piątek, 1 lipca 2011

Imprezka...

Imprezka rodzinna ( moje urodziny 30 notabene), około 15 osób w tym dwie małe dziewczynki ( już wczesniej na moim blogu się pojawiające) dookoła głośne rozmowy, śmichy-hihy, no i żeby lepiej widziały to obie weszły na krzesło, oczywiście przytrzymywane przez mamy/babcie/ciocie czy kto tam jeszcze był obok. W pewnym monemcie łup, trzask, pac i płacz przeogromny bo chwila nieuwagi wystarczyła by jedna znalazła się na podłodze a druga na niej.
Nic się na szczęscie nie stało, bo upadek nie był z wysoka ale co krzyku było, nie wiem tylko czy wiecej dzieci płakały czy mamy, ale w każdym razie dobrze sie skończyło rannych nie było i krzesło tez całe.
Kilka minut później kiedy już zapomniały o przygodzie "podstołowej" na stole pojawiła sie jakaś nowa  atrakcja wiec młodsza z nich znów wdrapała sie na krzesło ale tym razem już nie "siama" ale łapie mamę za reke.
Mama mówi:
-Za rączke cię wziać? 
A mała bardzo poważnie
-No przecież spadłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz