczytałam te wszystkie żłobkowe posty... wg mnie coś musi być na rzeczy. szkoda, że Stokrocie jeszcze nie potrafi ci naskarżyć... ale zdanie "boje cioci" to wywołuje ciary... ja myślę, że jedna z tych "cioc" mogła małą skrzyczeć, a jak Stokrocia nie jest przyzwyczajona to się przestraszyła...
    a pytałaś się Małej czy ciocia krzyczała? czy ciocia była zła? czy.... inne rzeczy? może tak dojdziesz do tego co się stało...
    biedna, szkoda mi Ciebie bo się pewnie stresujesz i schizujesz... pewnie jak zwróciłaś na to uwagę to teraz będzie ok, bo się pilnują, tak myślę przynajmniej i to jest pocieszające

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne ze pytam, ale ona chyba jest za mala na odpowiedzi, choć na pytanie czy ciocia krzyczy odpowiedziała tak tutaj i pokazała paluszkiem na usta podpytuje ja co jakiś czas przy zabawie przy jedzeniu przed snem, mówię imiona wszystkich cioć i próbuje wybadać reakcje
      na razie tylko tyle mogę
      Najgorsze ze zaraz Stokroci dojdą dwa nowe stresy- moja weekendowa nieobecność i chyba zmiana mieszkania:(

      Usuń
  8. Faktycznie problem. Takie zachowanie faktycznie nie powstaje z niczego:/ A pytałaś dlaczego się boi cioci?

    OdpowiedzUsuń
  9. Też uważam, że coś jest nie tak. Skoro dziecko mówi boje to coś nie gra. Mój Wojtek tak mówi jak widzi pielęgniarkę, która mu szczepienia robiła i sie chowa. Coś sie stało, może pogadaj z innymi rodzicami,czy nie ma zmiany w zachowaniu u ich dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  10. Stokrota napisz mi na maila co i jak, ja bym tego nie bagatelizowała, skontaktuj sie z psychologiem dziecięcym, Stokrocia jest bardzo mądrą dziewczynką i bystrą, a taki psycholog szybko wyłapie co jest nie tak :*

    OdpowiedzUsuń
  11. no to prawda trzeba coś zrobić Mati jak już pisałam dopiero po jakimś czasie gdy przestał chodzić do starego żłobka dowiadywałam się nowości jakie Panie stosowały na dzieciach...
    jak rzejeżdzamy obok starego mówi że nie lubi tego zlobka bo
    panie krzyczały/stawiały do kąta/ nie dawaly jeść jak byliśmy niegrzeczni wole nowy żłobek bo tu anie są miłe i nie krzyczą

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeeeny, przerażona jestem. Jak tu się nie strachać, jak Ci dzieciątko w nocy nawet popłakuje i wymawia to paniczne zdanie.. Miałabym i ja oczy szeroko otwarte. Na pewno dokonałabym rozmowy z "ciociami", wszystkimi. Powiedziałabym, że dziecko się boi, co mnie dziwi i martwi okrutnie, bo lęk pojawił się znienacka. A co, niech "ciocia" miałaby się na baczności, jeśli miałaby coś na sumieniu, bo chyba ma..

    OdpowiedzUsuń