czwartek, 10 listopada 2011

Porodowo cd.

Leżałam sobie na tym stole, wykres KTG rzeczywiscie był "zróznicowany".
W kroplówce podano mi sól.
Po odpowiedzi na kilka pytań i podpisaniu zgody na operacje, usłyszałam polecenie doktora żeby wezwać anestazjologa.
I nagle zadzwonił telefon, a że byłam tuż obok więc słyszałam rozmowę. Właśnie karetka przywiozła dziewczynę z krwotokiem. Zamieszanie sie zrobiło straszne.
Wszyscy biegali, ktoś dzwonił że mają zorganizować  krew grupy AB+.
Słyszałam, że tej dziewczynie odkleja się łożysko, że jest zagrożenie życia.
I że jakiś problem z tą krwią ale już jedzie.
Że trzeba chwile zaczekać na wyniki badań.
W całym tym zamiesznaniu przyszla do mnie pani Asia.
-Musimy operować inną pacjentke, niestety jest poważne zagrożenie życia jej i dziecka.-powiedziała.
-Tak wiem, słyszałam.
Dostalam kolejną kroplówke z solą.
Chwilę później z informacją, że najpierw bedą ratować przywiezioną pacjentkę, odwiedził mnie również lekarz.
A później słyszałam pytania zadawane tej dziewczynie.
I telefon z wynikami tych badań.
I hasło, że mogą operować.
I nagle taka cisza.
Wszyscy na sali operacyjnej.
Tylko jakies pojedyncze słowa, głosy.
Kilka minut później było slychać płacz dziecka.
Mnie też łzy płynęly po policzkach.
Udało się.
Objęłam swój ogromny brzuch i powiedzialam Stokroci, że za chwilę my też bedziemy już razem.
A właściwie osobno...

11 komentarzy:

  1. Powiem Ci Kochana, że aż ciarki mnie przeszły na samą myśl o sytuacji którą przytoczyłaś. Dobrze, że zakończenie było szczęśliwe, w przypadku tej dziewczyny i Twoim :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze... a ja ostatnio przez przypadek trafiłam na jakiś film z porodu i taki przezyłam szok że... szkoda gadać ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Grunt, że wszystko dobrze się skończyło :) no... tlyko jeszcze nie wiemy jak u Ciebie poszło :D

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrze, że tak się to skończyło, bo ja znam taką historię, ale bez szczęśliwego zakończenia
    to było, kiedy leżałam z Młodszym w szpitalu, przełom 8 i 9 mies
    położna zawołała mnie wieczorem na zabieg, przepisywali nam płukania na wieczór po kilka, czekałam na kanapie pod drzwiami, po korytarzu kręcił się jakiś chłopak. Po dłuższej chwili z gabinetu usg wyszła dziewczyna w ciąży i pani doktor ze spuszczoną głową. Dziewczyna podbiegła do chłopaka i zaczęła przeraźliwie płakać, to był wieczór, na oddziale cisza i tylko ten jej płacz, głośny, rozchodzący się echem po całym korytarzu. Do tej pory mam w głowie tą scenę, jak mi się przypomina historia.

    Po zabiegach, gdy położna do nas zajrzała zapytałyśmy co się stało, okazało się, że ruchy dziecka zaczęły zanikać, ale zanim się to biedne dziewczę zorientowało, i zanim dojechali do szpitala, a byli z jakiejś dalszej miejscowości, było już za późno.
    Żadna z nas nie spała tej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Stokrotko, jak dobrze, że wszystko się tak skończyło! Czytałam jak na szpilkach... I czekam na kolejną część! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie na porodówce były trzy boksy i akurat wszystkie trzy były zajęte. Ja urodziłam ostatnia, więc miałam okazję bycia świadkiem przyjścia na świat maluchów dwóch pozostałych dziewczyn i też mnie niesamowite wzruszenie chwyciło, kiedy usłyszałam ten sławny pierwszy płacz ;-) A swoją drogą to jedna dziewczyna nawet nie wiem kiedy urodziła, taka była cichutka, za to druga wrzeszczała jak opętana ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja przy drugiej ciąży, czekając na cesarkę byłam świadkiem dwóch porodów naturalnych, a że leżałam na wprost dziewczyn mialam niezle też widoki, chociaż strasznie starałam sie nie patrzeć to jednak oczy ciągnie... a wogóle to serdecznie gratuluję i dobrze, że wszystko dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, opisałaś to tak realistycznie, że prawie to zobaczyłam. Mam nadzieję, że z dziewczyną i jej dzieckiem też jest wszystko ok?

    OdpowiedzUsuń
  9. o kurcze nadrabiam czytanie u Ciebie Stokrotko i jak to przeczytałam to normalnie mi ciarki po plecach przeszły! Chyba przeżyłaś coś cudownego zarazem stresującego, bo z jednej strony byłaś świadkiem uratowania tej nowej istotki, a z drugiej to zamieszanie i pewnie nerwy jak to ze mną będzie itp Oj jednak dobrze, że już macie to za sobą Dziewczyny :))

    OdpowiedzUsuń