Noc. Ciemno.
Asterix wstaje, a skoro Asterixowa też się zbudziła postanowiła lampkę zapalić.
Sięga ręką, błysnęło i aż usiadła z wrażenia.
Asterix w żobobijce! No nie zupełnie może bo nie z siateczki tylko zwykła bawełniana biała, ale żonobijka jak w mordę strzelił!
Szok i niedowierzanie, bo jak te ponad 14 lat razem jesteśmy tak w życiu Asterix czegoś takiego nie posiadał, nie mówiąc już o tym, aby to włożył na siebie. Ale przeciera oczy: własna sypialnia więc jak nic i chłop własny. Czeka więc na powrót onego.
Wraca. Nadchodzi. No żonobijka jak nic, tyle że nie do końca.
Na ostatnie okrągłe urodziny Aterix sprezentował swojej połowie koszulkę na ramiączka, białą z czerwono- czarnym napisem, że te okrągłe 40 to nie 40 tylko 18 i 22. A że Asterixowa uznała że to na piżamę to może i dobre, to gdzieś przy łóżku się zaplątało i tak sobie pod którąś poduszką leżało.
-Co ty masz na sobie? Matkoboskożonobijka?! I to moja?!
-A tylko takie coś było pod ręką, ciemno było to założyłem.
Tak więc: jaka żona, taka żonobijka.
😂😂😂😂dobre
OdpowiedzUsuńHahaha.... dobre!!!
OdpowiedzUsuń