czwartek, 12 grudnia 2019

Jeszcze nie wszystko stracone...

....jeszcze jest w nas odrobina szaleństwa.

Tysiąc km w jeden dzień? Co za problem? jeździć lubimy, a że wyszło akurat tysiąc, czasami tak bywa, nagła zmiana planów, szybka decyzja i... śniadanie na plaży.
Kiedyś, w czasach jeszcze przed dziećmi takie szaleństwa zdarzały się dużo częściej: to co kolacja w Sopocie? Kawa w Krakowie, teraz trzeba bardziej planować, układać, dopasowywać, ale jednak jak widać czasami jeszcze potrafimy zrobić coś spontanicznego, a dzieci? Ojej toż już od kilku dni o niczym innym nie mówią tylko jak było super(pomimo tylu godzin w aucie)!

Dalej już tylko zdjęcia (chociaż raz na temat)


















Róże kwitnące w grudniu....


Mikołaj chyba nieco przesadził dnia poprzedniego







FOCH ;-)

7 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie szalenstwa !
    Piekne zdjecie! Milego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj jak cudownie!!! Ja jeszcze tydzień i też będę mogła strzelać takie nadmorskie foty! :)
    Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! I to są uroki młodości! ( choćby ducha:) ) aż zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozdrawiam, drodzy szaleńcy! Oby jak najdłużej :-))

    OdpowiedzUsuń